Wstęp

4 0 0
                                    

Jak może się zacząć historia zapomnianego zdrajcy? Pewnie podobnie, jak wszystkie inne. Więc...

Wszystko miało znaczenie.

Krople deszczu uderzające o blaszany dach, ciepłe promienie słońca, dobre i złe rzeczy, wszystko to składało się na większą całość. Jedna nieprzemyślana decyzja, a cały świat, który dotąd znaliśmy zmienia się nie do poznania.

Niza, zwykle punktualny oraz pilny uczeń zaspał do mistrza Cerego.

Otworzył leniwie oczy, przetarł je i z trudem wstał z łóżka. Całą noc uczył się tematu poznanego na wczorajszej lekcji u mistrza, przez co położył się późno spać. A oto efekt. Wiedząc, że może liczyć na przychylność mistrza, ubrał się bez pośpiechu, a następnie skierował się w stronę schodów. Coś było nie tak. Było za cicho jak na normalny poranek w tym domu przystało. Mer powinien wrzeszczeć, że nie zje tego, co mama specjalnie dla niego przygotowała, a Krean powinna śmiać się ze starszego brata . Ale tak nie było. Chłopak oprzytomniał w jednej chwili, w następnej zaś gnał na złamanie karku po schodach.

Na dole nie było nikogo.

Co on sobie myślał? Dorośli zawsze powtarzali mu, że ma zbyt bujną wyobraźnię i nie powinien tak często marzyć. Pracodawcy chcieli ludzi twardo stąpających po ziemi, stąd ciągłe zamartwianie się bliskich chłopaka. Uśmiechnął się w duchu. Odkąd pamiętał, mama bardzo rzadko wychodziła z domu, bo twierdziła, że jej obowiązkiem jest zajmowanie się nim i jego rodzeństwem. Pewnie zabrakło czegoś do obiadu, więc postanowiła iść na targ i zabrała ze sobą te rozwrzeszczane stworzenia. Mer dużo młodszy od brata nie był, ale darł się jak pięciolatek. Niza wiedziony intuicją przeszukał półki. Tak jak myślał, brakowało sporej ilości produktów. Do tego wszystko było na miejscu, w sumie to czego się spodziewał? Chwycił owoc Jandaru i udał się do chaty mistrza. Po drodze mijał stragany z najróżniejszymi rzeczami. Zewsząd słychać było nawołujących oraz zachwalających swoje produkty zdesperowanych tragarzy. Nie miał czasu na takie rzeczy. Jego rodzina nie miała problemu z pieniędzmi, głównie dzięki temu, że ojciec służył u boku władcy. Nie lubił mówić "król", wręcz nienawidził tego słowa. Gdy wreszcie dotarł do drzwi uspokoił oddech i zapukał. Po chwili drzwi otwarły się z hukiem, a za nimi pojawił się mentor, który patrzył na chłopaka złowrogo. Niza uśmiechnął się przepraszająco.

- I myślisz, że to wystarczy? - rzekł groźnie mistrz.

- Nie, ale za to umiem na test – uczeń jeszcze bardziej wyszczerzył zęby.

Mistrz pokręcił głową, jednak odsunął się, by przepuścić chłopaka. Już w korytarzu podbiegł do nich duży kudłaty pies. Niza przyklęknął oraz wytarmosił stworzenie za uszami. Poczuł na sobie groźne spojrzenie mentora, jednak nie zwrócił na to większej uwagi. W końcu wstał z podłogi. Gdy tylko jego kola oderwały się od ziemi, usłyszał ciche szczeknięcie. Spojrzał jeszcze raz w kierunku psa, po czym ruszył do pokoju, w którym zazwyczaj się uczył. Nieważne, że dzień w dzień wchodził do tej ogromnej komnaty, zawsze towarzyszyło mu to samo uczucie głębokiego spokoju oraz zadumy. Usiadł przy pięknie zdobionym biurku. Ręce założył za głowę, a nogi oparł na meblu. Mistrz, widząc to, cmoknął z niezadowoleniem, wziął drewniany wskaźnik i z oszałamiającą szybkością uderzył w nogi chłopaka, który krzyknął. Nie dlatego, że zabolało, po prostu się przestraszył. Mentor uśmiechnął się pod nosem.

-No, to do roboty, bo noc nas tu zastanie...

-I tak nas zastanie, dobrze o tym wiesz mistrzu –przerwał chłopak. –Zawsze dokładasz mi tyle roboty, bym nie wyszedł stąd przed zmierzchem.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 07, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Zapomniany zdrajcaWhere stories live. Discover now