|10|

1.3K 107 25
                                    

POV Rye

-I co masz zamiar teraz siedzieć u mnie? Powinieneś mu dam dojść do słowa a nie uciekać- usłyszałem głos, wiec się obróciłem

- To nie jest takie proste braciszku- westchnąłem przecierając twarz rękoma po czym dodałem- Muszę pewne sprawy przemyśleć.. daj mi kilka dni i mnie tu nie ma

- Nie o to chodzi, siedź tu ile chcesz tylko w tym rzecz że oni na pewno się o Ciebie martwią..

-Wątpie..- parsknąłem odwracając od niego wzrok

-Dzwonił do mnie Mikey, pytał czy może kontaktowałeś się ze mną

-Kiedy niby?

-Spałeś.. Ale spokojnie powiedziałem mu że nie.. więc jak coś to nie mam z tym nic wspólnego- odparł po czym opuścił pokój w którym się znajdowałem

Za każdym razem gdy Robbie wołał mnie bym coś zjadł to odmawiałem.. Nie miałem ochoty jeść bo skręcało mnie w żołądku przez tą całą sytuację.
A może faktycznie chłopaki mnie szukają.. Całe szczęście że mój brat mieszka w sąsiednim mieście A nie tym samym.. inaczej prądu by mnie znaleźli

Przez cały kolejny dzień myślałem o tym co Andy tak naprawdę miał na myśli. A może faktycznie mogłem dać mu dojść do słowa najpierw..
Nie mogąc dłużej usiedzieć w domu postanowiłem się przejść.
Ubrałem na siebie bluzę Fowlera I wyszedłem z mieszkania brata.
Łaziłem bezczynnie po pobliskim parku mając tylko przez oczami blondyna.

Nagle usłyszałem grupkę dziewczyn śpiewająca jedną z naszych piosenek i od razu założyłem na głowę kaptur skręcając w inną stronę.
Jak się okazało szły w tą samą..

-Patrz co Andy dodał na Twittera! - krzyknęła jedna zaczynając piszczeć

-Pokaż to a nie machasz tym telefonem

-Napisał że Randy is real i dodał wspólne zdjęcie

-Awwww- powiedziała następna a ja aż byłem w szoku.
Normalnie to Wyjąłbym telefon i to sprawdził Ale nie wziąłem go z domu..

Mój szybki krok przerodził się w bieg, wiec w ciągu niecałych dziesięciu minutach byłem pod domem brata.

-Gdzie byłeś?- zapytał wstając w progu

-Daj mi na chwilę swój telefon- odparłem od razu wchodząc na Twittera gdy brat mi to podał.
Sprawdziłem jeszcze wszystkie wpisy które zostały dodane podczas mojej nieobecności.. one ewidentnie biły pod naszą obecną sytuację

-To kurwa zajebiście- uciekło z moich ust po zobaczeniu kolejnego, nowo do danego tweeta.. Nie chcąc czekać na kolejne po prostu zablokowałem urządzenie  oddałem je bratu 

-Głodny? - zapytał tak jakby nie słyszał tego co przez chwilę powiedziałem

- Tak I to bardzo.. A i mam jeszcze prośbę.. zawieziesz mnie jutro do chłopaków?

-Przekonał Cię wpis Andy'ego?

-Skąd wiesz?

-Młody, patrzę co się tam u was dzieje więc jestem na bieżąco- zaśmiał się z
kładąc przede mną talerz z obiadem

- To jak?

- Jutro kończę późno więc jak chcesz to mogę Ci zostawić kasę i pojedziesz taksówką albo poczekaj na mnie

-Poczekam- powiedziałem i od razu wziąłem się za jedzenie.

Kolejny raz starszy uratował moje dupsko i pomógł mi wszystko ogarnąć, nie wiem co bym bez niego zrobił. Najedzony usiadłem na kanapie w salonie i nie włączając ani tv ani konsoli po prostu siedziałem bezczynnie i czekałem na ten wyjazd. Byłem na siebie totalnie wściekły, gdybym pozwolił mu dokończyć nie byłoby teraz tego wszystkiego, Boże jednak jestem strasznym idiotą. Najbardziej było mi teraz szkoda nie siebie lecz Andy'ego. Nie wiadomo co się z nim teraz dzieje, pewnie siedzi w pokoju albo mnie szuka a ja ukrywam się przed tym wszystkim! Jestem beznadziejny.. Położyłem się wpatrując się w sufit, w domu było słychać tylko tykanie zegara, sekunda za sekundą.. To czekanie dobijało mnie coraz bardziej. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem w głowie mając tylko osobę, którą kocham najmocniej na całym świecie.

______________________________________________________________________________

Ten dzień to będzie dla mnie mega katorga, dlaczego byłem taki głupi i zamiast jechać taksówką czekam na starszego? Ehhh.. Wstałem leniwie z łóżka i krzątając się bezczynnie po całym domu stwierdziłem, że zimna kąpiel dobrze mi zrobi, bałem się tam wracać ale jednocześnie chciałem, chciałem go z powrotem.. Zdjąłem z siebie bokserki i stanąłem pod prysznicem z którego od razu poleciał silny strumień zimnej wody. Oparłem głowę o kafelki i jeszcze raz to wszystko przemyślałem. Kocha mnie, on mnie kocha, po tych słowach zacząłem płakać. Brakowało mi go, w tym domu panowała pieprzona cisza. Zawsze kiedy brałem kąpiel to on siedział pod drzwiami i śmiejąc się śpiewał ze mną po czym wbijał do łazienki jakby nigdy nic. Cholernie za nim tęsknie..;

- Andy kochanie, tak bardo Cię przepraszam, kocham Cie, nawet nie wiesz jak bardzo- te słowa przeszły przez mój szloch, nie dawałem już rady, walczyłem sam ze sobą. Wyszedłem i owijając się w pasie ręcznikiem poszedłem po czystą bieliznę.

Cały dzień minął mi w totalnym stresie, nic nie  jadłem, nic nie piłem, czekałem tylko aż mój brat wróci z pracy. Jedynym obiektem, który tego dnia przyciągał moją uwagę to zegar ścienny. Ubrany i gotowy na wyjazd myślałem co mam powiedzieć Fovvs'owi, co mam z tym wszystkim zrobić, tak po prostu wejść i powiedzieć, Andy kocham Cię? Zachowałem się jak totalny gówniarz teraz muszę to jakoś odkręcić. Usłyszałem dźwięk silnika na podjeździe przed domem, wybiegłem jak głupi krzycząc i machając w stronę brata;

- Nie wysiadaj nawet! Nie wytrzymam dłużej!

- Rye ale..

- Nie ma żadnego ale, jedziemy!

- Dobra już spokojnie.. 

Zamknąłem szybko drzwi i od razu ruszyliśmy w drogę. Jadąc nie odzywałem się ani ja ani Roobie, panowała cisza, której miałem już w sumie dosyć, ale  bałem się obrać jakikolwiek temat. Moje serce chciało chyba zmienić swoje położenie bo czułem je w gardle. Denerwowałem się jak nigdy, nawet występy nie są dla mnie tak stresujące.

- Młody wyluzuj, oddychaj, bo mi się tutaj udusisz..

- Stary to w ogóle nie jest śmieszne i daruj sobie teraz takie żarty okay?- oburzyłem się i odwróciłem wzrok od mojego brata.

- Dobra przepraszam, już nic nie mówię.

- Chodzi o to, że zamiast dać mu dojść do słowa po prostu wyszedłem tak? nie dałem dojść mu do końca zdania.. Olałem go.. Boje się, że nie będzie chciał mnie słuchać, boje się tego, że nie będzie chciał mnie znać..

- Spokojnie będzie dobrze.. tylko słuchaj go przede wszystkim.

- Okay, dzięki bracie.

- Spoko młody, od tego jestem.

Nim się obejrzałem byliśmy już pod domem, nie żegnając się jakoś konkretnie z bratem po prostu wybiegłem z auta krzycząc że go kocham i że mu dziękuje. Otworzyłem kluczami drzwi i wszedłem do domu, ale nikogo nie zastałem. Zdjąłem buty i rozejrzałem się po pomieszczeniach co przekonało mnie, że jestem sam. Postanowiłem, że zadzwonię do chłopaków i obrałem kierunek mojego pokoju, byłem już w połowie schodów kiedy usłyszałem trzask drzwi;

- Wiem że miałem zostać ale nie mogę tak siedzieć bezczynnie do cholery! Ja to kocham wy nie rozumiecie!- usłyszałem za sobą a zaraz potem trzask drzwi..

Tętno automatycznie mi przyspieszyło, Andy..
Nie długo myśląc poszedłem za nim do jego sypialni.

Zastałem do leżącego na łóżku, a gdy usłyszał że wchodzę od razu przykrył poduszką głowę krzycząc
-Brook daj mi spokój!

Czyli myśli że to Brook jest w pokoju..
Zamknąłem za sobą drzwi na klucz i usiadłem na brzegu materaca.
Sięgnął reka po inhalator i mocno się nim zaciągnął.
Bardzo chciałem by się odwrócił więc zacząłem gładzić dłonią plecy chłopaka gdy nagle usłyszałem szept..

- Ja nie daje rady- odwrócił się w moja stronę nie mogąc złapać oddechu.
Jego źrenice się zwężyły by zaraz poszerzyć się maksymalnie  a ręce zaczęły trząść.

Never Enough | RANDY | Short StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz