5. Pakt z diabłem

130 23 110
                                    


To spotkanie musiało się tak skończyć. Zwłaszcza kiedy Phichit dowiedział się, że nowe mieszkanie Yuuriego nie zostało jeszcze „ochrzczone".

Tak więc po zrobieniu niezliczonej ilości zdjęć, zaglądnięciu w każdy możliwy kąt i sprawdzeniu zawartości lodówki, rozemocjonowany Phichit wreszcie dołączył do siedzących w salonie Victora i Yuuriego. Na stoliku w salonie znajdowały się zorganizowane w błyskawicznym tempie napoje i przekąski.

Victor czuł się niezręcznie. Nie dość, że został tutaj sprowadzony siłą perswazji Taja, to na dodatek nie przynosząc nic dla gospodarza, co stanowiło dla niego osobistą hańbę. Babcia zawsze mu mówiła, że nie należy przychodzić w gości z pustymi rękami.

Tymczasem siedział na kanapie w salonie Katsukiego obok jego rozemocjonowanego przyjaciela. Na szczęście rozmowa rozkręciła się samoistnie, a wszystko z powodu Phichita, który zasypywał ich pytaniami na niemalże każdy temat, od przeprowadzki Yuuriego, przez nagrywanie teledysku i rozpoczęcie współpracy, aż do umiejętności bojowych Victora i ich życia prywatnego.

Jego bezpośredniość wprawiła w zakłopotanie nawet tak otwartego i swobodnego w kontaktach międzyludzkich człowieka jakim był Nikiforov, ale pytanie o ich związek ( który nawiasem mówiąc nie istniał, o czym natychmiastowo uświadomili Taja ) całkowicie go zamurowało. Na szczęście ku niezmiernej radości platynowłosego, Yuuri szybko zmienił temat, w celu odwrócenia uwagi przyjaciela.

Zanim się obejrzeli ich „parapetówka" zamieniła się w mini-koncert. Razem z Yuurim śpiewali jego piosenki, Katsuki dodatkowo grał na keyboardzie a Phichit dorwał się do jego gitary. Z braku większej ilości instrumentów Victor tylko śpiewał wspomagając się tekstami piosenek z internetu.

Patrząc na tę iście sielankową scenerię można było stwierdzić, bez ryzyka wystąpienia marginesu błędu, że byli z tego bardzo zadowoleni i czerpali z tej sytuacji ogromną radość. Z resztą nikogo nie powinno dziwić, że wszelkie spotkania/ imprezy/ przyjęcia, na których muzyka była jednym z głównych elementów wieczoru wzmacniały relacje międzyludzkie i pomagały we wzajemnej integracji.

Tak było również w tym przypadku, gdy po przymusowym opuszczeniu mieszkania Yuuriego w celu nakarmienia swojego pupila Victor wrócił, ale nie sam........... Chęć zrehabilitowania swojego wcześniejszego wejścia na tak zwany „krzywy ryj" była silniejsza od niego, i po dogłębnym przeszukaniu zawartości kuchennych szafek przyniósł ze sobą pudełko Alyonek, które jakimś cudem przetrwały ostatnią niespodziewaną wizytę jego kuzyna Yurija.

Rozmowa trwała w najlepsze, a Phichit uznał to za najlepszy moment na zadanie przyjacielowi pytania, które krążyło mu po głowie od jakiegoś czasu i było pośrednio związane z powodem jego wizyty.

- Nee Yuuri a napisałeś ostatnio coś nowego?

- Hmm..? Czemu pytasz Phichit?

- Aaaaa, bo wiesz...........ostatnio słyszałem, że w tym filmie, w którym gra Nadia „Odinochestvo" o ile dobrze pamiętam tytuł. Mają scenę z piosenką. „Jos ne svice rujna zora" dokładniej mówiąc, tylko nie mają nikogo kto mógłby ją zaśpiewać.

- No i...? Co ja mam z tym wspólnego?

- No i pomyślałem, że ty byś się do tego idealnie nadawał! Już nawet gadałem o tym z Ivanem i podoba mu się ten pomysł, ale powiedział, że ostateczna decyzja należy do Ciebie.

- Czyli wszystko zaplanowałeś intrygancie - w głosie Yuuriego pobrzmiewała gniewna nuta, a lewa brew zaczęła delikatnie drgać.

- JA?! INTRYGANT?! No coś ty Yuu....ja po prostu wiem, że się do tego idealnie nadajesz!!! Poza tym to tylko jedna piosenka, w dodatku bez teledysku, bo potrzebują tylko zapisu audio. Nawet się nie spocisz! - Uśmiech Chulanonta przywodził Katsukiemu na myśl małego diabełka. Już widział oczami wyobraźni różki wystające spod czupryny przyjaciela i strzałkowaty ogon nadpobudliwie merdający na wszystkie strony. - Poza tym nie masz teraz na głowie żadnego większego projektu przez przygotowania do trasy, a to byłby idealny przerywnik od monotonii prób.

HabaneraWhere stories live. Discover now