Rozdział 3- Skazana na łzy

1.1K 35 0
                                    

Spojzalam w swoją twarz, gdyby ten kto mnie tak urządził szczelił by mi w nią, z pewnością bym siebię nie poznała. A to że jestem lekko szurnięta i czesto gadam do siebię, bo myśle że ktoś jest obok mnie i mnie słyszy zaczełam do siebię mówić.
-chcę żyć, niechce z tego świata jeszczę odchodzić.
Dotknełam swoją dłoń i zaczęłam sobię przypominać wszystko, wszystkie dobre i złe chwilę, i dla następnych takich chwil właśnię chcę żyć.
Po moich policzkach strumienie łez robily się coraz większę. Schyliłam głowę nad swoim ciałem, i spływały z mojej twarzy na moję ciało coraz to wiecej łez.
-JA CHCĘ ŻYĆ, CHOC TEN JEDEN RAZ MOGŁO BY BYĆ TAK JAK JA CHCĘ!
Wydarłam się na całe gardło, następne co poczułam to ostry porywający ból w klatce piersiowej. Czułam się tak jakbym po raz pierwszy zabrała oddech. Oczy miałam zamkniętę, otworzyłam ję.
Pierwsze co zobaczyłam to biały sufit. Chwilę trwało zanim się zoriętowałam co się stało. Ale gdy to już do mnie dotarło wstałam jak poparzona na równe nogi. Bandaże poprostu spadały mi z ciała, a pod nimi nie było żadnej krwi, ani żadnych dziur. Wyglądałam tak jakby nic nigdy się nie stało. Jak gdyby wcale moje ciało nie zostało podziurawionę. Wyszłam z sali nadal w lekki szoku.
Pierwsze co zobaczyłam, gdy wyszłam był lekarz, który rozmawia z starcem. Przez chwilę o tym zapomniałam, ale teraz mi się przypomniało, moi rodzice nie żyją a ten starzec ma się mną zaopiekować. Po policzkach spłyneły mi kolejnę łzy na wspomnienie o matce która zmarła na moich oczach. Coś czuję że przez jakiś czas będę skazana na łzy.
Lekarz, gdy mnie ujrzał nie mógł w to uwierzyć, co się dziwić dostałam dziesięć kulek, ( Teraz się zoriętowałam, że aż tyle). Mimo to wciąż żyję. Lekarz oprzytomniał i kazał mi wrucić na salę.
- Ja tu niechcę być
Lekarz-Czemu?
-Bo wiem, że moi rodzice tu zmarli.
Lekarz-Ale skąd?
- Poprostu nie chcę tu być!
Starzec się do mnie uśmiechnął
Starzec- wiesz pewnie też, że ja się będę tobą opiekował.
- tak
Lekarz- Dobrze pujdziesz tylko cię przebadamy.
-Dobrze.
Nikt w szpitalu nie wierzył, że w ciągu pół godziny dziesięć ran po postrzałowych mi się zagoiło. Gdy przechodziłam ludzie patrzyli na mnie z niedowierzaniem. Po skończonych badaniach opuściłam z starcem szpital. Swoją drogą dowiedziałam się, że ma na imię Wu i że jest sensei'em co kolwiek to by znaczyło.
Szliśmy pieszo, a przez całą drogę cały czas gadał myśląc że i mnie do tego zmusi, ale w tamtym momencie chciałabym zostać sama.
Niestety nie można mieć wszystkiego.

-----------------------------
Rozdział miał być wczoraj, ale nie miałam jak go wstawić za co przepraszam.

skazana na łzy//NINJAGOWhere stories live. Discover now