Chapter 4: Panna Niewinna

3.8K 283 240
                                    

— Mówiłem ci. — Uśmiechnął się Jimin. — Nie próbuj mnie przechytrzyć. 

— Nie próbowałam cię przechytrzyć, — Wymamrotałaś. — Próbowałam się na tobie zemścić. 

Uniósł swoją brew, gdy pchnął otwarte drzwi mieszkania. — Zemścić się na mnie za co dokładnie?

— Cóż...— Zawahałaś się. Tak właściwie nie byłaś tego pewna. — Za sprawianie że czułam się nieswojo i mnie nękałeś! 

— Nękałem? — Jimin uśmiechnął się złośliwie. — Ty byłaś tym kto ciągnął mnie do Victoria's Secret, I ja byłem tym który cie nękał? 

Zacisnęłaś usta. — Ten komentarz z rękami który rzuciłeś-- — Przerwałaś, zdesperowana. — To było nękanie. 

Chłopak uśmiechnął się szerzej. — To była prawda. 

Skrzywiłaś się na niego. — Zamknij się. To nie było. 

— Wierz w co chcesz, babygirl. — Zaśmiał się, rozkładając ręce na oparciu kanapy. — To jest fakt. 

Jeszcze bardziej zażenowałaś się na jego tak zwaną czułość. — Nie zajmuj całego miejsca. — Spojrzałaś na niego gniewnie. — Też chce usiąść. 

— Oh, możesz usiąść-- — Poklepał swoje kolana. — Tutaj. 

— Ew, nie ma mowy. — Odwróciłaś wzrok, a twoje policzki się nagrzewały. — Nie chce, Park Jimin. 

— Nie musisz, jeśli nie chcesz. — Jimin puścił ci oczko. — Możesz pojeździć  na Jiminie jeśli chcesz. 

Chwila ciszy. 

Patrzyłaś na niego, mrugając w zmieszaniu. — Co? 

On tylko się uśmiechnął. — Przestać grać dziewice. To na mnie nie działa. 

— Nie rozumiem. — Zmarszczyłaś brwi. — Co masz na myśli?

Jego uśmiech opadł. 

— Nie możesz być poważna. — Mruknął Jimin. — Ty tak szczerze tego nie załapałaś? 

— Załapać co? — Byłaś prawdziwie nieświadoma. 

— Niemożliwe. — Sapnął. — Ludzie tacy jak ty istnieją

— Co- 

— Jesteś dziewicą! — Spojrzał na ciebie z podziwem. — Tak cholernie niewinną. 

Wciąż byłaś przyćmiona, ale zdałaś sobie sprawę że jego poprzedni komentarz musiał być jakimś seksualnym podtekstem. — Oczywiście- 

Jimin połączył swoje nogi, wzdychając. — Szkoda. 

— Co?

— Nie będę z tobą spał. — Powiedział smutno. — Jesteś zbyt niewinna żeby to zepsuć... a dziewczyny takie jak ty kończą na tym że się zakochują. 

Postanowiłaś zignorować jego ostatni komentarz. — Co sprawiło że myślałeś że będę chciała spać z tobą w pierwszej kolejności? 

— Każda dziewczyna chce się ze mną pieprzyć. — Przewrócił oczami. — Uwierz. 

Byłaś zniesmaczona. — Nie pociągasz mnie. 

— To, to co wszystkie mówią. — Uśmiechnął się leniwie. — Gdy zobaczysz mnie jak przychodzę po prysznicu owinięty tylko ręcznikiem, tak jak w tych książkach na Wattpadzie ze współlokatorami, całkowicie się we mnie zakochasz. 

Podniosłaś groźnie brew. — Zrobisz to, a cie wykastruje. 

— Nie zrobiłabyś tego. — Powiedział nonszalancko. — Co wtedy sprawiałoby ci przyjemność?  

— Przysięgam, Park Jimin-

— Co ty masz z moim nazwiskiem? W końcu też będziesz je miała. — Uniósł brwi. — Odpocznij, kotku. Robi się późno. 

Zdecydowałaś się stanąć na nogi. — Albo co?

— Albo cię pocałuję. 

Nie zmarnowałaś ani sekundy, gdy zniknęłaś w swoim pokoju. 

~*~

— Park Jimin! — Krzyknęłaś na chłopaka gdy przechodził obok ciebie. — Gdzie ty idziesz?

Zatrzymał się, odwracając się do ciebie z podniesioną brwią. — A jak myślisz?

— Nie poczekasz na mnie? — Zapytałaś z niedowierzaniem, pośpiesznie podciągając rękawy. — Co się stało ze specjalnymi przywilejami?

— To znaczyło co innego, i wiesz o tym. — Westchnął Jimin. — Idę. —  Oświadczył, podchodząc do drzwi. — Idź sobie. 

— Ty mały- — Wstałaś nagle, chwytając go za kołnierz. — Daj spokój. 

— Co do cholery, kobieto? — Skrzeknął wystraszony Jimin. — Puść mnie! 

— Nope. — Zaciągnęłaś go do windy, wypychając go ze środka, zanim się odwróciłaś żeby zamknąć mieszkanie. 

— Woah, Spokojnie. — Jego oczy były tak szeroko otwarte gdy go trzymałaś, że nawet nie próbował stawiać tobie oporu. — Jesteś absolutnie pewna, że na mnie nie lecisz? 

— Zamknij ryj. — Przewróciłaś oczami gdy weszłaś do windy obok niego. — Nie mam podwózki, a od tej pory mnie podrzucasz. 

— Co sprawiło że myślisz że będ-

— Bo tak powiedziałam. — Dałaś mu chorobliwie słodki uśmiech, ale twoje oczy były sztyletami. 

Jimin się zamknął, opierając się o ścianę windy z przegranym spojrzeniem.

— Dobra. — Westchnął. — Ale tylko dlatego że jesteś moją współlokatorką. 

Kiedy w końcu dotarliście na parter, byłaś zaskoczona widząc jego samochód. W przeciwieństwie do ekstrawagancji, której się spodziewałaś był to zwykły, niebieski Jeep.

— Ale shotgun. — Mruknęłaś siadając na siedzeniu. 

— Nie ma tu innego, T/I. — Jimin przewrócił oczami. — I ja prowadzę. 

Wzruszyłaś ramionami. — Siła przyzwyczajenia. 

Lekko wzdychając, wsiadł na siedzenie kierowcy. Sięgnął by zapalić silnik, ale zatrzymał się. 

Skrzywiłaś się. — Co teraz?

Patrzył na ciebie przez chwilę zanim w końcu przemówił. — Masz może mapę?

— Nie mów mi nawet że nie znasz drogi d--

— Ponieważ zgubiłem się w twoich oczach. 

Nie mogłaś nic na to poradzić; zaśmiałaś się. Jimin uśmiechnął się szeroko, patrząc z bliska kiedy się uśmiechnęłaś, i potrząsałaś głową. 

— Jedź, ty debilu. 

How To Be A Hoe ✓ || P.J.M || Where stories live. Discover now