- Daleko jeszcze? - jęknęli Fred i George w tym samym czasie, gdy Bill prowadził ich i pozostałą część rodziny przez rozległą pustynię w Egipcie. Skwar lał się z nieba, piasek zdawał się nie kończyć, a Weasleyowie szli już od dwudziestu minut i bliźniacy mieli nieodparte wrażenie, że ich najstarszy brat po prostu zabłądził.
- Jeszcze dosłownie pięćdziesiąt metrów, dacie radę. Przecież wiadomo, że musiało być z dala od mugoli - zapewniał Bill, który dziarsko szedł na przodzie całej grupy razem z Charliem. Dwaj najstarsi bracia co chwilę wymieniali tylko porozumiewawcze spojrzenia, powstrzymując chęć śmiania się ze swojego rodzeństwa.
- A trzeba było zostać w hotelu... - mruknął równie niezadowolony Ron.
- Chłopcy, przestańcie narzekać, na pewno będzie warto - powiedział Artur Weasley, poganiając nieco część swoich dzieci.
- O tym samym im mówiłem, tato - odezwał się Percy. - Na tym targu można podobno znaleźć fascynujące artekfakty sprzed tysięcy lat! To niesamowite, jak...
- Zamykamy go w piramidzie, Georgie? - mruknął Fred do bliźniaka konspiracyjnie, podczas gdy Percy kontynuował swój monolog.
- Jeszcze się pytasz? - odparł George.
- Dobra, stajemy! - zarządził nagle Bill, a wszyscy odetchnęli z ulgą. Chłopak wyciągnął różdżkę i wyrysował nią jakiś znak na piachu. Po chwili przed rodziną Weasleyów zniknęła jakby magiczna bariera, a oczom wszystkich ukazał się przeogromny targ.
- Witam na największym czarodziejskim targu w całej Afryce - powiedział uroczyście Bill, wskazując na miejsce przed nimi.
Było to skupisko wielobarwnych straganów i budek, które zdawało się nie mieć końca. Pełne życia i różnych ludzi miejsce zrobiło ogromne wrażenie na Weasleyach, a zwłaszcza na bliźniakach, którzy od razu wybiegli przed rodzinę, prosto pomiędzy stragany.
- Fred, George, wracać tu! - krzyczała Molly. - Macie pilnować Ginny! Ty też, Percy!
- Zajmę się nimi, mamo - powiedział Percy tak, jakby przyjmował jakąś ważną dla ludzkości misję, łapiąc Ginny za rękę i ruszając za rozbrykanymi braćmi.
- Oprowadzić cię? - zapytał Bill Charliego, widząc, że młodszemu wręcz świecą się oczy.
- Na razie rozejrzę się sam - odparł mu brat z uśmiechem, po czym sam wszedł w jedną z alejek.
Charlie naturalnie szukał czegoś związanego ze swoją branżą - czyli smokami. Ku jego radości, długo nie zajęło mu znalezienie straganu z właśnie tego typu przedmiotami i zatrzymał się przy nim, patrząc na wszystko niemal z dziecięcą radością w oczach.
- Czy to ze skóry walijskiego zielonego? - powiedział Charlie sam do siebie, bo nikogo nie było przy stoisku, przyglądając się rękawicom, które tam odnalazł.
- No, no, widzę, że w końcu się ktoś zna na rzeczy.
Charlie uniósł wzrok. Zobaczył przed sobą opaloną dziewczynę z ciemnymi włosami związanymi w kucyk. Miała na sobie beżową szatę z krótkimi rękawami i równie krótkim dołem. W jednej dłoni trzymała różdżkę, którą schładzała sobie rozległe oparzenie na drugiej ręce.
- Jestem smokologiem, to dlatego - wyjaśnił Charlie z uśmiechem.
- Poważnie? - oczy dziewczyny rozszerzyły się znacznie, przez co Charlie zauważył, że były brązowe. - Ja też!
- Serio? Jesteś stąd?
Dziewczyna pokręciła głową, nie przestając ochładzać swojej rany.
CZYTASZ
Smoknij się • Charlie Weasley
Fanfiction🐉 Charlie jak dotąd kochał tylko smoczyce, a przynajmniej tak twierdzi Bill. Kto by pomyślał, że będzie musiał znaleźć się na przysłowiowym "drugim końcu świata", by to zmienić? • Zakończone. Całe uniwersum Harry'ego Pottera należy do J.K. Rowling.