Rozdział 1

13 1 0
                                    


Otwieram powoli oczy rozglądając się po pomieszczeniu. To na pewno nie mój pokój, twój też nie. Ściany mają kolor wyblakłej już od namiaru lat szarości i błękitu. Przez rolety przebijają się promienie porannego słońca, które padają na grafitową pościel, zakrywającą moje nagie ciało.  Przewracam się na drugi bok i widzę puste miejsce koło siebie. I nagle wspomnienia wczorajszego dnia uderzają we mnie niczym otwarta dłoń.

Klub. Głośna muzyka, alkohol i ten nieziemsko przystojny brunet.

Rzuca mnie na miękki materac za moimi plecami i powoli, nie przerywając pocałunku zrzuca ze mnie  ubrania i po chwili to samo robi ze swoimi. Alkohol, płynący w moich żyłach wzmaga pożądanie, więc z cichym jękiem rozkoszy wypycham biodra w stronę chłopaka, kiedy jego język przejeżdża po mojej szyi. Chwile później, jego bokserki lądują w kącie pokoju, a on ustawia się między moimi nogami. Nie mija chwila a czuje lekki ból pomieszany z ogromną rozkoszą. Brunet powoli porusza się we mnie, z każdą minutą coraz szybciej. Można powiedzieć, że nasze ciała pasują do siebie idealnie, chociaż tak na prawdę widzimy się pierwszy raz na oczy..


Wciągam cicho powietrze na wspomnienie tamtej nocy i siadam, przyciągając materiał kołdry bliżej do mojej klatki. Czuje do siebie pewnego rodzaju żal. Żal, że upadłam tak nisko i dałam się przelecieć pierwszemu lepszemu gościowi z klubu. Dalej owinięta kołdrą stawiam stopy na panelach i wyciągam rękę po moją bieliznę, leżącą koło łóżka. Kiedy zakrywam już moje intymne części ciała, czuje się pewniej. Zostawiam kołdrę na łóżku i powoli kieruje się pod szafkę gdzie leżą moje jeansy. Zakładam je na tyłek i rozglądam się za bluzką. Na całe szczęście leży pod drzwiami sypialni. Kiedy jestem już w pełni ubrana, postanawiam wyjść z sypialni z cichą nadzieją, że nie natknę się na właściciela. Myliłam się. Kiedy tylko wyszłam z pokoju, drogę zagrodził mi wysoki brunet. 

- Już wstałaś? Jak Ci się spało? - Pyta uśmiechając się uprzejmie

- Dobrze, dziękuje. Ale ja już muszę iść - Również posyłam mu uśmiech. Tylko ten mój jest wymuszony

- Zostań chociaż na śniadaniu - Mówi, proszącym tonem

Kiwam przecząco głową i rzucając ciche ,, dziękuje'' ruszam do drzwi. W pośpiechu zakładam buty jakby miał mnie tu zatrzymać i wychodzę z mieszkania. Jednak dociera do mnie dość istotny fakt. Nie mam zielonego pojęcia gdzie jestem, a tym bardziej jak dostać się do domu. Wyjmuję z torebki telefon i wybieram pierwszy kontakt z szybkiego wybierania. 

Michael odbierz.. proszę..

- Halo? - Słyszę w końcu po drugiej stronie

- Mógłbyś po mnie przyjechać? - Pytam, z prośbą w głosie

Słyszę cichy śmiech chłopaka w słuchawce. No nie wiem co go bawi.

- Podaj adres - Mówi nadal rozbawiony. 





Stoję uparta o kuchenny blat, trzymając w ręku kubek parującej kawy. Drobna blondynka, siedzi na przeciwko mnie i przygląda mi się wyczekująco. 

- Powiesz mi gdzie byłaś całą noc? - W końcu zabiera głos, kładąc splecione dłonie na stole

Wzruszam ramionami i odwracam od niej wzrok. Cass jest dla mnie jak siostra, więc tym bardziej nie chce jej mówić, że przespałam się z jakimś obcym kolesiem z imprezy. Jednak główną wadą tej kochanej blondynki jest upartość. Widząc moją reakcje podnosi się z krzesełka i po chwili staje na wprost mnie, krzyżując swoje drobne ręce. Wlepia we mnie to palące spojrzenie i widzę jak zaciska usta w wąską linijkę. Przekręcam oczami i wolną rękę wyrzucam w powietrze.

- Okay! Byłam u jakiegoś kolesia, którego imienia nie znam bo byłam zbyt pijana by go zapytać, kiedy wkładał mi fiuta w pizdę - Mówią pretensjonalnym tonem

Oczy dziewczyny rozszerzają się, a po chwili zwężają. Marszczy czoło i podchodzi bliżej mnie. Byłam pewna, że zaraz zacznie swój psychologiczny wywód, jako przykładna studentka. Jednak zamiast tego opiera się koło mnie i jak gdyby nigdy nic pyta mnie jak było. Patrze na nią chwilę w ciszy po czym parskam śmiechem. 

- Ja Ci mówię, że przeleciał mnie jakiś nieznajomy gościu a Ty się mnie pytasz jak było? - Śmieje się spoglądając na przyjaciółkę

- No stało się trudno. Skoro już Cie puknął to chociaż powiedz czy było warto - Odpowiada takim tonem jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie

- Nie był zły. Przynajmniej tak mi się wydaje. A może to wina alkoholu? Nie wiem.. - Wzruszam ramionami i dopijam kawę. 

Cass pokręciła głową i podeszła do lodówki, a ja zaczynam się jej przyglądać. Ma gęste, proste włosy do połowy pleców, drobną posturę, jest szczupła i zgrabna, naturalnie piękna. Na lewym ramieniu widnieje blizna, po wypadku samochodowym, w którym straciła rodziców. Cassandra studiuje psychologię, jest uparta ale przy tym empatyczna i energiczna. Chociaż chowa w sobie ból jaki co dzień towarzyszy jej od wypadku, to mimo wszystko potrafi być szczęśliwa. 

- Co dobrego jemy na śniadanie? - Rzuca Michael wchodząc do kuchni

Michael. To cholernie przystojny brunet o oczach zielonych jak wiosenna trawa. Jest wysoki, umięśniony, ze śnieżno białymi zębami i zniewalającym uśmiechem. Ciągnie za sobą sznur panienek. Jedne chcą mu wskoczyć do łóżka. Inne liczą na drogie prezenty, a jeszcze inne na długi związek zakończony na ślubnym kobiercu. Jednak Michael to dupek. Żadna dziewczyna nie wzbudza jego zainteresowania na dłużej. Chłopak ma obydwóch rodziców w porównaniu do Cass - która nie ma ich wcale - czy do mnie, która ma tylko matkę. Jednak rodzice bruneta są tak zajęci pracą, że Michael nigdy nie czuł się ich dzieckiem. Po mimo jego dupkowatej natury, jest dobrym przyjacielem. Zawsze można na niego liczyć. Jest od nas starszy, w tym roku styknie mu 25 lat. Jako jedyny z naszego grona jest już po studiach. I pracuje w firmie architektonicznej.

- Naleśniki - Rzuca od niechcenia dziewczyna, wyciągając z lodówki mleko

- Sky? Nie boli Cie główka? - Pyta ze śmiechem spoglądając na mnie

Patrze na niego spod przymrużonych powiek i kiedy mam już odpowiedzieć, przerywa mi równie rozbawiony głos blondynki.

- Podobno był niezły!

- Na pewno nie lepszy ode mnie - Michael puszcza do mnie oczko, na co lekko się rumienie

Nie. Nie jestem w nim zakochana. Nigdy nie byłam. Jednak on jest przystojnym mężczyzną, a ja tylko kobietą. Więc tak, mówię otwarcie. Między nami jest czysta relacja przyjaciel- przyjaciółka plus taki dodatek jak seks raz na jakiś czas. 

- No oczywiście, że nie - Uśmiecham się do niego szeroko i wychodzę z kuchni, kierując się do mojego pokoju.

Zamykając za sobą lekko drzwi, rozglądam się po moim pokoju. Kremowo beżowe ściany, jasne panele, i białe meble. Dużo okno, a pod nim parapet na którym leży paczka czerwonego Marlboro. Takie lubiłeś najbardziej...  Na dużym łóżku.. na którym jeszcze tak nie dawno się kochaliśmy.. Leży laptop i moje notatki na zajęcia. Zaraz koło dużej szafy, wisi ramka ze zdjęciami. Z naszym zdjęciem.. Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi.. I po środku tego wszystkiego stoję ja. Tak cholernie za Tobą tęskniąc..

Kładę się na łóżko z lekkim westchnięciem i przymykam oczy. W tym naszym małym świecie jestem też ja. Skyler. Mam czekoladowe, proste włosy lekko za ramiona, szare oczy i długie rzęsy, które są ulubioną częścią mojego ciała. Jestem dość niska, szczupła i wydaje mi się, że nawet zgrabna. Do miss universe dużo mi brakuje ale uważam, że jakaś okropna też nie jestem. Studiuje ekonomię i pochodzę z Pasadeny. Tak jak wspominałam, wychowała mnie tylko matka. ojca nigdy nie poznałam. Jednak ona była zbyt zajęta swoimi nowymi partnerami, żeby przejmować się jakąś nastoletnią córką, więc w drugiej klasie liceum po prostu spakowałam rzeczy i przeniosłam się do L.A. I tu zaczęłam nowe życie. Poznałam Cass i Michaela. Oraz Willa.. Miłość mojego życia. Który pół roku temu zginął. Od tamtej pory moje życie toczy się by się toczyć.. wszystko wokół mnie żyje. A ja tylko istnieje..

Witam w moim małym niebie..





Zanim runie nieboWhere stories live. Discover now