Jestem jawnie przewrażliwiony na punkcie wizerunku kobiet w sztuce i popkulturze. Mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że omawiana tu seksualizacja, po równi obrzydza mnie i frustruje. Jestem zdania, iż to niezdrowe zafascynowanie "płcią piękną" pozostawia ogromny impakt na całości społeczeństwa.
Na pierwszy ogień chcę się przyjrzeć wizerunkowi Maryi. Uważam, że historia tej postaci, wraz z przekazem, jaki niesie za sobą jako była ikona kobiecości, jest w swej naturze wyjątkowo tragiczna i niesmaczna. To przypadek najgorszego rodzaju uprzedmiotowienia, w którym dotyczy ono dziewictwa oraz macierzyństwa. Pragnę zauważyć, iż oprócz niewyjaśnionej w żaden sposób bezgrzeszności, są to jedyne cechy definiujące matkę boską.
Co jest w tym tak przykrego? Oprócz bezsensownego, patologicznego i zwyczajnie obrzydliwego w swojej istocie gloryfikowania "niepokalaności"... Jest to wrażenie, jakie pozostawiają wszelakie kapliczki, dyptyki i obrazy matki boskiej - bardziej puste i smutne od rzeźb antycznej Grecji i Rzymu. Jeśli głębiej zastanowić się nad jej postacią, nasuwa się wniosek iż o Maryi nic nie wiemy, wbrew temu, jak często jest o niej mówione. Jedynie na pietàch można utożsamić się z nią w choć najmniejszym stopniu, spróbować wyobrazić sobie jej ból. Jednak i tu autorzy częstokroć stronią od nadawania jej perfekcyjnej twarzy głębszych emocji. Najlepiej więc, moim zdaniem, sprawdzają się w tym egzemplarze o zestarzałej estetyce: pełne niedoskonałości, a przez to - prawdziwości.
YOU ARE READING
Różne Inności
RandomMoje śmieciowe gówno-grafiki z painta, czasem przyprawione o wyjaśnienie kontekstu obrazu. Najważniejsza jednak pozostaje wciąż grafika :3 Od niedawna rzeczy które piszę na studia dziennikarskie.