Część 1

21.9K 202 3.2K
                                    


Uciekłam z domu. Znowu pokłóciłam sie z mamą ehh.

Przechadzałam się zieloną drogą wzdłuż niewielkiego parku. Usiadłam na ławce i wyciągnełam pogniecioną kartkę z kieszeni oraz ołówek. Zaczęłam pisać wiersz. W pewnym momencie gorzkie łzy rozpaczy poleciały na moją balladę. Znów sobie przypomnialam. Mój tata nie żyje. Zaczęłam płakać i wytarłam łzy w mokrą od łez kartkę. Nagle zza drzewa wyszedł wysoki mężczyzna z tatuażami i szalonymi włosami. Wystraszyłam się, bo byłam sama w tym parku. Przestałam płakać ze strachu. Ale on podszedł do mnie i zapytał o co cho.

Wzdrygłam się i zakryłam twarz lokami. Usiadł obok mnie, a mi zrobiło się dziwnie. W końcu postanowiłam, że mu powiem.

-Mój tata nie żyje. - powiedziałam.

-Oh, tak mi przykro. - powiedział.

-Muszę iść, bo menadżer na mnie czeka. - puścił oczko. - Może chcesz iść ze mną?

- Oki to chdź.

I zaprowadził mnie do auta stojącego w parku i niemal że prędkością świata pojechaliśmy do Warszawy.

Podróż trwała krótko, ale tam zaczęłam się martwić. Co, jak moja mama odkryje, że mnie nie ma? Przecież ona mnie tam zabije na miejscu. Pomyślałam o tym i zaczęłam szlochać w rozpaczy.

- Co się stało? - zapytał się mnie, odgarniając moje piękne, białe włosy i niebieskie oczy.

-Nic...

-No mów, przecież widzę, że coś nie tak.

-Bo...Chodzi o to, że ja nawet nie wiem jak się nazywasz... - skłamałam ocierając rozpaczliwy szloch smutku ze swojej porcelanowej cery w której kochał się każdy.

-Nazywam się Quebo. - Przedstawił się.

-------------------------

Dojechaliśmy w milczeniu do dużego budynku gdzie mieszkał.

Pozwolił mi się rozpakować i rozgościć. Potem powiedział mi, że musi iść na ważne spotkanie menadżerowo rapowe i zostawia mnie samą. Miałam trochę czasu dla siebie. Postanowiłam pooglądać jego bogato wyposazony pokój.

Zajrzałam pod łóżko, miał tam jakieś gazety, ale były nudne, więc je odstawiłam.

W dolnej szufladzie półki miał dużo zapisanych kartek. Przeczytałam pare stron, ale oprócz "Ona wybacza moje wady, wybacza błędy." niczego nie zrozumiałam.

Nie było go drugą godzinę więc położyłam się na jego łóżku i zasnęłam.

Wtedy nagle do pokoju wszedł Quebo z siekierą i przyłożył mi ją do czaszki i zaczął gwałcić.

Najpierw delikatnie ale to zamienilo się w mocne.

Krzyczałam z bólu i nienawiśći. Jak ja teraz wrócę do domu! A najgorsze że nie jestem już dziewicom!

Obudziłam się i natychmiast zerwałam się z łóżka.

-Uff, to był tylko sen. - powiedziałam do siebie.

-Co było tylko snem? - usłyszałam niski i tajemniczo mroczny głos zza firanki. Wystraszona zrobilam pare kroków w tył i wpadłam na czyjąś klatę.

Wtedy zasłonili mi oczy i spryskali sprayem na owady i zasnęłam.

----------

CDN

mam nadzieję, że podoba wam sie 1 część. Księżniczki :)

Księżniczka Taconafide /// FanfictionWhere stories live. Discover now