- Szach i mat!
Na twarzy Kaeru pojawił się szeroki uśmiech. Shikamaru odpalił papierosa i chwilę się przyglądał planszy.
- Cholera... Nie wiem czy jesteś aż tak dobra, czy to był przypadek...
- Hahaha chyba to pierwsze! Jest już późno. Muszę iść już spać. Jutro robię dzień wolny od treningów.
- Jakaś okazja czy zmęczenie?
- To... Tak po prostu. Dziękuję za grę.
- To ja dziękuję- Shikamaru zbierał pionki- pokazałaś mi kilka mało oczywistych strategii. Była tylko jedna osoba, z którą mi się tak dobrze grało. Mój sensei... To on pokazał mi jak grać w shogi. Dzięki niemu jestem podobno najlepszym strategiem. No dobra, lecę do domu. Może w jakiś dzień... Pójdziemy na jakieś jedzenie po grze? Ostatnio ciągle jest za późno i...
Kaeru cicho się zaśmiała, a Shikamaru nerwowo zapalał i gasił zapalniczkę.
- Jasne! Czemu nie.
- Wiesz przyniosę ci kilka książek o grze i omówimy kilka kwestii.Kaeru wstała z ławki i klepnęła go w ramię.
- Nie musisz się tłumaczyć, Shikamaru. Też lubię spędzać z tobą czas. Lecę do domu. Pa!
- P.. Pa!Wróciła, otworzyła pamiętnik i postanowiła sprawdzić żabiego listonosza.
- Napiszę do Kankuro...
Gdy list był gotowy, przyzwała żabę i poleciła dostarczenie.
Kankuro już spał, gdy nagle poczuł coś śliskiego na twarzy.
- Co do...
Zapalił światło i zobaczył małą żabę na swoim łóżku. Do pokoju wbiegła Temari.
- Kankuro, coś się stało? - spojrzała na żabę i się uśmiechnęła- Uuu nocna wiadomość od tamtej dziewczyny?
Kankuro nie zdążył zaprotestować, gdy Temari rozwinęła zwój i zaczęła czytać. Po chwili w jej oczach pojawiła się złość.
- Same. Głupoty!
- Temari..? - Kankuro zerknął na list- Haha jesteś zazdrosna, bo gra z Shikamaru w shogi?
- Nie! Ja... Yhh muszę wyjść.Kankuro położył się na łóżku i czytał list. Nie mógł powstrzymać uśmiechu. Chwilę się zastanawiał co odpisać *Jutro ma urodziny... Może poproszę Gaarę żeby dał za mnie zastępstwo w Akademii... Chociaż pewnie się nie zgodzi... Hmm nie wiem co napisać*
Żaba siedziała i patrzyła znudzona.
- Te... Nie będę tu czekać do rana...
- Już, chwila! Daj mi pomyśleć.Kankuro chwilę się zastanawiał, aż w końcu napisał kilka zdań i oddał zwój znudzonej żabie, która go dostarczyła nad ranem budząc Kaeru.
- Czemu tak wcześnie... Dziękuję Omo..
- Polecam się!Żaba zniknęła, a Kaeru rozwinęła zwój i zaczęła czytać.
Droga Kaeru,
Nie jestem zbyt dobry w pisaniu listów ( ̄⊥ ̄)
Cieszę się, że udało się z przywołaniem. No i wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Mam nadzieję że będziesz świętować.
U mnie nic ciekawego, za kilka dni moi podopieczni idą na pierwszą misję. I w sumie to tyle...
Też mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy! (๑•ั็ω•็ั๑)Kankuro
Kaeru się uśmiechnęła i powoli wstała z łóżka. Zrobiła sobie śniadanie, odsłoniła okna. Później weszła do wanny i starała się zrelaksować. Później ubrała się i postanowiła iść na spacer. *Mój nastrój jest totalnie mało urodzinowy... Ale chociaż pogoda jest ładna... Och czy to...*
![](https://img.wattpad.com/cover/142016330-288-k183371.jpg)
YOU ARE READING
Otōsan [NARUTO OC- córka Jiraiyi]
FanfictionOpowieść o mojej OC. Co jakiś czas czytelnicy będą mieć wpływ na dalszy bieg akcji. Nigdy nie poznałam swojego ojca. Zostawił po sobie jedynie imię dla mnie. Na dodatek kiepskie- Kaeru- czyli żaba. Jak można tak dać na imię swojej córce?! Musiał mni...