Czwartek. Płomienna przygoda.

2.7K 115 24
                                    

Rano obudziły ich promienie słońca, które wdzierały się do pomieszczenia przez odsłonięte zasłony. Zapowiadał się piękny, słoneczny dzień i od kiedy otworzyła oczy miała ochotę spędzić go na świeżym powietrzu. Przeciągnęła się na łóżku, mimowolnie widząc blondyna śpiącego na kanapie. Czy nawet jak śpi musi być tak zabójczo przystojny? Chrapał cicho w poduszkę, którą miał pod głową. Podniosła się z łóżka, mając w głowie tylko i wyłącznie gorącą kąpiel. Napiła się zimnego soku z lodówki i od razu skierowała się do łazienki. Wyszła z niej godzinę później całkowicie uszykowana. Zastanawiała się, czy mogłaby wypożyczyć gdzieś niedaleko rower, bo bałaby się transmutować w niego cokolwiek w obawie, że coś pójdzie nie tak i się po prostu na nim zabije. Pogoda była wręcz idealna na przejażdżkę po mieście. Przyniosła do pokoju śniadanie dla siebie i blondyna, a ten nadal spał. Pomyślała nawet, że go obudzi, ale wolałaby chyba wybrać się sama, więc wpadła na pomysł, że zostawi mu kartkę z wyjaśnieniami, gdzie poszła, żeby znowu nie zrobił jej wojny tak jak wczoraj, kiedy zniknęła bez słowa. Nie było to jej jednak dane, gdyż obudził się jak jadła śniadanie. Zmrużył oczy, bo oślepiało go słońce wdzierające się do pomieszczenia.

- Już nie śpisz? - zdziwił się, widząc Gryfonkę przy stole.

- Już dawno - wzruszyła ramionami, biorąc po chwili do ust łyżeczkę z jogurtem malinowym. - Zaraz wychodzę.

- Gdzie niby? - podniósł się na rękach, a po chwili przeciągnął.

- Nie wiem, zwiedzić miasto - odparła, nawet na niego nie patrząc. - Planowałam wypożyczyć rower.

- Rower? To ten mugolski środek transportu na dwóch kółkach? - zaśmiał się, podnosząc się z łóżka.

Oczywiście nie umknęło jej uwadze to, że jest w samych gaciach, a idealnie zarysowane mięśnie wychodziły już z jego bokserek.

- Tak, to jest właśnie rower - powiedziała bez emocji, szukając w swoim jogurcie owoców. - Nie mów, że chcesz iść ze mną - jęknęła po chwili, widząc że naciąga na nogi spodnie.

- Oczywiście, że tak - powiedział urażony. - Co mam niby robić sam cały dzień?

- Myślałam, że wolisz wszystko inne niż spędzać czas ze mną - spojrzała na niego znacząco.

- Może coś się zmieniło - zastanawiał się głośno, podchodząc do stołu. Wziął z talerza jedną kanapkę z łososiem i oparł się biodrem o blat. - Zrobiłaś się znośna.

- Znośna? - parsknęła. - Po prostu w końcu da się z tobą w miarę normalnie porozmawiać. Kiedyś nie wypowiedziałeś zdania, w którym nie padło słowo szlama, Malfoy - mruknęła i spojrzała na niego wyzywająco.

- Dobra, byłem młody i głupi, jasne?

- Dobra, a teraz jesteś starszy i nadal tak samo głupi - uśmiechnęła się złośliwie. - Jedz szybciej, bo nie będę za tobą czekać.

Zmarszczył czoło, ale już nic nie odpowiedział. Nałożył bluzkę na krótki rękaw i przewiesił bluzę przez ramię. Wyjął z torby okulary przeciwsłoneczne, które założył sobie na czole, nad oczami i uśmiechnął się do niej znacząco.

- Możemy iść - oznajmił z kanapką w dłoni.

- Co, już? - zdziwiła się.

- I kto teraz za kim będzie czekał? - zaśmiał się.

- Nikt, bo ja też już jestem gotowa - powiedziała, wstając od stołu.

Wpakowała do ust kilka borówek i podeszła do wieszaka po bluzę, którą przewiesiła sobie na biodrach. Do kieszeni władowała telefon i trochę mugolskich pieniędzy i wzięła swoją torbę. Zgodnie stwierdzili, że mogą wychodzić i po paru minutach kroczyli już ulicą, uprzednio pytając się recepcjonistki, gdzie można wypożyczyć rowery. Jak się okazało, musieli przejść kilka ulic, ale kiedy Hermiona ujrzała za płotem kilkadziesiąt kolorowych rowerów była przeszczęśliwa. Uwielbiała jeździć rowerem, w każde wakacje przejeżdżała z mamą setki kilometrów po okolicznych wioskach, podziwiając widoki. Wybrała sobie jeden w kolorze miętowym, a Draco wybrał pierwszy lepszy, czarny.

Zostań #Dramione Where stories live. Discover now