07.03

459 104 7
                                    

*Hyungwon*


Chciałbym mu wierzyć, naprawdę. Nie tylko dlatego, że uwierzyłbym w każde słowo, jakie wypowie, oprócz właśnie tych, ponieważ jest, kim jest. Te specjalne słowa, jakoś do mnie nie przemawiają, choć spędziłem wiele czasu, poświęciłem bardzo, bardzo wiele na myślenie nad nimi. 

Deszcz mocno odbija się od okna. Krople spływają po nim jak w zwolnionym tempie, ale niektóre skapują szybko, jakby wiedziały o czymś więcej, jakby dążyły do czegoś więcej, niż te pozostałe. Tacy już się urodziliśmy, tacy byliśmy od samego początku, prawda? I chociaż chciałbym, żebyś jednak mnie zmienił, trochę naprawił, to nawet wspólnie, nie możemy zmienić tego nieuchronnego jutra, co? Sunę dłonią po delikatnych kosmykach chłopaka, który pogrążony jest w głębokim śnie, leży głową na moich kolanach. Trochę mu zazdroszczę. Hoseok wierci się niespokojnie, wtulając twarz w przydługą, ciepłą bluzę. Przejeżdżam palcem po jego małżowinie usznej, żuchwie, wracam dłonią nad nos chłopaka i trącam go lekko. Marszy brwi, mlaska, ale nadal nie otwiera oczu. Unoszę kąciki ust, w spokoju patrząc na profil śpiącego Shin Hoseoka. W tle nadal słyszę dźwięki jakiegoś przypadkowego, wcale nie zbyt dobrego filmu, który wybraliśmy po półgodzinnej kłótni, tylko po to, żeby ten niesamowicie sprzeczny ze sobą człowiek zasnął na moich udach już po paru minutach. 

– Hoseok? Shin Hoseok? – szepczę. Pochylam się i uświadamiam sobie, że jestem zdecydowanie zbyt blisko jego twarzy, zdecydowanie za mocno czuję jego zapach i zdecydowanie nie jestem w stanie się odsunąć. – Wonho, śpisz? – mruczę, mój oddech odbija się od policzka Hoseoka. 

Odgarniam włosy z czoła chłopaka, delikatnie odsuwam je na bok. Przybliżam się jeszcze tylko trochę, odrobinę bardziej. Lekko muskam wargami jego czoło, nawet nie chcę zastanawiać się co właśnie robię, nie chcę myśleć o tym, że pewnie by mu się to nie spodobało i nie chcę, nie chcę wiedzieć, dlaczego łamię obietnicę. Całuję jego policzek, jeden i ten drugi, a potem czubek nosa, przez ten czas nie mogąc powstrzymać uśmiechu, który sam chciałbym zdjąć ze swojej twarzy. Przypomina mi się ten zapach, po gwałtownej burzy, kiedy ta nagle ustaje, a woda nadal płynie swoim własnym tempem po chodnikach. 

– Myślałem, że cię lubię. – Sięgam po dłoń Shin Hoseoka. Przykładam ją do swojego policzka. – Tylko mi się wydawało. Naprawdę mi się wydawało, Shin Hoseok? Po prostu lubię naszą relację, co? – parskam, lekko zawiedziony swoimi słowami. – Nie możesz mnie polubić, prawda? Nie, kiedy – Ciężko łapię oddech. – Nie, kiedy jestem tym czymś, co? 

Zerkam na własne nogi, gdzie Wonho wygodnie sobie śpi. Nie potrafię powstrzymać obrzydzenia na myśl o tym, że nie przydadzą się na nic więcej. Nie potrafię przestać myśleć o tym, że gdybym był normalny, może jednak polubiłby mnie. Może kiedyś. Kręcę głową, moja warga drży. 

– Hyungwon? – mówi, jeszcze ze senną chrypką. Przeciera oczy rękawem i zerka z dołu na moją twarz, a potem na swoją dłoń tuż przy niej i patrzy z zapytaniem. 

– Miałeś zimne ręce – tłumacze spokojnie, puszczając ją. Hoseok podnosi się i siada po turecku, zaraz obok mnie. 

– Długo spałem? Mogłeś mnie obudzić. – Przeciąga się. 

– Próbowałem. – Wzruszam ramionami. Przez moment siedzimy w kompletnym milczeniu. 

– Hyungwon? – Zerkam na niego, dając znak, że słucham, jednak ten nie kontynuuje. Przechyla tylko lekko głowę. – W porządku? 

Kiwam potakująco głową. Zagryza wargę, z uwagą mi się przyglądając. Tym razem to on nachyla się. Oplata ramiona wokół mojej szyi. Przysuwa swojej ciało bliżej, tak, że teraz czuję bicie jego serca na swojej klatce piersiowej. Siedzę zaskoczony, nie pewien, co powinienem zrobić. 

– Nie musisz mówić – szepcze i aż przechodzą mnie dreszcze. Odwzajemniam uścisk, łapiąc Hoseoka w pasie. Zaciskam dłonie na materiale ubrania chłopaka. 

– Yhm – udaję mi się jedynie wymamrotać, kiedy wtulam się w niego bardziej. 

Frowst | HyungwonhoWhere stories live. Discover now