Rozdział 9

4.5K 215 9
                                    


Obudziłam się cztery godziny później. Nadchodził wieczór, a do tego jest piątek, więc Stark zapewne zrobi imprezę.

~ Jak tam sytuacja w stadzie? - zapytałam telepatycznie Aleca.

> Wszystko jest dobrze. Słyszałem od Lucasa co się wydarzyło. Nie złe dałaś im lanie - powiedział Alec.

~ Dzięki, ale po tym byłam strasznie padnięta. Spałam ponad cztery godziny, a po za tym jest piątek i do tego wieczór, więc Stark pewnie zrobi imprezę - powiedziałam telepatycznie do Aleca.

> Chciałbym być teraz z Tobą. Impreza u Starka to musi być wydarzenie - mówił Alec.

Zaśmiałam się pod nosem. Alec zawsze kochał imprezować, ale w poważnych sytuacjach potrafił się zachowywać.

~ Przysłałeś mi raporty na meila? - zapytałam Aleca.

> Tak. Jest trochę tego, a szczególnie raporty z dzisiaj - powiedział Alec.

~ Dobra, zajrzę do tego i odeślę Ci - powiedziałam do Aleca i zakończyłam konwersację.

Wstałam z łóżka i wzięłam mojego laptopa z biurka po czym go włączyłam i wpisałam hasło. Zajrzałam na pocztę i przeczytałam wszystkie raporty, które przysłał mi Alec oraz Lucas. Po wykonaniu tej czynności napisałam odpowiedź do Aleca. W tej odpowiedzi zawarłam też informacje na temat dalszych planów dotyczących prowadzenia watahy.

Następnie zamknęłam pocztę i komputer. Wstałam od biurka, poprawiałam ubrania i wyszłam z pokoju. Po minucie byłam już w salonie. Nie zdziwiłam się, że nikogo nie zobaczyłam. Wszyscy byli pewnie na zebraniu dotyczącym ostatnich wydarzeń.

Po dwudziestu minutach oglądania telewizji do salonu wpadła cała załoga Avengers. Wszyscy usiedli, gdzie chcieli. Obok mnie usiadł tata oraz Maximoff.

- Jak się czuje twoja koleżanka? - zapytał Thor - Steve nam powiedział co się stało.

Oj, obym się tylko nie pomyliła. Przecież od zawsze wiadomo, że kłamstwo ma krótkie nogi.

- Jest w rozsypce. Ja na jej miejscu pewnie zachowywała się tak samo - powiedziałam.

- Kochani wiecie, że jest piątek? - powiedział Stark.

Już każdy wie dokąd Stark zmierza.

- Tak Tony, wiemy, że jest piątek i wiemy, że co piątek urządzasz imprezy - powiedziała Natasha.

Wszyscy się zaśmiali.

W końcu doszła godzina dwudziesta i Stark zaczął zabawę w naszym salonie. Nie miałam ochoty na imprezę, ale nie miałam wyboru, bo Stark osobiście zaprowadził mnie do salonu z mojego pokoju.

W czasie imprezy Tony próbował wepchnąć we mnie alkohol, ale niestety mu odmawiałam albo tata na niego krzyczał, że jestem za młoda na alkohol.

Och, gdyby on wiedział, że ja tak szybko się nie upije. Ja jako wilkołak mam przyspieszony metabolizm oraz regenerację, więc dopiero chyba po dziesięciu czy dwudziestu kieliszkach czystej wódki upiłabym się.

Był środek imprezy, a niektórzy już byli zalani w trzy dupy. Tylko ja i tata byliśmy trzeźwi.

Impreza skończyła się po drugiej w nocy, ale ja poszłam do swojego pokoju przed północą.





Alpha of AlphasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz