1.

183 17 4
                                    

Wychodzę z lekcji po 14, w towarzystwie dwójki moich najlepszych przyjaciół - Amy i Jake'a. Z chłopakiem znamy się praktycznie od zawsze. Nasi rodzice się przyjaźnią i często organizują jakieś wspólne wyjazdy czy spotkania. Znam blondyna jak własną kieszeń. Wiem o nim wszystko, a on o mnie. Kocham go, jak brata. Oboje pochodzimy z Lancaster, jednak od ponas roku wynajmujemy razem średnich rozmiarów dom w Los Angeles. Zdecydowaliśmy się iść do liceum właśnie tutaj. Amy chodzi z nami do klasy i już od pierwszego dnia się polubiliśmy. Z biegiem czasu, wiemy że zawsze możemy na siebie liczyć. Tym właśnie sposobem nasza przyjaźń jest teraz niezniszczalna. 

- Co dzisiaj robicie? - zapytała dziewczyna. 

- Musimy posprzątać, bo ktoś wczoraj pominął swoją kolej! - odpowiedziałam, spoglądając na chłopaka.

- Późno wróciłem. - burknął. - Musisz mnie zrozumieć. 

- Dlatego sprzątasz dzisiaj. 

- A ty mi pomożesz, bo tak cholernie mnie kochasz.

- Idiota. 

- Ej! - obruszył się. - Czy ja cię wyzywam? - spojrzałam na niego, jak na debila.

- Nie no, wcale. -odpowiedziałam sarkastycznie. - Ostatnio jakieś kilkanaście minut temu. 

- Oj dobra. I tak wiem, że mi pomożesz skarbeńku. - przewróciłam oczami i postanowiłam już się nie odzywać. Uśmiechnął się i mnie objął. 

Amy zaczęła się z nas śmiać. Pożegnaliśmy się i wraz z Jake'em wsiedliśmy do jego samochodu, natomiast blondynka do swojego. Mieszkała w innej dzielnicy niż my. Wyjechaliśmy z parkingu i postanowiliśmy zrobić jeszcze jakieś zakupy. 

Weszliśmy do supermarketu z wielkim wózkiem. Nasza lodówka świeciła już pustkami, także trochę nam się dzisiaj zejdzie. Zaczęłam od owoców i warzyw, później mięso, nabiał, a na koniec ukochane słodycze i przekąski. Mojemu przyjacielowi, aż się zaświeciły oczy gdy dotarł do regału wypełnionego po brzegi czekoladą. 

- Jestem w raju. - ucieszył się i zaczął sięgać po kolei tabliczki w różnych smakach. - A Ty jaką chcesz?

- Nie jaką, tylko jakie. Też zasłużyłam na więcej. - zaśmiałam się. - Na pewno chcę z pomarańczą, truskawkową, może jeszcze ta z karmelem. Ooo! I weź co najmniej dwie z masłem orzechowym. 

- Z masłem orzechowym lepiej wziąć więcej. Nie bierz z pomarańczą. - skrzywił się.

- Wezmę, bo ją lubię. 

- Ale ja nie. 

- To dobrze. Chociaż tej jednej mi nie zjesz, głupku. 

- Sama jesteś głupek. W sumie to w sytuacji kryzysowej ujdzie. - pokazał mi język. 

Wzięliśmy jeszcze kawę i ruszyliśmy do kasy, aby sfinalizować nasze zakupy. Wyszliśmy na parking i włożyliśmy wszystko do bagażnika. Jake odstawił wózek na miejsce i po chwili siedział już za kierownicą. Usłyszałam dźwięk nowej wiadomości. Od razu postanowiłam ją odczytać. 

Od Amy: W przyszłym tygodniu jest impreza, prawdopodobnie w piątek. U Zacka. Już mu potwierdziłam, że nasza trójka będzie. 

- W przyszłym tygodniu idziemy na imprezę. 

- Gdzie? - zapytał mój przyjaciel.

- U Zacka. Amy napisała, że już potwierdziła naszą obecność.

- No przecież. Wiadomo, że nie odpuści.

- Zakochała się po uszy.

- Ale w nim? Zresztą... Wy lubicie "niegrzecznych". - poruszył sugestywnie brwiami.

- Nah, mi się on nie podoba. 

- Wiem, wiem. W twojej głowie jest tylko Sam.

- Zamknij się.

- Nie no, prawidłowo. W końcu to twój chłopak. I rzeczywiście... Do niegrzecznych nie należy. - parsknął śmiechem.

- Spieprzaj.

- Oj dobrze, już nic nie mówię.

Miał rację. Mój chłopak pochodził z równie bogatej rodziny co ja. Różnica była taka, że jego rodzice byli w niego zapatrzeni, a moi w pieniądze. Nie zwracali na mnie zbytnio uwagi, sądząc że kasa załatwi wszystko. No cóż, tak się nie da. Zawsze musiałam liczyć tylko na siebie, albo na Jake'a. Trzeba przyznać, że jest na prawdę świetnym przyjacielem. Sama poznałam na dniu otwartym w naszej szkole. Zagadał do mnie i jakoś to później samo poszło. Dobrze ułożony, z planami na przyszłość, kulturalny. Odwrotnie niż ja. Nie mam pojęcia na jakie studia chcę później iść. Może coś z muzyką, a może prawnicze. Chociaż po głowie chodziła mi jeszcze farmacja. Nie ważne. Czy jestem dobrze ułożona? Ha, nie licząc przeklinania, fajek, częstego imprezowania i jeszcze kilku innych rzeczy, to owszem, jestem. Zwłaszcza przy moim chłopaku. Przy nim zawsze staram się dostosowywać do niego. Najbardziej ubolewa nad moim uzależnieniem od papierosów, twierdząc że w ten sposób wpędzam się do grobu. Mhm... W porównaniu do tego, co stało się ostatnią moją miłością, a mianowicie wyścigi - to błahostka. Ale o tym wie tylko dwója moich przyjaciół. No i oczywiście Zack, z którym zawsze się na nich spotykam. Siedząc za kierownicą mojego mustanga jestem nie do pokonania. Uwielbiam to uczucie adrenaliny we krwi. 

Zaparkowaliśmy auto i zabraliśmy część zakupów, po resztę blondyn będzie musiał iść jeszcze raz. Weszliśmy do kuchni, gdzie wzięłam się za układanie wszystkich produktów. Jak zawsze chciałam wszystko zrobić jak najszybciej, mając świadomość, że czeka na nas jeszcze sprzątanie i praca domowa na jutrzejszy dzień. Byłam jaka byłam, ale oceny chciałam mieć jak najlepsze. Złapałam za ostatnią torbę, wyjmując z nich słoiki.

- Kurwa! - krzyknęłam odruchowo, gdy słoik z dżemem spadł na moją stopę. 

- Co jest? - wszedł do kuchni Jake.

- Nic, słoik mi spadł na nogę. 

- Dobrze, że się nie potłukł. - wyszczerzył się. 

- Dzięki. Szkoda tylko, że bolało. 

- Przeżyjesz, mała. 

- Wiem, WIELKI. - podkreśliłam ostatnie słowo.

- Oj tak, masz rację, że wielki. - poruszył brwiami zadowolony. 

- Wal się. 

- Dobra, chodźmy sprzątać. 

- To Twoja kolej, więc mnie nie denerwuj, bo Ci nie pomogę. 

- Oj misia... - podszedł mnie przytulić. 

Ostatecznie skończyło się tak, że ja sprzątałam, a blondyn udawał, że mi pomaga. Ale spoko, już się przyzwyczaiłam przez te wszystkie lata do jego lenistwa. Za to świetnie gotuje, dlatego od razu zastrzegłam, że jutro musi przygotować na obiad spaghetti. Zgodził się bez problemu i cmoknął mnie w policzek dziękując za "pomoc" w sprzątaniu...





***


No to mamy pierwszy rozdział. Co o nim myślicie? ❤ komentujcie, a jeśli Wam się podoba to zostawiajcie ⭐

Pozdrawiam  ❤❤❤

RebelliousWhere stories live. Discover now