Początek

40 1 0
                                    

Odsłoniłam żaluzje i otwarłam okno. Wdarły się promienie słoneczne do pokoju, odsłaniając z ciemności pudła. Ubrałam papcie i zeszłam na dół po schodach, które od kroków się trzęsły. Trzymałam się metalowej obręczy. Mówiłam ojcu, aby coś z nimi zrobił, ale nie..Ja się nie znam. Dziś ma rozpocząć się mój najgorszy dzień. Szkoła. Dopiero wczoraj się tu przeprowadziliśmy, do Dallas. Co prawda, dziś dopiero mam przynieść wszystkie ważne akta do szkoły. Nowa przygoda mnie czeka. Mieszkam niedaleko szkoły, w sumie tylko jeden zakręt mnie od niej oddziela. Mieszkam w niedużym domu z tatą. Matka uciekła dwa lata temu, bez żadnej informacji. Zostaliśmy sami, jakoś sobie radzimy. Jest dla mnie dużym wsparciem, za co mu dziękuje.

-Z czym chcesz naleśniki? -Spytał wkładając z patelni naleśnika na talerz. -Ty jeszcze w piżamie?! -Wytrzeszczył oczy, położył talerz i podał sos. Zawsze wiedział czego chce. -Zbieraj się.

Zjadłam śniadanie, które było przepyszne i ruszyłam biegiem do pokoju. Narobiłam straszny hałas biegnąc tymi pieprzonymi schodami. Przysięgam, że kiedyś wezmę siekierę i je rozwalę z uśmiechem. Podskakując na jednej nodze rzuciłam papeć w kąt, robiąc to samo z drugą nogą. Otwieram szafę. Szybko przelatuje oczami na moje rzeczy. Załamana usiadłam na łóżko, wzięłam poduszkę i przyłożyłam ją do twarzy, położyłam się z nią i zaczęłam drzeć się. Kiedy ochłonęłam, wstałam, zamknęłam oczy i po omacku dotknęłam jakiegoś ciuszka, bluzkę i spodnie. Otworzyłam oczy.

-No to nieźle.

Wybrałam jakiś różowy top z czarnymi krótkimi spodenkami, na dodatek miały dziurę pod tyłkiem. No to będę gwiazdą na rozpoczęciu. Wybrałam jeszcze jakieś trampki, nie miałam za wielkiego wyboru. Miałam tylko kapcie, białe trampki i japonki. Rozmyślałam, żeby zabrać japonki, ale nie udałoby mi się tak szybko ulotnić z domu jak w trampkach. Zostawiłam za sobą znowu ten hałas schodów. Znając tatę, gdyby mnie zatrzymał, kazałby mi się wrócić i ubrać coś bardziej odpowiadającego na rozpoczęcie nowej szkoły. Niestety nie rozumie wyboru Bogów. Zawsze jak nie umiem się zdecydować to decyzje zostawiam im. Przed wybiegnięciem z domu, zdążyłam włożyć wszystkie potrzebne papierki do worka, tak jak i telefon. Patrząc na godzinę, zwolniłam tempo. Było piętnaście po siódmej. A rozpoczęcie zaczynało się o wpół. Powoli szłam po wąskim bardzo chodniku, już skręcałam kiedy wpadli na mnie jacyś kolesie, popychając na płot, który był ostry i niski gdzie nadziałam się na tyłek.

-Uważajcie jak łazicie tępaki! -Warknęłam. Pomasowałam się po pupie i poszłam dalej.  Przed szkołą siedziała na ławce tylko dziewczyna. - A co mi tam.- Pomyślałam. Chciałam do niej podejść.

Byłam już tak blisko, żeby zobaczyć cały budynek szkoły. Na zdjęciu nie był taki ładny. Drzwi były z drewna, wpasowywały się w czerwoną cegłę z której zbudowano szkołę. Była przeogromna. Dużo także miała okien i to nawet sporych rozmiarów. Widać było ławki w klasach już przygotowane do ugoszczenia uczniów. W niektórych widać było nauczycieli plotkujących na korytarzu. Podeszłam do tej dziewczyny. Była blondynką i miała włosy trochę dłuższe ode mnie. Ja miałam brązowe do ramion, a ona za plecy. Widać było, że jest sympatyczna. Czytała książkę, trzymając chudą nóżkę na drugiej. 

-Cześć, mogę się przysiąść ? -Spytałam wskazując na ławkę.

-Hej, tak, jasne. Zaraz i tak się zaczyna rozpoczęcie.- Spojrzała na zegarek.

-Um,  jestem Susan. - Podałam jej dłoń.

- Agnes. Miło poznać. Jesteś tu nowa? - Włożyła okładkę do książki i ją zamknęła. Obróciła się twarzą do mnie. Mogłam teraz zauważyć jej pieprzyki wokół nosa.

-Tak, dopiero wczoraj się przeprowadziliśmy tu. Mam dziś zanieść papiery dotyczące mojej brudnej przeszłości.- Poruszyłam znacząco brwiami. Zaśmiała się.

- Ludzi z brudną przeszłością tu nie brakuje. Sama nawet mam.- Zrobiła uśmiech pedofila, zaśmiałyśmy się. Chyba poznałam bratnią dusze.

Zobaczyłyśmy tłum ludzi idących do szkoły. To znak, że rozpoczęcie się zaczyna. Agnes wstała i popatrzyła na mnie, więc także wstałam. Pokierowała mnie do drewnianych dużych drzwi, na szczęście były otwarte, bo wydawały się być ciężkie, a nie raz jeszcze będę je otwierać. Dziewczyna zaprowadziła mnie do dużej auli, gdzie znajdowali się wszyscy uczniowie szkoły. Po lewej stronie zaraz po wejściu na nią, była scena a na niej stał mikrofon. Naprzeciwko niej były krzesła z uczniami. Niestety były wszystkie miejsca zajęte, więc musiałyśmy stać przy ścianie. Wyszedł jakiś stary Pan, który nazwał się dyrektorem tej szkoły. Przywitał ''pierwszaków'' i życzył nam przyjemnej nauki. Podczas jego gadki, weszli Ci tępi chłopacy co popchnęli mnie na płot. Nadal dupa mnie boli. Dyrektor przerwał spoglądając na nich. Była ich trójka, pierwszy był brunetem, dość niski, ale na pewno niższy od blondyna stojącego koło niego. Ten trzeci był najwyższy i najprzystojniejszy z nich wszystkich, miał piękne bujne szatynowe włosy. Razem mieli bardzo wysportowane ciało, wszyscy byli ubrani w czarne t-shirty, skórzane kurtki jak i czarne jeansy z dziurami na kolanach. Zaczęli się rozglądać po auli, za pewne szukając wolnego miejsca. Najniższy chłopak z nich spoglądał na mnie. Pokazał palcem na mnie i Agnes. Udawałam, że nie widziałam tego, bo przecież mogło mi się wydawać. Tak czy siak powiedziałam o tym Agnes na ucho. Ona kątem oka zauważyła to i powiedziała, że jak coś to za nami jest wyjście więc możemy uciec. Wsłuchiwałam się w dalszą gadaninę dyra, aż Ci tępacy znaleźli się koło mnie. Ten co pokazywał na mnie palcem był najbliżej mnie, wręcz czułam jego ciepło od ciała. Szturchnęłam dziewczynę w celu posunięcia się, zrobiła to a ja się do niej przysunęłam. Chłopak czując to najwyraźniej nie spodobało mu się to i spojrzał na mnie podejrzanym wzrokiem. Spojrzałam się na niego i uniosłam jedną braw robiąc zeza z oczu. Najwidoczniej wystraszyłam go, bo odsunął się i wpadł na blondyna. Zaśmiałam się widząc tą sytuacje, chyba aż za głośno, bo wszyscy się na mnie spojrzeli. Odwróciłam się do ściany, powstrzymując śmiech. Agnes najwidoczniej też to bawiło. Kiedy się uspokoiłam zauważyłam, że obok mnie stoi szatyn, patrzyłam na niego z dobre piętnaście sekund, kiedy dziewczyna mnie pociągnęła do wyjścia za nami. Wszyscy zaczęli wstawać i kierować się do wyjścia głównego, przez co zrobił się korek. Jako jedyne wyszliśmy innym wyjściem. Schodziliśmy na sam dół.

-Dokąd idziemy? –Spytałam schodząc z ostatniego schodka.

INDEEDΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα