Zemsta będzie słodka

3.5K 123 29
                                    

*Shawn

Budzę się o szóstej piętnaście. Mozolnie podnoszę się z łóżka i idę w stronę łazienki. Kiedy stoję na zimnych kafelkach, zdejmuję swoją piżamę w postaci czarnych bokserek Calvina Kleina.

Po skończonej porannej toalecie i ubraniu się do pracy , zbiegam na dół do kuchni.

Czuję zapach naleśników z bananami.

Ciekawe jakie naleśniki lubi Emily?.

Poprawiam loki, które spływają mi po czole.

Chyba muszę iść do fryzjera.

-Dzień dobry Tereso - siadam na krześle w kuchni i stukam opuszkami palców o drewniany czarny blat stołu.

-Dzień dobry panie Mendes, smacznego - stawia przede mną stosik naleśników polanych syropem klonowym.

Uśmiecham się do starszej kobiety i zaczynam jeść śniadanie.

Widzę jak ekran telefonu leżącego na stole wyświetla zdjęcie babci.

Zapomniałem włączyć dźwięk.

Podnoszę urządzenie, odbieram i przykładam do ucha.

-Halo? - piję poranną kawę.

Kofeina tego mi trzeba.

-Dzień dobry Shawn, obudziłam Cię? - słyszę podekscytowany głos babci. To nie wróży niczego dobrego.

-Nie, coś się stało? - to dziwne, że dzwoni do mnie o tej porze.

-Ja i dziadek chcielibyśmy poznać bliżej tą uroczą dziewczynę, z którą mieliśmy okazję Cię ostatnio przyłapać - słyszę chichot Mercedes. Sam mam ochotę się roześmiać w głos.

-Babciu ja... - rozentuzjowana kobieta nie daje mi dokończyć.

-To do wieczora, bądźcie o osiemnastej - rozłącza się.

Niech to szlag!.

*Emily

Zdenerwowana wchodzę do windy i jadę na piętro dwunaste.

Wczorajsza chwila uniesienia spowodowana zwinnymi dłońmi mojego szefa, tak samo jak i każdy pocałunek jego malinowych warg nie powinien dojść do skutku.

Uśmiecham się do siebie i otwieram drzwi swojego biura.

Postanowiłam, że od teraz nie pozwolę zbliżyć się do siebie dla pana Mendesa, ale zamierzam się zemścić.

Zagryzam wargę zamykając drzwi pomieszczenia. Siadam w fotelu i zamykam oczy.

Panie Mendes, zobaczy pan do czego jestem zdolna.

Otwieram oczy i włączam laptopa.

Zajmuję się papierologią na moim biurku i popijam cappuccino, które kupiłam w Starbucksie w drodze do firmy.

*Shawn

Taylor otwiera mi drzwi czarnego Bentleya. Poprawiam wiązanie krawatu i dziękuję szoferowi skinieniem głowy. Z tylnego siedzenia zabieram swoje rzeczy i idę w stronę budynku.

Cały czas w głowie mam stop klatki naszej zabawy w windzie.

Uśmiecham się i wchodzę do firmy.

Wychodząc z windy kieruję się prosto do swojego gabinetu.

Zdejmuję marynarkę, rzucam ją na szarą kanapę pod oknem. Patrzę na biurko. Nie ma na nim ani słodkiego ciasteczka, ani gorącego napoju. Wszędzie walają się papiery, teczki i segregatory.
Przecieram twarz dłońmi i wzdycham przeciągle.

Mr. Shawn Mendes Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz