4.

40 14 9
                                    

Wchodząc do szkoły, można było od razu poczuć chłód, było zimniej niż na dworze. Na samym środku holu dominowały przepiękne duże marmurowe schody, poręcze były złotego koloru, co wspólnie dawało przepiękny efekt.
We wszystkich narożnikach stały półmetrowe świeczki, a na niektórych ścianach wisiały staroświeckie klimaty. Wielkie portrety w złotych ramach wisiały prawie na każdej ścianie. Ciężko było mi dotrzymać kroku Amelii. Kiedy chciałam lepiej przyjrzeć się otoczeniu, dyrektorka z holu przechodziła do długiego korytarza.

Podłoga była z ciemnego drewna, dzięki czemu było doskonale słychać stukot obcasów nauczycielki. Po chwili Amelia skręciła w prawo i weszła do pierwszego pomieszczenia, gdzie było kilkanaście dużych stolików. Pomieszanie było olbrzymie. Na stołach były białe obrusy, na których stały przepiękne świecznik. Wkoło znajdowały się solidne krzesła.

- Tu jest nasza jadalnia. Wszystkie posiłki jadamy o tych samych porach. Nie tolerujemy żadnych spóźnień. Wszystko będziesz miała zapisane w zasadach szkoły, które ode mnie dostaniesz.

Szczeka mi opadła. Nie tolerują spóźnień. A co jeśli będę mieć sraczkę i się spóźnię.

Po kilku krokach zatrzymaliśmy się pod kolejnymi drzwiami. Odebrało mi mowę, kiedy zobaczyłam przepiękny szklany żyrandol, był rozmiarów kolosalnych. Kolory dominujące tu to biel i lekki bez. Sala była prawie pusta. Po lewej stronie znajdował się wielki przepiękny kominek. Wszystko wydawało się pochodzić z innej epoki.

- Sala główna. Tu odbywają się specjalne spotkania.

Hm... ciekawe co to za specjalne spotkania.

Wychodząc na korytarz, nauczycielka szybko przebierała nogami, ledwo nadarzam za nią. Kolejne drzwi, jednak do tego pomieszczenia nie wchodzimy. Amelia tłumaczy mi, że znajduje się tam świetlica, większość uczniow spędza tam swój wolny czas. Dyrektorka cały czas opowiada mi o budynku, kierujemy się na lewo i stajemy przy naprawdę dziwnych drzwiach. Zupełnie nie pasują do pozostałych. Wykonane są z ciemnego drewna, wydają się masywne, jednak z bliska są mniejsze od pozostałych, a do tego ta świetna klamka, która wygląda jak głowa węża, co zupełnie jest abstrakcją. Wchodzimy do pomieszania, które dyrektorka nazywa swoim gabinetem.

- Usiądź Eve. - Dyrektorka wskazuje mi dwa fotele, które stoją w kacie. Pomiędzy nimi stoi mały kawowy stolik. Odkładam walizkę i wsiadam na wskazanym miejsce.

- Herbaty? - Pyta, dopiero teraz zauważam stojący nieopodal elektryczny czajnik, i białą porcelanę.

Boże ja nigdy nie piłam z porcelany, ale mnie zaszczyt w dupę kopnął.

-Tak.

Dyrektorka marszczy brwi i odzywa się niezbyt uprzejmie.

- W naszej szkole mówi się proszę i dziękuje.

Co do cholery... kiwam tylko głowa, wpatruje się centralnie w jej oczy.

- Eve. Powtórzę pytanie. Herbaty?

- Pf... Teraz już nie. - Na moją wypowiedz, nauczyciela kręci tylko głowa.

- Tym razem ci daruje, tylko dlatego, że nie przeczytałaś jeszcze panujących tutaj zasad.

Wpatruje się w Amelię, jak przygotowuje dla nas herbatę i wypalam z pytaniem.

Szkolna gra -Eve-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz