5. I want you

23 1 2
                                    

- Pepe? Co...

- Co się tutaj dzieje? - zapytał nagle Fran pojawiając się znikąd.

Pepe i ja mierzyliśmy się spojrzeniami, dopóki on nie spojrzał na zaskoczonego Sebastiana z rządzą mordu w oczach.

Nie rozumiem. Jest zazdrosny? Dlaczego? Przecież byłam tylko zwykłym flirtem.

Fran zerknął na Pepe a potem na Sebastiana i od razu zrozumiał, co jest grane. Ku mojemu zdziwieniu jednak wcale nie rzucił się na Pepe, tylko poklepał go po ramieniu.

- Spokojnie, stary - powiedział do niego i spojrzał ponownie na Sebastiana.

- Panu już dziękujemy - powiedział do niego z przesadną grzecznością.

- Fran! Co ty... - zaczęłam protestować, ale przerwał mi.

- Spadaj, zanim ci przywalę - powiedział spokojnym tonem z ostrzegawczą nutą. Sebastian, nie chcąc ryzykować, spojrzał na mnie przepraszająco i odszedł.

- Świetnie. Dzięki - warknęłam do brata przewracając oczami. Celowo unikałam kontaktu z Pepe.

- Zaczekaj, Tini. Musisz coś wiedzieć - krzyknął Fran, ale nie słuchałam go.

Byłam na niego zła, ponieważ najpierw obiecał mi, że się mną zajmie, wydawał się być troskliwy i zmartwiony, a teraz, kiedy próbuję się dobrze bawić, on przepłasza chłopaka i staje po stronie tego który mnie zranił.

Odeszłam od nich czym prędzej i poszłam do łazienki, aby przejrzeć się w lustrze. Westchnęłam z rezygnacją wiedząc, że ta impreza nie będzie dla mnie udana.

Postanowiłam wyjść do ogrodu żeby zaczerpnąć trochę powietrza. Było tu trochę ludzi, w większości całujące i obściskujące się pary.

Usiadłam na ławce pod dachem i siedziałam chwilę, bo nie wiedziałam, co mam zrobić. W końcu postanowiłam wyjść stąd i wrócić do domu.

Nie znalazłam nigdzie nikogo z mojej paczki, więc napisałam esemesa do Sofu, żeby wiedziała, że wracam do domu.

Okrążyłam dom i wyszłam przednim ogrodem. Już byłam przy furtce, kiedy usłyszałam znajomy głos wołający moje imię.

Nie odwróciłam się i przyspieszyłam kroku, jednak dogonił mnie i chwycił moje ramię, żeby mnie odwrócić i spojrzeć mi w twarz.

- Czego chcesz? - wycedziłam przez zęby, starając się nie patrzeć w jego niebieskie tęczówki.

- Porozmawiaj ze mną. Proszę - powiedział szukając mojego wzroku.

- Dlaczego nie pójdziesz porozmawiać ze swoją dziewczyną? - prychnęłam śmiejąc się gorzko. 

- Jeśli chodzi ci o Monicę, to nie jest moja dziewczyna. Właśnie o tym chciałem z tobą porozmawiać - wyjaśnił.

- Ale ja nie chcę z tobą rozmawiać - odparłam oschle, patrząc ponad jego ramieniem.

- Spójrz na mnie - powiedział bardziej stanowczo, a ja zagryzłam wargę i nie ruszyłam się.

Westchnął i wziął mój podbródek w swoje ręce, kierując go tak, żebym na niego spojrzała. I wtedy przepadłam, utonęłam w jego niebieskich jak ocean oczach.

- Chodźmy stąd - wyszeptał ciężko oddychając w moje usta. Delikatnie skinęłam głową i oblizałam wargi. Spojrzał na nie i chwycił mnie za rękę. Zaprowadził mnie do swojego auta i zaczął jechać w kierunku plaży.

- Więc... Jeśli chodzi o tą Monicę... - zaczęłam niepewnie.

- Ona nie jest moją dziewczyną - powiedział. Uniosłam brwi do góry czekając na więcej wyjaśnień.

You're my great escapeWhere stories live. Discover now