TOXIC

22 2 2
                                    

Młoda dziewczyna wlepiała swój wzrok w szare okno, które znajdowało się naprzeciwko niej. Siedząc na starej kanapie, zastanawiała się co by się stało jakby wyskoczyła przez obiekt, któremu się przyglądała. "Czy ktoś zatęskni? Czy ktoś zapłacze? Pewnie tak. Ile osób będzie się z tego śmiało? Ile żartowało? Wiele" pomyślała. Westchnęła i wstała. Spojrzała na pluszaki na półce. Przeszłość z nimi związana sprawiła, że na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Wspomnieniami wróciła do czasów, gdy była małym dzieckiem i wraz z kuzynkami spędzała dnie w tym właśnie pokoiku. Wzięła do rąk pluszowego króliczka. Praktycznie rozpadał się w jej rękach. "Od zawsze był taki słaby" pomyślała smutno. Mimo to, był jej ulubieńcem. Za każdym razem gdy odwiedzała ten dom, nie rozstawała się z nim na krok. Po chwili jednak odłożyła pluszaka z powrotem na jego miejsce.

Podeszła do okna i spojrzała na otaczający ją świat. Szary, deszczowy, ciągle zabiegani ludzie. Nie był taki jak kiedyś go uważała. Jej wzrok przykuły dzieci bawiące się w kałuży. Były takie, jak ona kiedyś. Dziewczyna położyła kościstą rękę na zimnej szybie i zamknęła oczy. Wyobraźnia wytworzyła dla niej obraz trzech dziewczynek biegających po murku. Nagle nóżka tej najniższej ześlizgnęła się z mokrych kamieni, a ta upadła na ziemię. W okolicy rozbrzmiał dziecięcy płacz. W jednej chwili dziewczyna otworzyła oczy i zabrała dłoń z okna. Spojrzała na dół i zobaczyła jak chłopczyk, któremu wcześniej się przyglądała leży na ziemi i płacze na tyle głośno, że mogła go usłyszeć przy uchylonym oknie na czwartym piętrze. Nastolatka wzdrygnęła się i odeszła od szyby, by usiąść na krześle przy starym biurku.

Mebel ten pamiętał więcej niż można było się po nim spodziewać. Siedział przy nim ojciec dziewczyny, który w teorii powinien się tu uczyć. Jednak jego córka w wieku ośmiu lat najprawdopodobniej potrafiła więcej niż trzydziestoletni on. Nastolatka zaśmiała się cicho jak przypomniało jej się, gdy nie potrafiła rozróżnić spółgłosek od samogłosek i przy tym biurku udało jej się w końcu zrozumieć czym się różnią.

- Ojciec pewnie nadal nie wie - zaszeptała do samej siebie z wyraźną kpiną.

Wspomnienia pozwoliły znów poczuć satysfakcję z rozwiązanego samodzielnie zadania. Nie była wtedy lubiana, ale cóż się dziwić. Była okropnie zarozumiała i zbyt pewna siebie. Narobiła sobie wielu wrogów. Mimo to, że żałowała jej czynów z tamtego czasu, uwielbiała wracać myślami do tamtych lat. "Byłam taka beztroska" myślała za każdym razem. Jednak ten rozdział w jej życiu szybko się skończył i zaczął kolejny. Zamknęła ponownie oczy.

Czwarta klasa. W końcu była pełnoprawnym uczniem szkoły podstawowej. Nauka szła jej dobrze, znajomości się powiększyły. Była co raz bardziej lubiana - przez nauczycieli oraz uczniów. Zyskała przyjaciół, prawdziwych jak i tych fałszywych. Ci drudzy szybko odeszli, jednak pierwsi ciągle byli przy niej. Ona sama też się trochę poprawiła. Nadal była zbyt pewna swego, jednak szła dobrą drogą do bycia lepszym człowiekiem.

Piąta klasa. Było już tak dobrze, zaczęła spędzać czas z tyloma osobami, że rzadko kiedy była w domu. Zaczęła ignorować naukę bardziej niż zwykle, lecz wciąż miała jedną z najwyższych średnich w klasie. Udzielała się w Samorządzie Szkolnym, jak i klasowym. Była bardzo lubiana, przez większość ludzi, których spotykała. Życie wydawało się tak piękne dla niej, idealne. Ciągle miała przy swoim boku przyjaciół.

Szósta klasa. Przyjaciółka z klasy opuściła szkołę, jednak kontakt z nią wcale się nie urwał. Był słabszy, ale wciąż istniał. Mimo to, dziewczyna zaczęła się nudzić w czasie lekcji, kiedy to nie miała z kim szczerze pogadać. Znajomych posiadała, przyjaciół również,  jednak to jej nie wystarczało. Dziewczyna więc zaczęła rozmawiać z W. W. nigdy nie była lubiana, wręcz przeciwnie, wyzywano ją. Nigdy nie miały ze sobą. Mimo to, zaczęły się przyjaźnić.

Dziewczyna odrzuciła poprzednich przyjaciół, ignorowała ich. Wolała nową przyjaciółkę z którą wychodziła do fast foodów i śmiały się z jej swojego wyglądu. Nigdy z W. Myślała, że to tylko zabawa, tak to traktowała. Gdy tylko próbowała w ten sam sposób zażartować z W., ta szybko się obrażała i wypominała jej, że ona przecież ma depresję. Dziewczyna przez to powoli traciła pewność siebie. Co raz częściej mówiła, że nic nie potrafi. Ludzie traktowali to jako wymuszenie atencji, a nawet jak próbowali zaprzeczyć, nastolatka uważała to za kłamstwo. Wierzyła tylko W. 

Odsuwała się powoli od wszystkich, od życia, które wcześniej posiadała. Jak to mówią "im wyżej wejdziesz, tym mocniej pierdolniesz". Zniknęła pewna siebie, swoich racji, miła dziewczyna, a pojawiła się niepewna, chamska. Nie miała już na tyle odwagi by powiedzieć co myśli komukolwiek innemu niż W., więc zaczęła obgadywać, mimo że wcześniej tego nienawidziła. Zaczęła się bać wypowiadać swoje zdanie, a nawet zapytać się o cokolwiek kasjerki.

Siódma klasa nadeszła dla niej szybciej niż mogła się tego spodziewać. Do klasy wróciła jej przyjaciółka. Nie zastała jednak tego samego człowieka. Czy to z wyglądu, czy to z charakteru. Przyjaciółka dziewczyny pomogła jej wrócić do poprzedniego życia w najmniejszym stopniu. Stare przyjaźnie zostały odnowione, lecz W. ciągle była w pobliżu, obok.

Dziewczyna jednak czuła się śmieciem. Przestała wierzyć, że cokolwiek jej wyjdzie w jej marnym życiu. Nie potrafiła szczerze powiedzieć sobie samej, że jest wartościowym człowiekiem. Skończyła więc z ranami na nadgarstku. Nie pamiętała dokładnej daty, jedyne co utkwiło jej w głowie, że był to październik. Ponury październik.

Dziewczyna zamiast zadbać o siebie, zaczęła dbać o innych. Mimo, że już wcześniej uczęszczała na wolontariat, teraz przykładała się do niego bardziej niż powinna. Sprawiał, że czuła się szczęśliwa. Dodatkowo niektóre osoby zauważyły rany na jej rękach.

Styczeń nadszedł szybko. Wracały z kolejnej akcji wolontariatu. Wtedy po raz kolejny usłyszała "grubasku" z ust W. Nawet się nie kłóciła, zignorowała to słowo, chociaż bardzo ją zraniło. W. często tak mówiła, lecz nigdy nie w obecności innych osób.

Nastolatka otworzyła oczy. Jej wspomnienia tu się urywały. Próbowała przypomnieć sobie ciąg dalszy, lecz zamiast sytuacji, jej umysł podsuwał jej uczucia jakie wtedy czuła. Uczucia, których nie potrafiła opisać. Mimo, że wiedziała jakim typem człowieka jest W., nadal coś jej kazało wziąć telefon i do niej napisać. Chciała wyjść z nią na spacer, pogadać. Jakaś część dziewczyny nie chciała mieć żadnego kontaktu z W., a druga wręcz przeciwnie. 

Dziewczyna westchnęła i wstała. Powolnym krokiem podeszła do szyby. Swoją zimną dłonią otworzyła okno na oścież. Chłodny wiatr potargał jej włosy, a kilka kropel deszczu wsunęło się do pokoju. Nastolatka była już zmęczona wspominaniem. To było bezsensowne. Wszystkie prowadziły do tego momentu. Autoagresja, ćwiczenia ponad siły, głodówki. Dziewczyna wychyliła się za ramy okna. Gdy już była w pozycji, że silniejszy podmuch wiatru mógł sprawić, że wylądowałaby na chodniku, cofnęła się.

- Nie dziś - szepnęła do siebie i wyszła z pokoju zostawiając za sobą otwarte okno i firankę, która popychana przez wiatr latała w każdą stronę.


Toxic || one-shotWhere stories live. Discover now