{30} A song to say goodbye

211 38 40
                                    

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Było już po pogrzebie, piękne pożegnanie chłopca, który chciał, by ktoś go pokochał. Kolorowe wieńce, bukiety kwiatów różnego rodzaju oraz róże, które tak kochał. Tak wiele osób chciało go pożegnać, ludzie z miejsca gdzie się znajdował, przyjaciele, którzy zawiedli oraz rodzina.

Na cmentarzu został już tylko Kim, jego przyjaciel i osoba, która starała się robić, co może. Nie rozumiał tego, nie przyswajał do siebie tego, co miał przed oczami. Rodziców starszego nie zatrzymywał. Rozumiał, że muszą się z tym oswoić, zrozumieć to, czego sam nie chciał. Widział jak cierpieli, jak cierpieli wszyscy, tak samo, jak on.

Było po 18, a słońce dalej świeciło tak jasno. Yugi już miał się zbierać z miejsca, ale coś go zatrzymało. Dokładnie to ktoś. Chłopak, o którym pisał jego przyjaciel. Zdziwiony zamrugał i spojrzał na niego, nie wiedząc czego mógł chcieć.

- Ty jesteś przyjacielem Youngjae, Yugi? - zapytał Jaebum

Chłopak zakodował to, co starszy powiedział do niego i pokiwał na tak.

- Tak, byłem jego przyjacielem. - potwierdził - Do Ciebie pisał, prawda?

- Zgadza się. - powiedział niepewnie - Nie zdążyłem.. - wyszeptał bardziej do siebie

- Nie rozumiem Cię za bardzo. - zamrugał zdziwiony Yugi

Jb pokazał ręką by usiadł wraz z nim. Jeden wiedział za dużo, drugi nie widział nic. Starszy chciał się dowiedzieć czemu to wszystko się stało. Dlaczego nie zdążył i jaki był powód odejścia chłopca.

- Odpisałem mu, niestety było już za późno. - spojrzał na młodszego

- Ja również jestem winny. - wyszeptał załamany

Siedzieli przez dobre 10 minut w ciszy. Zarówno jeden jak i drugi musiał zastanowić się nad tym, co chciał powiedzieć, czego się dowiedzieć. Nie wiedzieli jak zacząć rozmowę na ten dość bolesny temat.

- Od czego to się zaczęło? - przerwał ciszę Jb

Kim przetarł twarz dłońmi i spojrzał na zdjęcie przyjaciela, które znajdowało się na nagrobku.

- Wszystko miało swój początek chyba dobre parę lat temu. - zaczął - Jae, wylądował na oddziale zamkniętym dopiero rok temu przez swoją schizofrenię, która wyrywała się z pod kontroli. On nie mógł spać, jeść, a tym bardziej racjonalnie myśleć. - cicho westchnął - Później dołączyła depresja i liczne okaleczanie się, chociaż robił to już od paru lat. Głodówki były na tle dziennym, płacz jak i krzyk również. Dochodziło nawet do tego, że mówił, że ktoś go obserwuje i krzyczy na niego zwłaszcza w nocy. Mówił, że słyszy głosy, bardzo się bał..

- Więc pisząc o tatuażach, to chodziło o ślady po cięciach, tak? - zamrugał zdziwiony

- Tak. - pokiwał głową - Nazywał to tatuażami, jakby chciał ozdobić swoje ciało, miały zawsze jakiś wzór, nigdy nie były to zwykłe kreski.

Jaebum zamrugał zdziwiony przypominając sobie resztę rozmów z chłopakiem, a bardziej samotne wiadomości bez odpowiedzi.

- Więc jaka jest w tym moja rola? - zapytał nie będąc pewnym

- Twoja? - uniósł brew Yugi

- Tak, moja rola. - pokiwał głową - Pisał do mnie dość długo, jak i nagrywał się na skrzynkę. Nic mu przecież nie zrobiłem, a jednak czuję się źle z tym.

- Byłeś wolontariuszem na oddziale, gdzie wpierw przebywał mój przyjaciel. - zaśmiał się - Możesz tego nie pamiętać za bardzo, ale byłeś dość ważny dla niego. Miał z Tobą nawet kilka zdjęć, to były jego wartościowe wspomnienia. Nawet nie wiem kiedy zaczęło się to, że on zaczął uważać was za parę. - dokończył

- Czyli naprawdę ta choroba tak z nim zrobiła? - kolejne pytanie wyleciało z jego ust

Kim spojrzał na chłopaka obok siebie ze smutkiem w oczach. Rozumiał, że tamten zaczął już wszystko układać sobie w głowie. Nie chciał jedynie, by jego przyjaciel był brany za wariata.

- Tak. - odpowiedział - Kiedy już nie miał jak Cię widywać jego demony zaczęły grę, a ja jeszcze go dobiłem. - wyszeptał

- Czemu tak uważasz Yugi?

- Na pewno dziękował Ci za kwiaty, które dostawał. - widząc jak kiwał drugi zaczął kontynuować - Zanim zacząłem mu je dawać.. Jedno słowo, które by znaczyło, że nie jesteście razem powodowało płacz i ból dla niego. Więc wymyśliłem, że będę dawać mu kwiaty od Ciebie, które były ode mnie. - jego głos zaczął się łamać – Chciałem, by chociaż był szczęśliwy przez chwilę, by nie myślał o tym, co złe.. Chciałem dla niego dobrze.. - poczuł jak zły zaczęły wypływać z jego oczu

- Nie płacz.. - wyszeptał

Jb niepewnie objął ciało chłopaka, który siedział obok niego. Rozumiał jego ból mimo, że nie była to bliska mu osoba. Nie chciał, by on płakał. Sam mając łzy w oczach, pociągnął nosem, starając się grać twardego.

- Pozwoliłem mu odejść.. Przeze mnie odszedł.. - Yugyeom trząsł się, nie mogąc się uspokoić

- Nie mów tak.. - powiedział cicho starszy

- Nie rozumiesz.. - odsunął się od niego, mając całą czerwoną twarz - On to przy mnie zrobił.. Wziął leki, bardzo dużo ich było. Nie wiem skąd je miał, musiał to już długo planować.. - pociągnął nosem - A ja tylko siedziałem, śpiewałem kołysankę i tuliłem go, pozwalając na to,by odszedł.. Był biały jak śnieg.. - przymknął oczy, które po chwili otworzył - Gdy przestał oddychać zawołałem pomoc, ale było za późno, zasnął na zawsze.

- Czemu go nie powtrzymałeś? - niepewnie zadał to pytanie

- Nie wiesz jak on cierpiał każdego dnia. Męczył się z tym wszystkim. - patrzył na chłopaka - Chciał być gwiazdą na niebie i patrzeć na nas z góry, na wszystkich. Czuć się wolny jak motyl na łące.

- Czyli musiał bardzo walczyć. - stwierdził po chwili mężczyzna

- Tak, walczył każdego, dnia sam ze sobą. Takie walki są najgorsze. - wyszeptał młodszy - Teraz jest wolny, może polecieć i być szczęśliwy.

- Masz rację, teraz będzie mógł być szczęśliwy i nie będzie się niczego bał. - uśmiechnął się

Siedzieli jeszcze 20 minut w ciszy, chcąc się uspokoić po tym wszystkim. Tak wiele emocji, tyle informacji naraz. Za dużo bólu i poczucia winy, ale czy warto? Te pytanie było w ich głowach, a mimo braku odpowiedzi czuli się wolni. Nikt nie zwróci nikomu życia i nie da szczęścia. Teraz wiedzieli ile trzeba zapłacić za coś chwilowego.

- Twinkle, twinkle, little star. How I wonder what you are. Up above the world so high. Like a diamond in the sky. - zanucił Kim

- Twinkle, twinkle little star. How I wonder what you are. - dołączył Jaebum do niego

- When the blazing sun is gone. When he nothing shines upon. Then you show your little light. Twinkle, twinkle, all the night. Twinkle, twinkle, little star. - cichy śpiew ich obojga rozchodzi łsię po cmentarzu - How I wonder what you are.


Nie wiedzieli, że ktoś parę metrów pod ziemią łapie swój ostatni oddech.

THE END

ʜᴇʟᴩ ↺ ²ʲᵃᵉWhere stories live. Discover now