Rozdział 24

8K 357 56
                                    

Do domu wróciłam gdzieś po dwudziestej trzeciej. Było niesamowicie. Śpiewaliśmy, oglądaliśmy występy innych i cały czas się śmialiśmy. W drodze powrotnej cały czas rozmawialiśmy na różne tematy. Nie chciałam się tak naprawdę z nim żegnać i wracać do domu, bo mimo późnej pory nie byłam zmęczona. Alex przytulił mnie mocno i wyszeptał, że jutro też mnie gdzieś zabierze. Cała w skowronkach wspięłam się na balkon pilowana przez czujne oko Alexa i dopiero gdy weszłam do środka ten pomachał mi oddalił się do swojego domu. Gdy weszłam do środka powitał mnie Bueno który zaczął merdać ogonem. Zaraz potem padł jak długi na swoje legowisko i zasnął. Usiadłam na łóżku z szerokim uśmiechem na twarzy. Co się ze mną dzieje? Śmieje się jak głupia do sera i to z niewiadomego powodu. Coraz częściej teraz się śmieje i chodze szczęśliwsza. 

Mój uśmiech zniknął tak szybko jak się pojawił gdy usłyszałam pukanie do drzwi.

-Nina, otwórz te drzwi!-krzyknęła mama waląc w drewnianą powłokę. Chciałam podbiec i je poprostu otworzyć, ale przypomniałam sobie, że o tej porze powinnam już spać, a nadal miałam na sobie ubrania i makijaż. Nigdy tak szybko nie wskakiwałam w piżamę. Włosy rospuściłam i potargałam, aby wyglądały realistycznie.-Nina!-krzyknął tym razem tata gdy ja w ekspresowym tempie zmywałam makijaż. Tarłam twarz tak mocno wacikiem, że moja skóra byłą troche zaczerwieniona, ale to dobrze-pomyślałam.  Będzie wyglądać realistycznie jakbym dopiero co wstałam. Udając wyczerpaną odkluczyłam drzwi, a rodzice wparowali do środka o mało mnie nie przewracając.

-Coś ty sobie myślała!-zaczęła rodzicielka.-co chwile pukamy w te pieprzone drzwi, wołamy cie, a ty co?

-To grzech, że o tej porze już śpię?-prychnęłam.

-Oczywiście, że nie. Ale mogłaś chociaż coś odpowiedzieć! Dziadek już chciał wyłamywać dzwi!

-Miałam słuchawki na usach-wytłumaczyłam przypominając sobie Alexa który kazał mi tak powiedzieć.-zasnęłam z słuchawkami i nic nie słyszałam.

-My tu odchodzimy od zmysłów, a ty nie raczysz nam otworzyć drzwi-warknął tata.

-Chyba nic mi się nie stanie w łóżku-wywróciłam oczami.

-Drzwi od balkonu są otwarte-zauważyła mama marszcząc brwi. O cholera, wpadłam.

-Wiecie jak duszno tu było?-zapytałam sarkastycznie.-na noc otworzyłam drzwi, żeby było chłodniej.

-Nie mogłaś otworzyć okien?

-Otworzyłam-powiedziałam pokazując na otwarte okno ciesząc się, że popołudniu je otworzyłam i do teraz nie zamknęłam.-ale niezbyt pomagało więc otworzyłam też balkon.

-A jakby ktoś się włamał?-panikowała.

-Z pewnością ktoś z wsi włamie się wchodząc przez tą drabinkę-wywróciłam oczami i teatralnie ziewnęłam. Trzy lata w kółku teatralnym nareszcie się do czegoś przydały.-chciałabym iść spać, bo tak jakby mnie obudziliśmy. Możecie już iść?

Mama jedynie rozglądnęła się po pokoju jakby nadal nie wierzyła w moje tłumaczenia, po czym dumnym krokiem wyszła z pokoju, a tata razem za nią zamykając drzwi. Padłam na łóżku i głośno jęknęłam. Głupi to ma zawsze szczęście.
***

Wyszłam na balkon widząc, że Alex już na mnie czeka. Uśmiechał się szeroko i machał do mnie. Wzięłam Bueno pod pache, pod drugą biorąc deske i powoli uważając na lekko przestraszone zwierze szłam na dół marząc tylko o to aby stanąć na chodniku.

-Alex, pomóż mi z psem-powiedziałam widząc, że drabinka się kończy. Nie zrzuce przecież psa, bo to jest zbyt niebezpieczne. Chłopak wskoczył wysoko na drabinke i wspiął się. Przejął ode mnie psa, a potem zwinnie zeskoczył kładąc już spokojniejsze zwierze obok siebie. Zrzuciłam deskorolkę która upadła na szczęście na trawę, a potem puściłam się drabinki i wylądowałam w ramionach uśmiechniętego Alexa. Stanęłam z powrotem na chodniku i spytałam:

-Gdzie idziemy?-zapytałam podnosząc z trawy deskorolkę.

-Nad jezioro-zaćwierkotała Tris która zjawiła się obok mnie. Przywitałam się z każdym przytalsem co trochę mi zajęło. Dziewczyny też musiały pogłaskać psa który był zachwycony, że ktoś wreszcie zwraca na niego uwagę.

I pojechaliśmy. Ja, Alex, Jace, Dominic i Kian mieliśmy deskorolki. Pozostali rowery. Bueno biegł tuż za nami na swoich już nieco dłuższych łapkach. Całą drogę rozmawialiśmy i śmialiśmy się. 

Dojechaliśmy nad jezioro i zaczęliśmy przedzierać się przez wysoką trawę, aż w końcu trafiliśmy nad jezioro.

-AHOJ PRZYGODO!-krzyknęła szóstka chłopaków (w tym Alex) i z rozbiegu zaczęli biec w stronę wody pozbywając się ubrań i zostając tylko w bokserkach. Wskoczyli do wody z wielkim pluskiem, a my z dziewczynami wybuchnęliśmy śmiechem. 

-Jak dzieci-zaśmiała się Lexi ściągając swoje szorty i top. Została w kusym, czarnym bikini.

-Ściągnij ubrania-powiedziała Bella która miała kolorowy, dwuczęściowy strój. Bikini Tris było w kolorze mięty z czarnymi dodatkami. Ściągnęłam jeansowe szorty i pomarańczowy podkoszulek zostając w błękitnym bikini.

-Od razu lepiej-Bella zaklaskała w dłonie siadając i zanurzając nogi w zapewne zimnym jeziorze. Pozostałe dziewczyny zrobiły to samo. Gdy ja chciałam usiąść obok nich mokre ręce chwyciły mnie w talii przez co pisnęłam przestraszona.

-A ty idziesz ze mną?-powiedział do mnie Alex i podniósł mnie do góry przez co miałam kontakt z jego zimnym, mokrym ciałem.

-Alex, jesteś zimny!-zapiszczałam gdy szedł ze mną do jeziora.

-Wiem-zarechotał i wyszeptał mi do ucha:-tym razem nie będe tak delikatny jak za pierwszym razem.

Jego głos spowodował przyjemny prąd w całym ciele. Zdążyłam zapytać tylko:

-Alex, co ty...-zanim chłopak wzbił się w powietrze więc razem zanudkowaliśmy w cholernie zimnym jeziorze. Wynurzyłam się odgarniając włosy z twarzy i widząc, że każdy się ze mnie śmieje, a dziewczyny leżą na trawie popłakane.

-Nienawidze cie-ochlapałam go wodę.

-Ja ciebie też-zacmokał i wybuchnął kolejnym śmiechem, a ja nie mogąc się powstrzymać również zaczęłam się śmiać. Popatrzyłam na Bueno który również płynął. Płynął po patyk który rzuciła mu jedna z dziewczyn. Wszyscy zachwycali się nim gdy płynie i nie dziwiłam się. Wyglądał tak uroczo. Złapał w pyszczek patyk i zawrócił. Z wody wystawał mu tylko łebek i ogon którym sterował. Z pomocą dziewczyn wyszedł, oczepał się i pobiegł daleko od wody ze swoją nową zabawką w zębach.

Chciałam zapytać się gdzie Alex ale poczułam uchwyt na nodze, a po chwili ktoś wciągnął mnie pod wodę. Otworzyłam tam oczy widząc twarz Alexa blisko mnie który szczerzy się do mnie jak głupi. Odepchnęłam rozbawiona jego twarz i wypłynęłam na powierzchnie.

-Tak bardzo cie nienawidze-fuknęłam, a Alex płynący obok mnie zaśmiał się. 

-Musimy zrobić sobie zdjęcie w wodzie-zaproponowała Bella wskakując z innymi dziewczynami do wody. Do selfie sticka włożyła telefon i wyciągnęła ręke aby każdego było widać w telefonie. Chłopcy ułożyli się obok siebie, a dziewczyny przed nimi. Ja jako jedyna wskoczyłam Alexowi na plecy.

-Robisz się coraz odważniejsza-zaśmiał się chwytając mnie za uda, abym nie spadła. Pokazałam mu jedynie język w chwili gdy poczułam dźwięk migawki. Bella pokazała wszystkim zdjęcie. Chłopcy szczerzyli się do aparatu robiąc głupie mine. Kian robił królicze uszy z palców Tris która nic nie świadoma stała przed nim uśmiechając się. Ja siedząca na plecach Alexa pokazująca mu język. Chłopak zanurzony do brzucha w wodzie patrzył mi się w oczy z szerokim uśmiechem. Ludzie mogliby pomyśleć, że byliśmy parą. Bo tak to wygląda. Ale prawda jest inna. Ja i Alex to zwykli przyjaciele. Którzy uwielbiają spędzać ze sobą czas i są ze sobą codziennie, którzy poprawiają sobie nawzajem humor, którzy śmieją się ze wszystkiego, którzy mają specyficzne poczucie humoru. Prawie jak para. I wiecie co? Doszłam do wniosku, że naprawdę chciałabym nie tylko wyglądać jak para na zdjęciu, ale także nią być...

I want only YouWhere stories live. Discover now