Kartka z pamiętnika 1

8 1 0
                                    

Praca w firmie "World Explorer" to marzenie każdego studenta przyrody i biologii na wyższych uniwersytetach. Dlaczego ten zaszczyt spotkał właśnie mnie? Nie wiem. Może dlatego, że od dziecka uczyłam się jak najlepiej, spełniając największe marzenie moich rodziców, których niestety już ze mną nie ma. Po stracie najbliższych tak bardzo zatraciłam się w nauce, że nauczenie się całego podręcznika w dwie noce do teraz nie stanowi dla mnie problemu. 

"World Explorer" to prestiżowe przedsiębiorstwo. Z reguły tylko ci najmądrzejsi mają zaszczyt tutaj pracować. Na świecie takich spółek jest tylko siedem i każda na  jednym z kontynentów. Największa i generalna znajduje się w Stanach Zjednoczonych, ja pracuję w Europie.

Zajmuję się jedynie "przerzucaniem papierków" niewielkiej wagi. Mimo, że niekiedy ten tryb pracy zdaje się monotonny, to po miesiącu pełnym ciężkiej pracy dostaję hojne wynagrodzenie. 

Dzisiaj szef całego zarządu poprosił mnie do swojego gabinetu, co bardzo mnie zaskoczyło. Choć pracuję tu od niedawna to swoją prace zawsze wykonuję starannie i możliwie najbardziej precyzyjnie, więc szczerze wątpiłam, że mógł mi zarzucić lenistwo lub nieprofesjonalizm.

Gdy weszłam do gabinetu mojego przełożonego zauważyłam dwie osoby z sąsiednich przedziałów stojące przy jego biurku. Zaczęłam patrzeć na tą sytuację bardziej ciekawym okiem. Pomyślałam, że chodzi o awans albo podwyżkę. Zaraz jednak usłyszałam po co tak naprawdę tu przyszłam.

"Choć pracujecie tu od nie dawna, pokładam w was swoje nadzieje, bo teraz również od was będzie zależało powodzenie naszej ekspedycji. Jak wiecie nasza firma to między narodowa korporacja, dlatego zaangażowane będą w to nasze spółki z całego świata. Ta wyprawa ma na celu zbadanie nowej wyspy odkrytej niedawno na środku Pacyfiku przez naszych ludzi. Świat nie wie o jej istnieniu, dlatego proszę was, aby ta informacja nie wyszła z poza ścian tego gabinetu. Łącznie z wami pojedzie tam dwadzieścia pięć osób z siedmiu kontynentów, więc proszę być otwartym na nowe znajomości. Na spakowanie macie dwadzieścia cztery godziny."

Po usłyszeniu tych wiadomości stanęłam jak wryta. Czy on mówił serio? Może to taki żart przed zwolnieniem? Nie. Jego mina była całkowicie poważna. Sama jego postawa wskazywała na to, że nie był skłonny do żartów.

Zanim zdążyłam zapytać o zdanie pozostałych członków rozmowy, oni najzwyczajniej w świecie opuścili pomieszczenie. Zostałam sama z burzą pytań w głowie i ponaglającym do wyjścia wzrokiem dyrektora.

"Jakieś pytania, Panno Ross?" zapytał uprzejmie. Jednak ja nie zważając na jego słowa po cichutku wyszłam z pokoju.

A więc czeka mnie pakowanie.

 To będzie dziwny wyjazd.

Jungle ExpeditionWhere stories live. Discover now