CHAPTER EIGHT.

2.6K 148 13
                                    

Stal tęczowek osoby, która się nad nią pochylała sprawiała, że przez jej ciało przechodziły dreszcze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Stal tęczowek osoby, która się nad nią pochylała sprawiała, że przez jej ciało przechodziły dreszcze. Nie mogła ruszyć żadną kończyną. Jej twarz musnęły rude włosy, co sprawiło, że miała ochotę kichnąć. W tym momencie chciało jej się płakać, chociaż dobrze wiedziała, że nie może. Shantall Avalon odłożyła biały ręcznik na stolik nocny obok łóżka i westchnęła. Pierwszy raz nie czuła nic. Pustka ogarniała jej ciało, wiedząc, że jest zdana na los. Podniosła się z krzesełka i wyszła z dormitorium. Jej celem było dotarcie do miejsca, gdzie prawdopodobnie on mógł się znajdować. Odgłos uderzania obcasów o podłogę ucichł, gdy weszła w częściej używany korytarz. Gwar rozmów sprawił, że zaczęła czujnym wzrokiem obserwować uczniów. W pewnym momencie zatrzymała ją Walburga Black i Hannah Kohl. Ich twarze zdradzały niepokój.

— Nikt nie wie. Może to i lepiej — mruknęła pod nosem Shantall i rozejrzał się dookoła sprawdzając, czy nikt nie podsłuchuje ich rozmowy.

— Według mnie Dumbledore nie powinien tego zataiać. Wszyscy mieli być się na baczności — Hannah pokręciła głową i wzrokiem pełnym nienawiści obdarowała Gryfonkę z jej rocznika. — To dosyć poważna sprawa. Skoro to spotkało jedną osobę może spotkać i kolejne...

— Nie — przerwała jej Walburga stanowczo. — Ministerstwo zamknęłoby Hogwart. Zbyt ryzykowne. Po za tym to pierwszy tego typu przypadek. Nikt nie musi wiedzieć. Mógł być jednorazowy.

— Nie wiem jak wy, ale mi nie daje spokoju jedna sprawa — Panna Avalon przerzuciła swoje rude włosy do tyłu.

— Riddle? Nie zjawił się od tamtego czasu na lekcjach — ciągnęła dalej blondwłosa Ślizgonka, a jej czoło zaczęło się dziwnie marszczyć wraz ze zmianą mimiki twarzy. Nie tylko im to nie dawało spokoju.

Cheryl Mendes siedziała w Wielkiej Sali na obiedzie. Pomieszczenie nie było jeszcze zapełnione, więc łatwiej było jej pozbierać myśli. Jej małe rączki kurczowo trzymały widelec, na który nabite było mięso z kurczaka. Po jej umyśle przewinęło się dwa słowa. Adelina Shelwood. Nagłe zniknięcie Krukonki zaczęło ją mocno obawiać. Nie zjawiła się na obiedzie. Ani w bibliotece jak miała w zwyczaju od początku roku. Gdyby nie tajemnicza nieobecność również "przyjaciela" Panny Shelwood pomyślałaby, że Adelina tylko zachorowała i leży w łóżku pod opieką pani Promfey. Ale i tam zajrzała. Nie pozostało, po blondynce ani śladu. Jakby nigdy nie istniała. Ostatni raz widziała ją dwa dni temu. Na jej twarzy błyszczały uśmiech. Jednak z dnia na dzień wyparowała jak deszczówka w czasie suszy. Tak samo Tom Riddle. Pustka. W szkole nie było słychać krzyków mugoli, którzy uciekali przed prefektem naczelnym w obawie przed najgorszym. Było dobrze.

Czarne jak dwa węgielki tęczówki obserwowały ją czujnie. Nie mogła tego zauważyć. Ale jednak to zrobiła. Mimo, że nie wiedział. Ona wiedziała. Shantall Avalon odwróciła się i wtuliła się w tors Corneliusa Smitha. Kątem oka zauważyła w kącie grupę pierwszorocznych dziewczynek, która wlepiała w ich dwójkę rozmarzone, duże oczka. Uśmiechnęła się lekko i odsunęła się od chłopaka.

— Co z Tomem? — zapytała, gdy usiedli na sofie w pokoju wspólnym Slytherinu.

— Planuje — odezwał się krótko Ślizgon.

— A co dokładnie?

— To wie tylko on sam.

𝐓𝐎 𝐄𝐍𝐃.♕ TOM RIDDLE ERAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz