Czarny Anioł - Rozdział 3

4 0 0
                                    

Wielki Imperator Wszechrusi Car Mikołaj II Romanow siedział dumnie na sali obrad w purpurowym fotelu. Był znużony słuchaniem krzyczących polityków, cynicznych arystokratów i wiecznie niezadowolonych robotników. Wciąż tylko mieszali, kręcili i intrygowali za plecami monarchy. Organizowali bezczelne manifestacje i pragnęli wyrwać władzę z rąk Romanowów.

Bezczelność doprawdy. Trzysta lat samodzierżawia i caratu ma zostać zaprzepaszczone przez jakichś błaznów na ulicach?! Nie ma mowy. A gdyby tylko Jego Świątobliwości nie ograniczał toksyczny parlament, od razu kazałby otworzyć ogień do tych nierobów. Jak oni śmieją występować przeciw Ojcu Narodu? Jak śmieją sprzeciwiać się jedynemu prawowitemu władcy, wybranemu przez samego Boga?

„Zgraja bezwartościowego ścierwa..." myślał car, siedząc znużonym, podczas gdy do Pałacu zbliżała się niszczycielska fala czerwonej rewolucji.

Po kilku nic niewnoszących wystąpieniach tłustych senatorów później, których dumny car nie miał ochoty nawet słuchać, do sali obrad wszedł pewien młody oficer.

- Mój Panie! Przybywam z nowiną! – wykrzyczał młodzieniec, przerywając donośne rozmowy polityków.

- Cóż to za nowina mój drogi, że jest ważniejsza od samego posiedzenia Dumy? – zapytał car, reprezentatywnie wstając ze zdobionego fotela.

- Jeśli mogę, Panie mój, wolałbym przekazać informację jedynie do twojej wiadomości – odparł żołnierz, klękając przed cesarzem.

- Dobrze dziecko. Podejdź tu – zgodził się Mikołaj – A wy panowie, wracajcie do dysput, proszę.

Po chwili zainteresowanie żołnierzem minęło i wszyscy politycy wrócili do obrad, a oficer podszedł do monarszego fotela.

- Mój Panie, wielka armia chłopsko robotnicza zmierza do Pałacu. Dostaliśmy właśnie informację telegraficzną z komend policyjnych – rzekł po cichu.

- Ha! Nonsens, mój drogi, nonsens... - bagatelizował car – to z pewnością jakieś dowcipy policjantów! A nawet jeśli nie, to żadna plebejska demonstracja nie zagrozi mej najświętszej osobistości! Wojsko rozgromi ich w góra dwa kwadranse.

- Mój Panie, oni opanowują miasto. Palą dzielnice, niszczą garnizony i blokują linie tramwajowe... Na miłość boską, zbliża się tutaj piętnastotysięczna horda! – wykrzyczał w końcu przerażony oficer, na co senatorowie znów przestali obradować, kierując wzrok na młodzieńca.

- Spokojnie panowie! – rzekł car do obradujących, wyraźnie zaniepokojonych słowami żołnierza – Nic nam tutaj nie grozi! Nawet jeśli jakieś demonstracje przerodziły się w drobne zamieszki, to z pewnością nasze wojsko prędko spacyfikuje tych bandytów.

Po tych słowach na sali pojawił się kolejny oficer. Tym razem dużo starszy i o stopniu kapitana z wieloma odznaczeniami na błękitnym mundurze.

- Dzielnica ambasad padła! Zrzucają Brytyjczyków i Francuzów z balkonów. Wojsko przegrywa na większości dzielnic i zajęli nawet arsenał. Mój Panie, jest potrzebna natychmiastowa ewakuacja z miasta – powiedział przerażony kapitan, na co natychmiast zebrani na sali zaczęli panikować.

- Któż to atakuje?! – pytali niektórzy z senatorów, przebijając się nad krzykami pozostałych.

- Komuniści porwali rozwścieczony lud całego miasta. Idą i wszystko niszczą, a do ich szeregów dołączają nawet zbuntowane oddziały wojska – odparł kapitan.

- Mój Boże... - rzekł senator, osuwając się na miękki fotel.

- Kapitanie! – krzyknął w końcu (już znacznie bardziej poważnie) Mikołaj – Proszę wystawić przed Pałacem tylu oddanych żołnierzy ilu się da!

- Tak jest! – odpowiedział od razu wojskowy.

- Mają rozbić tą cholerną rewoltę natychmiast!

- Tak jest! – powtórzył.

- Dobrze, a tymczasem my odjedziemy pociągiem w bezpieczne miejsce.

- Niestety, Panie mój, dworzec również przejęli – odparł przerażony.

Słysząc to cesarz pobladł ze strachu...

Czarny AniołWhere stories live. Discover now