Część 3

6 1 0
                                    

                                                                    Osobowość piąta

Zaraz po przekroczeniu progu zaskoczył mnie pogodny wyraz twarzy przyjaciela, który siedząc na łóżku podparty poduchami, żywo coś opowiadał personelowi medycznemu zgromadzonemu w większości przed nim. Ton rozmowy był swobodny i elokwentny, potrafił bardzo ciekawą mową skupić na sobie uwagę wszystkich obecnych. Nigdy wcześniej nie zauważyłem w nim takich zdolności krasomówczych i posługiwania się z wielką wprawą wspaniałą bogatą polszczyzną. Dlatego nie zdziwiłem się, że swoim wystąpieniem oczarował medyków, kilkoro przypadkowych pacjentów i pacjentek, wałęsających się dla zabicia czasu po korytarzu.

Nagle skojarzyłem skąd znam dialog, który Krzesimir opowiada, są to słowa lekarza z filmu C.K. Dezerterzy. Właśnie takimi słowami mówił do porucznika von Nogaja badający go psychiatra. Odruchowo spojrzałem na specjalistę w tej dziedzinie, brata dyrektora szpitala i on mimiką twarzy oraz dłońmi wziął odpowiedzialność na siebie za spowodowanie tego tematu. Kiedy przyjaciel skończył wątek, popatrzył na mnie i powiedział.

- Masz dzisiaj kwaśną minę, jakiś problem z kobietą?

- Zgadza się, teraz powinienem być z nią – odpowiedziałem i odwracałem się na pięcie, żeby pędzić do Donaty skoro tutaj nie jestem niezbędny.

- Zaraz, poczekaj, wysłuchaj mnie – zatrzymał mnie tymi słowami w pół kroku i zaczął nie tylko do mnie mówić, lecz też do pozostałej części szpitalnej widowni.

Jestem miłośnikiem starych polskich filmów i wielokrotne oglądanie tych samych pozycji, wpoiło mi znajomość najciekawszych tekstów. Przez to niektóre dialogi potrafię cytować z pamięci nawet, kiedy są długie, lecz mi przypadły do gustu. Tak było tym razem, mogę powtórzyć słowo w słowo kwestię redaktora Żelazkiewicza z filmu Żona dla Australijczyka. Jak tylko dokończył mówienie roli, ponownie próbowałem wymknąć się z sali.

- Czekaj nie śpiesz się i dokończył resztę wypowiedzi tekstem właściciela „Korka" z Wojny Domowej.

Tego dnia atmosfera na sali za sprawą pacjenta była wyjątkowo przyjemna, stale coś ciekawego w zabawianiu gawiedzi dorzucał. Niestety ja w większości nie słyszałem gdzie było to mówione, lub nie zapamiętałem, z jakich pochodzi to przedstawień teatralnych. Mniej więcej po godzinie ponowiłem próbę wyślizgnięcia się z sali, podczas salwy śmiechu. Jednak i ta próba nie powiodła się.

- Chyba nie zrobisz mi zawodu i nie wyjdziesz w trakcie, kiedy mówię – powiedział przyjaciel z nutką zawodu.

- Przepraszam, zaraz wracam, wyskoczę tylko na chwilę do toalety, przy tym dowcipie mało nie popuściłem.

Tym razem nie miałem wyjścia, poszedłem do toalety i zaraz wróciłem na salę. Przez czas mojej nieobecności Krzesimir tylko patrzył na drzwi i nic nie mówił. Dopiero jak wszedłem, uśmiechnął się i kontynuował dalej swoje dzisiejsze przedstawienie. Natomiast ja, żeby nie myśleć i tęsknić do Donaty, powróciłem do szukania źródeł dialogów. Długo nie trwało i rozpoznałem Jelonka z filmu Zezowate Szczęście, zaraz po nim był przewodnik po Warszawie z Przygody na Mariensztacie. Niewiele później dyrektor w fabryce fortepianów z Sprawy do Załatwienia, wiceminister rolnictwa z Nikodema Dyzmy, adwokat Beka z Czterdziestolatka, Ratajczak z Dzięcioła. Jeszcze wtrącił do monologu dialogi z doskonałego filmu przedstawiającego naszą stale aktualną społeczność od początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, wcielił się w inteligentnego mężczyznę w Strasznym śnie Dzidziusia Górkiewicza. Najbardziej przekonywującym w odtwarzaniu roli wydał mi się w postaci gestapowca przeprowadzającego rewizję u Tokarskich z Zakazanych Piosenkach.

PrzyjacielWhere stories live. Discover now