Powrót do rzeczywistości

48 11 0
                                    

   Widzę tylko czerń. Niewyraźny szum znowu wpełza do moich uszu. Czuję, jak czyjeś ręce odpinają wszystkie kable i ściągają okulary. Rzeczywistość jest oślepiająca.

Viktor lekko się wzdryga, a Bérnat stoi z niezadowoloną miną. Uśmiecham się do nich zmęczony.

- Za długo sobie nie pograliście, co? - zagaduję moich kolegów. Obaj marszczą brwi.

- O czym ty mówisz? - pyta Viktor.

- No przecież was zabił.

- Nie, zabił waszą dwójkę.

Bérnat kręci głową i wtrąca się do naszej dyskusji.

- O czym wy mówicie, dzieciaki. Zabił was, a potem się rzucił na mnie. Nie mogłem do niego strzelać, bo skończyła się amunicja.

- Nie! - Głos Viktora jest stanowczy. - Zabił was, a potem zaczął mnie torturować. Przez chwilę zapomniałem, że to tylko gra.

- Myślę - przerywam kłótnie. - Że każdy z nas widział coś innego.

To dziwne, że obaj widzieli coś tak... normalnego dla takiej gry. Koniec amunicji, tortury wydają się rzeczą, która pasowałaby do tego potwora. Ale jak mam interpretować moją symulację? Czy to miało pokazać nasze lęki? Tak mi się wydaje, gdy myślę o relacji Bérnata i Viktora.

- A ty? Co widziałeś, Vinny?

- Ja? - Waham się. - Zaciął mi się magazynek. Rozniósł was totalnie i nie mogłem się obronić. To był okropny widok. To, co wam zrobił.

- Tak? To dziwne myślałem, że do tego momentu mieliśmy wspólny obraz. Nie widziałem żadnych zmasakrowanych ciał. Tak, jakby w ogóle ich nie dotykał.

- Ja tak samo - potwierdza Bérnat.

Czy moim kolejnym lękiem jest utrata przyjaciół? Myślę, że tak. Tego się boję najbardziej. Przez moje koszmary codziennie przewijają się martwe twarze. Czasami są to twarze rodziny, czasami Nady, Viktora albo Bérnata, a podczas innych nocy są to twarze nieznajomych. Tych, których zabiłem.

- Vince? Vinny? Taś, taś. 

Viktor macha dłonią przed moją twarzą. Mrugam oczami, żeby skupić się na otaczającym mnie świecie. 

- Halo, halo. Tutaj planeta Ziemia. Vince Draskovitz, zgłoś się. Powtarzam Draskovits, zgłoś się. 

- Pytałeś mnie o coś? 

- Koleś. - Viktor nie przestaje machać dłonią. Chwytam go delikatnie za nadgarstek. Jak dobrze dotknąć kogoś. - Totalnie odpłynąłeś przed chwilą. Wszystko w porządku?

- Ta.. Znaczy tak, w porządku. Trochę się zamyśliłem. Coś mnie ominęło przez tę minutę?

Viktor wywraca oczami. Bérnat kieruje się w stronę oddzielonej szybą części pomieszczenia. Metalowe drzwi są otwarte. Jakie jeszcze badania są tutaj przeprowadzane?

- Stephen nas wołał. Koniec badań

Viktor łapie mnie za rękaw białej bluzki i ciągnie za Bérnatem, jakbym nie był w stanie sam się ruszyć.

Stephen stoi z rękami za plecami i wpatruje się w pustą ścianę. Wygląda, jakby właśnie znalazł sens istnienia. Obok niego stoi Nikolai, trochę mniej metafizyczny. 

- Zdecydowaliśmy, że możecie zostać przeniesieni do wspólnego pokoju dzisiaj wieczorem. Symulacja poszła dobrze. Wyniki bardzo się nam przydadzą.

Przygląda mi się zaciekawiony. Widział to, co ja widziałem? Chyba tak, bo Nikolai patrzy na mnie ze współczuciem. Kiwa powoli głową.

- George wskaże wam wasz nowy pokój około siódmej. A tymczasem dam wam kilka dni odpoczynku. Tylko przestrzegajcie zasad, a wszystko będzie w porządku.

Mija mnie i bez słowa wychodzi. Nikolai zgarnia ze stołu papiery. Zerka na jeden z ekranów na ścianie i podchodzi do mnie.

On też nic nie mówi, ale wyciąga dłoń i mierzwi moje włosy. Tak jak ja nieraz to robiłem Mátyásowi.  

CienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz