Kraftböck | M.Hayböck x S.Kraft

397 30 7
                                    


Po swoim skoku jestem liderem. Staje w wyznaczonym miejscu, macham do kamery i uśmiecham się. Teraz muszę tylko czekać na skoki Wellingera, Stocha i mojego narzeczonego- Krafta. Po skoku Andreasa wiem, że utrzymam prowadzenie, Kamil totalnie zepsuł swój skok. Będę na podium, co najmniej na drugim miejscu.

Patrzę na telebim. Stefan siedzi skupiony i czeka na sygnał do startu. Zawsze bardziej stresuję się jego skokami, niż swoimi własnymi. Bardzo chciałbym żebyśmy tym razem stanęli na pudle razem, jako dwóch triumfatorów.

Jest zielone światło...

Sygnał od Kuttina...

Ruszył...

Nienaganna sylwetka w czasie najazdu...

Wybija się z progu...

Od razu widać, że będzie to długi skok...

Układa się do lotu...

Jest już nad bulą...

Nie...

Coś jest nie tak...

Dostaje boczny podmuch wiatru...

Nie, nie, nie, tylko nie to...

Traci równowagę...

Następne chwilę widzę jak przez mgłę...

Próbuje się ratować, ale oboje wiemy, że to już nie możliwe...

Wszystko wokół mnie dzieje się jakby obok...

Kiedy widzę jak miłość mojego życia uderza o twardy zeskok...

Wypina mu się jedna narta...

Sunie po zeskoku...

Podczas któregoś z rzędu fikołka gubi kask i gogle...

Sunie jeszcze kilka długich sekund po czym zatrzymuje się...

Mój świat staje....

Nie potrafię się ruszyć...

Wokół siebie słyszę głosy, ale nie wiem ani do kogo należą, ani o czym mówią...

Czuję silne ramiona oplatające mnie...

To impuls...

Zaczynam się wyrywać, szarpać...

W końcu mi się udaje...

W amoku biegnę w stronę tłumu ratowników...

Zatrzymuje się metr od nich...

Widzę powykręcane kończyny Stefana. Jego bladą, zakrwawioną twarz. Z moich oczu zaczynają płynąć łzy, a z ust wydobywa się szloch...

Ratownicy reanimują go, a ja mam wrażenie, że minęła już wieczność...

Cały czas ktoś trzyma mnie, żebym nie przerywał im pracy...

Ratownik odsuwa się do Krafta i patrzy na mnie ze współczuciem, nie dociera do mnie co chce mi przekazać...

Widzę, że chcą zakryć mojego ukochanego kocem, wtedy zrywam się, padam na ziemię...

Biorę w ramiona jego kruche ciało...

Z moich ust wyrywa się przerażający jęk, bardziej podobny do ryku zwierzęcia, a może tak po prostu brzmi człowiek, któremu właśnie wyrwano serce...

Mocno ściskam ciało ukochanego...

Bujam się w tył i przód...

Nie wierzę w to co się stało...

Nie potrafię przestać płakać...

Czuję, że ktoś chwyta mnie za ramię, strącam je i jeszcze mocniej zaciskam ramiona...

To koniec, koniec mojego życia...

Bo czy człowiek może żyć bez serca...

Wszystko robi się jeszcze bardziej zamazane...

Później pamiętam tylko przeogromną pustkę i ciemność...

To koniec...

Only Love Me | ski jumping | one shotsOnde histórias criam vida. Descubra agora