Jakiś czas później:
A: Ale serio ja cie kocham nie moge sie teraz ujawnić ale niedlugo to zrobie. :(
Ja: A ja kocham kogoś innego....
A: Czy ty masz chłopaka?
Ja: To nie powinno cię interesować...
A: Lucy skarbie...
Może da sobie siana jak bede mniej z nim pisać. Leżę na łóżku od prawie godziny cholernie mi się nudzi. Jutro trzeba isc do szkoły i nie chce mi się. A no i jeszcze jutro obiad u rodziców. Ja pierdziele na samą myśl chce mi sie żygać. O kurde wpadl mi swietny plan. Przedstawie moim rodzicom mojego chlopaka. Zobaczy jak zareagują. No ale najpierw musze pogadac o tym z Christianem. On powinien najpierw wiedzieć. John zapukal do drzwi jak na zawołanie.
-Skarbie?
-Kochanie musimy pogadać.
-o tym samy chcialem ci powiedzieć.
-To zacznij.
-Musimy pogadac z Chrisem.
-O tym samy chcialam z toba pogadac ale jest jeszcze coś.
-no mów...
-Chce powiedzieć jutro na obiedzie u moich rodzicow im o naszym zwiazku.-popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem.
-Serio?
-Nie chce sie już ukrywać.
-Ja tez kochanie.-przytuliliśmy sie i John mnie pocalował w usta namietnym pocałunkiem.
-Chodzmy juz do niego-powiedziałam i złapalimy sie za ręce. Weszliśmy do kuchni i siedzial tam Chris robiąc kolacje.
-Co sie staneło się-powiedzial odwracajac sie w naszym kierunku spojrzał na nasze złączone dłonie- co to ma znaczyć?-wskazał na nie
-Chris jestem z twoja siostrą. Możesz mi przywalic i przyjme to na klate. Kocham ją i nie pozwole jej skrzywdzić.
-Stary...-wstał mój brat podszedl do niego-Ciesze się że wybrała ciebie a nie tego gnojka Alexa.
-On jest poprostu pogubiony- obroniłam go nawet nie wiem dlaczego.
-Nie ważne-powiedział- ale jak ją skrzywdzisz to masz obity ryj i leżysz w piwnicy albo w rowie. Rozumiemy się?-powiedzial groźnie.
-oczywiscie generale .
-Chce powiedziec jutro na obiedzie u rodziców o Johnie.-poinformowałam brata.
-O kurwa musze zobaczyc tą akcję-zasmial sie
-Wspieraj mnie a nie.
-Siostro bede cie bronic przed tymi psycholami.-zadeklarował
- A ja powiem że cie kocham skarbie-powiedzial John.
-Też Cię kocham Jo.
-Lu chcesz jechac na lody?-zapytal mój chłopak.
-Tak Chris jedziesz z nami?
-Pewnie żeby ogladac jak sie calujecie dziekuje za taką komedie romantyczna wole pooglądać tv.-powiedzial drwiąco.
-Też cie kocham.
-dobra to my za godzine jestesmy na kolacji moj ty bff.-powiedział John.
-bawcie sie dobrze tylko bez seksów.
-Mam gumki!-krzyknął z wyjscia John
-Spierdalaj!-odkrzyknał Chris.
Pojechaliśmy na rowerach do pobliskiej budki z lodami. John kupił nam smerfowo coasteczkowo oreo lody one były najlepsze. Zakochałam się. Znowu. Teraz bede chciała caly czas je jeść. I po co on mnie na nie zabierał? Usiedliśmy sobie na ławce w parku bo wydaje mi sie że było to dobre miejsce aby chwile pogadać lub poplotkować jak kto woli.
-Jestem zestresowany poznaniem twoich rodziców.-powiedział załamanym głosem.
-Spokojnie nie są tacy straszni... chyba-powiedzialam ostatnie slowo pod nosem.
-Skarbie chyba? Ja nwm jak sie zachować, jak ubrać, nie mam pojecia czy mnie polubią.
-Załamujesz sie. To tylko obiad może bardziej jak kolacja bo o 17 ale jednak to tylko obiad. Wybiore ci jakieś ubranie i bedzie kochanie w porzadku.
-Dziękuję
-Nie masz za co dziękować
-Kochanie dziekuje ci za to że jestes zemna. Dziekuje ci że mnie kochasz i zawsze mnie wspierasz. A tak ogółem mamy dziś o 20 lekcje tańca.
-Serio?
-Ja zawsze serio mówię.
-Nie zawsze.
-No dobra nie liczy sie ta akcja z basenem i Chrisem.
-Oj oj teraz mam focha. Przypomniałeś mi.
-Przepraszam skarbie.-przytulił mnie od tyłu i pocałował w policzek.
CZYTASZ
Sms /Hrvy [ZAKOŃCZONE]
FanfictionNieznajomy: jednak ci zależy skarbie. Ja: wcale nie. Chce poprostu wiedzieć kim jest mój stalker. Nieznajomy: ja cie nie stalkuje. Chce cie porostu poznać Ja: Tak tak... Nieznajomy: Nie wierzysz mi. Ja: a możesz przynajmniej powiedziec jak wygladas...