Prolog

10 0 0
                                    

Leniwie przeciągnęłam się i wstałam z łóżka. Jak co ranek była zmęczona, niestety musiałam się wyszykować do szkoły. Zaspana podeszłam więc do lustra by rozczesać moje kasztanowe włosy i zrobić delikatny makijaż. Wyjątkowo szło mi to całkiem sprawnie. Po kilku nastu minutach mogłam już zacząć wybierać ubranie. Nie myślałam na tym długo. Wyjęłam granatowe spodnie oraz białą bluzkę wiązaną na szyi. Ubrałam się po czym zeszłam na dół na śniadanie. Ku mojemu zdziwieniu zastałam tam mamę.

- witaj kochanie! Dobrze się spało? Zrobiłam ci śniadanie - powiedziała z uśmiecham na ustach. To była cała mama. Odrobinę nadopiekuńcza jednak bardzo kochana.

- dlaczego nie jesteś w pracy? - zapytałam, po czym usiadłam do stołu by spałaszować kanapki z ogórkiem, sałatą i serem.

- dzisiaj mam wolne - z jej twarzy wyczytałam że to nie prawda. Nie chciałam jednak dociekać więc skinęłam głową na znak zgody. Pomału kończyłam posiłek, spoglądając od czasu do czasu na zegarek. Po jakichś 15 minutach skończyłam

- to ja już będę się zbierać - pomachałam na pożegnanie, po czym wyszłam z domu. Drogę do szkoły pokonywałam pieszo. Na całe szczęście nie była ona daleko. Więc nie zajmowała to zbyt dużo czasu. Gdy weszłam do szkoły od razu zauważyłam Marcina. Obiekt moich westchnień. Starała się nie zawracać sobie nim głowy, jednak to nie było takie łatwe. Kiedy zadzwonił dzwonek poszłam na lekcje. Gdy weszłam do sali cała klasa zaczęła śpiewać "100 lat! Nie Wiktoria żyje nam". No tak, ostatni byłam tak zaganiana że całkiem zapomniałam że dziś są moje urodziny. Szczęśliwa zdmuchnęłam świeczkę która została wbita w pączka. Cały dzień się śmiałam, a na dodatek mój obiekt westchnień złożył mi życzenia, lepszego dnia nie mogłam sobie wyobrazić, jednak jak to się mówi "nie chwal dnia przed zachodem słońca". Kiedy w końcu wróciłam do domu zastałam mamę pochyloną na jakimś pudełkiem. Płakała, jednak kiedy mnie zobaczyła przestała i uśmiechnęła się.

- witaj! Jak tam dzień w szkole? - jej głos był ciepły i serdeczny jak zawsze, jednak słychać było w nim coś jeszcze, zmartwienie

- co się stało? -zapytałam podejrzliwie, już rano coś wydawało się że jest nie w porządku, a teraz... No cóż. Było to po prostu widać

- musimy porozmawiać, bo ja nie powiedziałam ci prawdy - już się nie uśmiechała, widziałam na jej twarzy ból. Niestety nie wiedziałam jak temu zaradzić

- o co chodzi? W jakiej sprawi nie powiedziałaś mi prawdy? - nie miałam pojęcia o co chodzi i szczerze to chyba wolałam nie wiedzieć, jednak wiedziałam że mnie to nie ominie, poza tym może jak powie mi w końcu o co chodzi to może poczuje się lepiej.

- pamiętasz ja mówiłam ci że twój ojciec zginął w wypadku tuż po twoich narodzinach? - pokiwałam głową na tak - on nie zginął, on musiał wrócić do swojego królestwa, bo inaczej ty i ja musiałybyśmy umrzeć - otworzyłam szeroko usta nie dowierzając - twój tata jest wampirem, a w dodatku księciem, a przynajmniej wtedy nim był - nie docierało to mnie co ona do mnie mówiła. To musiało być kłamstwo, musiało

- to niemożliwe! - krzyknęłam - ja nie mogę być wampirem! Jestem normalna! - łzy zaczęły mi płynąć z oczu. Czułam się teraz zupełnie inaczej niż kilkanaście minut temu

- nie jesteś wampirem to prawda - kamień spadł mi z serca - ale masz cześć jego zdolności. Niestety twój ojciec nie miał więcej dzieci, a nadszedł czas gdy musi pokazać potomka - pokręciłam głową z niedowierzaniem - wiem że nic nie rozumiesz, ale spróbuje ci wyjaśnić tyle ile dam radę. Twoja aura jest coraz silniejsza więc niedługo odkryją twoje istnienie i będziesz musiała się nauczyć żyć jako przyszła władczyni wampirów - czuję się jakby ktoś uderzył mnie z całej siły czymś w głowę

- Co? - naprawdę nie wiem co o tym myśleć. Czyżby cały mój świat miał się zmienić? Ja nie chcę! Naprawdę nie chcę!

- kochanie to nie ode mnie zależy, ale jeśli cię to pocieszy to jest szansa że nie przemienią cię w wampira - spojrzałam się na mamę zszokowana, nawet coś takiego mi przez myśl nie przeszło - nie chciałam tego, twój ojciec mnie uwiódł i narodziłaś się ty i teraz musisz się zmierzyć z tym kim jesteś. Wampiry mają dziwne zwyczaje, a jednym z ich jest rytuał poświecenia potomka, jest on konieczny by król nie został zabity. Niestety nie wiem na czym on polega, ale wiem że jedynym potomkiem jesteś ty, nie wiem też kiedy cię odnajdą, ale na pewno stanie się to już nie długo. Proszę weź to - podała mi pudełko obłożone w czerwony papier - przyda ci się to, a teraz odpocznij bo nie wiadomo ile czasu zostało

Pokiwałam głową po czym wzięłam pudełko i ruszyłam w kierunku swojego pokoju. Ciężko mi było uwierzyć w to co usłyszałam. Miałam nadzieję że to tylko żart. Kiedy weszłam do pokoju zamknęłam drzwi na klucz i zaczęłam szlochać. Nie wiem jak długo płakałam, ale na pewno minęło sporo czasu gdyż na dworze zaczęło się już ściemniać. Podeszłam do łóżka gdzie leżało pudełko. Po chwili namysłu otworzyłam je. W środku była książka o czerwonej okładce, medalion, sztuczne kły i suknia oczywiście czerwona. Nie wiem co z tym mam zrobić, jednak domyślam się ze przyda mi się to po drugiej stronie. Nie rozumiałam znaczenia tych przedmiotów, ale może to i dobrze. Wolałam nie dowiadywać się tego zbyt szybko. Cos mnie jednak podkusiło by otworzyć książkę. Na pierwszej stronie wielkimi literami zapisany był tytuł "Wszystko co musi wiedzieć szanujący się wampir". Chyba naprawdę po winnam to przeczytać, jednak fakt że ta książka ma 2390 stron odrobinę mnie przytłacza. Odłożyłam więc ją na bok z myślą ze zajrzę do niej jutro.

*

Następnego dnia rano obudził mnie jakiś hałas. Nie wiedziałam co to było jednak jakaś siła kazała mi wstać z łózka i ubrać suknię którą wczoraj wyjęłam z padałka. Była ona krwisto czerwona co kontrastowało z moimi błękitnymi oczami, sięgała mi aż do kostek. Dodatkowo po bokach była wyszywana rubinami, czego nie zauważyłam wczoraj. Hałas zaczął się nasilać. Zaczęłam się denerwować pomimo iż sama nie wiedziałam dla czego. Jednak po chwili drzwi do mojego pokoju otworzyły się na oścież, a do środka weszło trzech mężczyzn. Wszyscy trzej mieli bladą cerę i piwne oczy, na dodatek byli ubrani stroje które kojarzyły mi się z barokiem rzecz jasna były czerwone. Jakby na zawołanie wszyscy trzej się na mnie spojrzeli i lekko się skłonili

- nareszcie cię znaleźliśmy - odezwał się ten w środku, a po chili zbliżył się do mnie i złapał za rękę. Ja byłam zbyt oszołomiona by zareagować jednak złapałam pudełko od mamy które o dziwo leżało tuż obok mnie. Mężczyźni wraz ze mną zbliżyli się do lustra po czym przeszli przez nie, a ja znalazłam się w zupełnie obcym mi miejscu.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 29, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Po drugiej stronie świataWhere stories live. Discover now