3

196 19 4
                                    

Było piękne popołudnie. Raimon postanowił zaczerpnąć świeżego powietrza i w tym celu trening przenieśli z boiska szkolnego nad rzekę, gdzie wręcz uwielbiali przebywać. Również Celia przyszła popatrzeć jakie postępy robią jej przyjaciele. A na prawdę się rozwinęli. Spóźniła się nieco z prostej przyczyny. Wracała właśnie z randki z Byronem. Spotkanie to wyszło dość spontanicznie i nawet nie miałam jak przeciwstawić się ukochanemu. Więc spotkała się z nim w tej samej kawiarni w której się poznali. Zastała chłopaka siedzącego przy stoliku i spoglądającego w okno gdzie widniało jego odbicie. Zajęła miejsce przed nim i bacznie przyglądała się co robi. W pewnym momencie chłopak rzucił jakby był zjarany.

- Wiesz co, jak patrzę w lustro to nie mogę powstrzymać się , żeby nie powiedzieć cześć przystojniaku.- mówiąc to spojrzał na Celię i wziął do ręki łyżeczkę. Kelnerka przyśniła mu właśnie lody jakie zamówił dla siebie i dla swojej dziewczyny. Spojrzał na przedmiot jaki trzymał i z zaskoczeniem dodał.- O, łyżeczka też działa. Czisz to? Mogę się w niej przejrzeć!

- Tak Narcyzie. To oczywiste. Nie wpadłeś na to wcześniej?- Byron pokręcił przecząco głową.- A z resztą...

- Słuchaj, już niedługo mój mecz z Raimon'em. Myślisz, że powinienem dużo trenować? I tak ich zakopie pod ziemią moją boską wiedzą.

- Boską głupotą chyba...

- Coś mówiłaś?

- Nic takiego. Tak, uważam że i tak musicie trenować jeśli chcecie wygrać. Pokonaliście królewskich ale to nie oznacza, że teraz pójdzie wam tak samo prosto. Tak dobrze to nie ma.

- Jak nie jak jest.- chłopak dosłownie wlazł na stół na czworaka zwalając wszystko co się na nim aktualnie znajdowało i przybliżył się do ukochanej.- Ze mną jest ci przecież dobrze, nie kochanie?- dziewczyna zarumieniła się. Jego wygląd ją wręcz onieśmielał. Pokiwała głową a blondyn pocałował ją w usta.- To mi nie mów, że nie ma tak dobrze.

Przez całe dnie dziewczyna chodziła z głową w chmurach. A wszystko przez ostatnie wydarzenia jakie zmieniły jej znajomość z Byronem. Od momentu kiedy chłopak wyznał jej miłość, Celia nie mogła się na niczym skupić. Starała się to jakoś tuszować zwłaszcza przed Jude'em. Jego ślepa nienawiść do Zeusa przerażała ją. Co będzie jak spotkają się na boisku? Czarno to wszystko widziała. Na razie starała się o tym nie myśleć. Zmianę zachowania niebieskowłosej zauważył Axel, który widział więcej niż komukolwiek się by wydawało. Zaczął się baczniej przyglądać dziewczynie. Coś podejrzewał, że było coś o czym nie mówiła. Pytanie tylko co i jakie może mieć to skutki.

Byli w trakcie treningu. Axel i Kevin. Trenowali właśnie Smocze Tornado a Jude i Eric Podwójną Szybkość. Oba te strzały miał zatrzymać Mark ale ktoś go uprzedził. Chłopak o długich blond włosach stanął pomiędzy bramką a nadlatującymi piłkami i jednym ruchem oba strzały zatrzymał wręcz czubkiem palca. Dopiero po chwili zawodnicy Raimon'a zorientowali się, że ktoś zakłócił ich trening. Jude w jednej chwili zagotował się niczym czajnik na wodę. Zobaczył swojego wroga, który w tak brutalny sposób potraktował Królewskich i od razu włączył mu się tryb zabijania.

- Ty.... Ty... To wszystko twoja wina!- wydarł się Sharp i ruszył na chłopaka z rządzą krwi. Zatrzymał go w ostatnim momencie Axel zachodząc mu drogę.

- Uspokój się. Nie jesteśmy na ringu żeby się tłuc jak te mięśniaki. Tutaj jedyne co możesz zrobić to go przytulić. Na to pozwalam.

- A udusić?

- To zabraniam.

- Ojej jak uroczo. Pingwin i jego przytulanka. Widok godny pożałowania.- rzucił w ich stronę Byron krzyżując ręce.- Jesteście żałosną imitacją piłkarzy. O ile w ogóle można was tak nazwać.

W skrzydłach aniołaWhere stories live. Discover now