Rozdział 2

905 94 10
                                    

3 miesiące później 

Nigdy wcześniej nie czuła się tak wolna i pełna energii. W końcu. Teraz jest w Nowym Jorku i ubrana w idealnie skrojony, granatowy kostium stewardessy spełnia swoje marzenia. Już nie marzenia wymagającego ojca i pruderyjnej matki, lecz swoje. Poprawia granatowy czepek na głowie i przejeżdża palcem po gładko uczesanych włosach, spiętych w ciasny kok z tyłu głowy. Jako żona ambasadora bez trudu otrzymała upragnioną prace w Aerolíneas Argentinas, największych liniach narodowych Ameryki Południowej, z siedzibą w Buenos Aires. Rzadko jednak bywa w stolicy Argentyny. Dużo podróżuje. Zwiedza. Prawie codziennie jest w innym miejscu. Wydawać by się mogło, że teraz jej życie jest właśnie takie, jakim uczynić go chciała od dawna. Trzyletnie małżeństwo z Michaelem nie służyło jej. Dusiła się i miała wrażenie, że panująca między nimi atmosfera powoli niszczy ją od środka. Doskonale pamięta ten moment, gdy obudziła się rano w ramionach Sekretarza Prezydenta Argentyny, a potem najzwyczajniej w świecie wstała, ubrała się i wyszła, tym samym kończąc nic nie znaczącą dla niej przygodę. A jednak wciąż o nim myśli. Zastanawia się, czy i on czasem ją wspomina. Jest mu dozgonnie wdzięczna, bo dzięki tej nocy, gdy wróciła rano do apartamentu jej męża, po prostu spakowała swoje walizki i zostawiła mu krótki, nie zobowiązujący list. Wyjechała. Tak bez słowa. Potem zatrudniła się w liniach lotniczych, by w końcu móc realizować się w swoim zawodzie. Poprzysięgła sobie jednak, że już nigdy więcej nie zgodzi się pracować w prywatnym samolocie żadnego polityka. Tak właśnie poznała Michaela. Zauroczył się nią niemal natychmiast, a i jej od razu wpadł w oko. Wydawał się wtedy taki dystyngowany i szarmancki. Obsypywał ją kwiatami i drobnymi upominkami. Był namiętny. Pełen pożądania i bardzo zakochany. Przynajmniej tak właśnie jej się wtedy wydawało. Było im dobrze i wkrótce się pobrali. Pierwsze zgrzyty nie pojawiły się od razu. Dużo podróżowali. Michael był wtedy dopiero początkującym politykiem, jednak z wielkimi ambicjami. Wtedy Lilian wydawało się to pociągające. Jego zdecydowanie i pewność siebie budziła w niej zachwyt jego osobą. Szybko jednak okazało się, że Michael cierpi na przerost ambicji. Nie wystarczała mu ciepła posadka w biurze lokalnego burmistrza. Chciał czegoś znacznie więcej, a nade wszystko pragnął być sławny. I za każdym razem, gdy awansował, apetyt na jeszcze lepszą posadę gwałtownie wzrastał. Lilian to zauważyła, lecz nic nie mogła na to poradzić. Ani groźby, ani nawet prośby nie działały na niego. W zamian otrzymywała jedynie kubeł zimnej wody i wiązankę nieprzyjemnych słów, po których zbierała się przez kilka dni. Teraz to jednak zupełnie nieważne. 

- Nie ma do czego wracać - uśmiecha się i poprawia włosy, które muszą być ułożone idealnie. Następnie gładzi zmarszczki na sięgającej wyżej kolan, ołówkowej spódnicy i pewnym krokiem rusza w kierunku samolotu. 

- Lilian zaczekaj! - słyszy za sobą piskliwy głos swojej ulubionej towarzyszki, Amy. Blondynka uśmiecha się i macha w kierunku brunetki, która zatrzymuje się, tym samym pozwalając Smith się dogonić. - Czy to nie wspaniałe? Jesteśmy w New York City i to zupełnie za darmo! - dodaje. W jej głosie z łatwością można wyczuć ekscytację, którą po części podziela i Lilian. 

- Tak, to wspaniałe - stwierdza. - Bardziej jednak w tej chwili interesuje mnie to, czy ten cholerny dupek w końcu da mi rozwód - dodaje nieco poirytowanym głosem. Jak na zawołanie jej komórka właśnie wibruje i wcale nie musi jej wyjmować, by wiedzieć kto dzwoni. - To znowu ten dupek - stwierdza z przekonaniem. Wzdycha. Teatralnie wywraca oczami i rozłącza połączenie. - Nie chcę z nim rozmawiać. - dodaje i posyła Amy ciepły uśmiech. Ma wrażenie, że ona jedyna na całym świecie ją rozumie. W końcu sama niedawno zerwała zaręczyny, bo nakryła swojego faceta w łóżku z inną. 

- Faceci to dupki. Idę o zakład, że po Ziemi nie chodzi już ani jeden przyzwoity mężczyzna. Prędzej zjem własne buty, niż znów dam się omotać - zarzeka się, uderzając ręką w pierś. 

STEWARDESSATempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang