Rozdział II

3 0 0
                                    


Dokładnie przykryta satynową pościelą, chroniąc każdy centymetr mojego ciała za wyjątkiem twarzy, przed chłodem, który po cichu skradał się przez uchylone okno, próbowałam zasnąć choć na chwilę. Gdy po dłuższym przekręcaniu się z boku na bok, poczułam jak odchodzę do krainy snów. gdy nagle po pokoju rozbrzmiał irytujący dźwięk budzika, który swym nieznośnym pobrzmiewaniem zmusił mnie do niezwłocznego wstania z wygodnego łoża. Gdy tylko to uczyniłam w ułamku sekundy wyłączyłam przyczynę mojego podrażnienia. Zmęczonym krokiem wyszłam z pokoju, udając się do łazienki na przeciwko. Od razu po wejściu skierowałam dłoń do umywalki aby przemyć twarz lodowatą wodą. Po tym spojrzałam leniwie na moje odbicie w lustrze. Wyglądałam okropnie, delikatnie mówiąc i nie chodziło tu o niesforne włosy, przez które wyglądałam jak zdziczały lew, którego grzywa żyła swoim własnym życiem. To nie było najgorsze, a problem tkwił w twarzy. Moje zmęczenie po niewyspanej nocy podkreślały podkrążone oczy widoczne z kilometra, a blada cera tylko zaprzeczała wszystkim faktom, które mówiły o tym, że jeszcze nie dołączyłam do grona osób, żyjących na drugim świecie. Na białku oka uwydatniły się na co dzień mało widoczne żyłki, a niektóre popękły zostawiając czerwoną plamę. Wszysko to było zasługą Johna, gdyż to przez niego moja przerażona podświadomość i instynkt przetrwania nie pozwoliły mi zasnąć. Jak na starszego brata przystało, John nie mógłby zaniedbać swoich obowiązków znęcania się nade mną w postaci straszenia mnie po nocach. Ten dureń w nocy gdy udało mi się zasnąć, zakradł się do mojego pokoju i wykorzystał okazję by mnie nastraszyć. Swą lodowatą ręką złapał mnie za nogę ciągnąc w niezane, a ja myślałam, że doczekałam się dnia, w którym to Samara Morgan przyszła po mnie z zamiarem zaciągnięcia mnie do studni i zrobienia ze mnie jej jeńca. Jakże byłam uradowana, iż to nie przerażająca dziewczyna ze studni, wychodząca z telewizorów, chce mnie porwać, tylko mój braciszek chciał zrobić mi żart. Oczywiście po całym incydencie tylko wybuchł śmiechem, wypominąjc mi tylko jak panikowałam i wrzeszczałam prosząc o litość. Mimo pytań z mojej strony, co mu odwaliło ten tylko spytał, który mamy dzień i wyszedł, zostawiając mnie. Zdezorientowana nie pojomowałam jego słów dopiero gdy się uspokoiłam dotarło do mnie, co miał na myśli. Był dokładnie tydzień przed Halloween i John sobie kiedyś ubzdurał, że fajnie by było gdybyśmy mieli jakąś tradycję z tym związaną, więc wymyślił, iż w tym czasie do wyczekiwanego przez niego święta będzie mnie straszyć na wielorakie sposoby. Przez tą sytuację z Castielem całkowicie zapomniałam o tej jakże miłej tradycji. Najgorsze w niej było, że John nie cofnął się przed niczym, a nawet był w stanie robić mi jakieś psikusy publicznie. Potrząsłam głową, próbując nie myśleć, co jest w stanie zrobić mój brat w tym roku. Ogarnięta strachem, trzęsąc się cała na myśl Johna, zaczęłam się szykować do szkoły. Przykucnęłam by otworzyć szafkę przy czym moje stawy wydały głośny, a zarazem przyjemny gruchot, który uwielbiam. Szperałam po szafce, co chwilę coś trącając w poszukiwaniu kropel do oczu, mając nadzieję, że one pomogą zamaskować bezsenną noc. Po dłuższej chwili odnalazłam małą tubkę, na której dumnie widniało "odżywione" oko z rzęsami niczym z reklamy najlepszego tuszu do rzęs, który nawet nakrótsze i najprostsze rzęsy jest w stanie podkręcić i sprawić, iż będą wyglądać jak u lalki, Ze skupieniem starałam się zakropić oczy. Mimo ciągłego mrugania jakoś mi się udało. Po nawilżeniu moich gałek ocznych, udałam się do pokoju aby się ubrać. Zajrzałam za okno aby ocenić, co najlepiej na siebie założyć, ale pochmurne niebo jasno mówiło mi, że dzisiaj słońce nie zagości do naszego miasta, a wszscy mieszkańcy będą zmuszeni zabrać ze sobą parasol jeśli nie chcą zmoknąć w ciągu dzisiejszego dnia. Po chwilowym namyśle zdecydowałam, że najlepszym wyborem na ten dzień będzie ciemnozielony sweter i czarne rurki z przetarciami. Wyciągnęłam aksamitny sweter z szuflady, tak samo jak i spodnie i znów zawędrowałam do łazienki, gdzie dokończyłam zwyczajne, poranne czynności.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 16, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Get lost in the loveWhere stories live. Discover now