Kilka lat wcześniej...

6 1 0
                                    

Leżałem i wyglądałem przez dziurki w kartonie. Słyszałem gwar rozmów dorosłych oraz dwójki młodych ludzi. Facet, który postanowił dać mnie jako prezent, schował mnie za plecy i przywitał się z solenizantem bądź solenizantką.

- Cześć wujku. - Powiedziała spokojnie młoda dziewczyna. Lekko zatrzęsło opakowaniem, więc rozstawiłem nieco łapy i spojrzałem przez trzy okrągłe otwory. Pudełkiem ponownie zatrząsnęło, ale nieco lżej, co nie zmieniało faktu, że różowa wstążka z kokardką, niczym obroża uwierała mnie w szyję. Młoda panna odwróciła pudełeczko dziurkami do rzekomego wujka. Miał czarne, już siwiejące włosy oraz kilkudniowy zarost. Ubrany był w szary garnitur. Oboje poszli w stronę stołu, przy którym siedział inny mężczyzna, trzy kobiety, z czego jedna nie miała chyba osiemnastu lat. Wszyscy byli ubrani na luzie, tylko ten wujek jakiś taki poważny. W końcu poczułem, że jestem na stole. Puzderko przestało się trząść. 

- No na co czekasz? Otwieraj! - Dopingował głos jednej z kobiet. Dziewczynka otworzyła karton i wzięła mnie na ręce. Dopiero teraz mogłem się jej przyjrzeć. Miała złote, blond włosy, które były uwiązane w wysokiego kitka. Oczy miała brązowe, jak słodka czekolada, a śmiem mówić, że miała prawie czarne, jak węgiel. Cerę miała bladą, a usta różowiutkie. Chyba pomalowane, ale nie wyglądała mi na taką, która nakładałaby na siebie tony tapety, szminek czy innych takich dupereli. Miała na sobie czarną bluzkę z długim rękawem. Bluzka ładnie podkreślała jej talię, a niebieskie dżinsy, ładnie podkreślały jej smukłe nogi. Spojrzałem na jej stopy. Na oko miała malutką tę nóżkę. Ogólnie była drobna. Wysoka nie była, ale malutka też nie była. Dałbym jej jakieś metr sześćdziesiąt. 

Pogłaskała mnie i przytuliła. Miło. A jak mnie miło traktowano, to ja odwzajemniałem się tym samym. Polizałem ją po żuchwie. Wtedy ujrzałem na jej twarzy lekki uśmiech. Postawiła mnie na blat i moją uwagę przykuł pachnący, kuszący kurczak. Podszedłem do niego i zamierzałem się zabrać za konsumpcję, ale silne ręce zdjęły mnie ze stołu. Spojrzałem na tego całego wujka i zły zaszczekałem na niego. Szczeniak byłem, więc wszyscy wydobyli z siebie długie ooo. 

- Chodźmy z nim do twojego pokoju, Pamela! - Zaproponowała oraz zaklaskała uśmiechnięta dziewczyna z piegami. Miała krótkie rude jak sierść lisa włosy, brwi miała poprawione pomadą, a rzęsy pomalowane tuszem. Cerę miała również bladą, ale nie aż tak, jak Pamela. Gdy wstała, to było widać, że jest wyższa od przyjaciółki o głowę i trochę bardziej przy sobie. Miała na sobie czarną kurtkę ze skóry, czerwoną koszulkę na ramiączkach oraz czarne dżinsy rurki. Chodziła po domu w skarpetkach, które były w różowe kwiatki. 

Pamela wzięła mnie na ręce i poszła razem z rudą panienką w ciemny korytarz. Podeszły do brązowych drzwi, które miały w sobie pięć pasków z matowego szkła. Rudowłosa otworzyła drzwi i weszły do wąskiego pokoju. Lolitka  położyła mnie na łóżku i zdjęła kokardkę, i zaczęła mnie głaskać. Ta druga usiadła obok.

- Jak go nazwiesz? - Zapytała i również zaczęła mnie głaskać. 

- Askal. - Udzieliła odpowiedzi po chwili namysłu. Podrapała mnie za uchem, a ja zamerdałem ogonem. Pamela wyjęła z szuflady biurka papierową kulkę i rzuciła na łóżko. Spojrzałem na kulkę, a później wróciłem wzrokiem na te dwie panny. 

Rok później. Moja pani ukończyła siedemnaście lat. Nie wyprawiała z tej okazji imprezy. Przez ten rok zdążyła się zmienić. Nie zapraszała tej rudej koleżanki, jak robiła to rok temu. Coraz rzadziej ubierała na siebie jasne ubrania. Bardziej trzymała się czerni, granatu, czy ciemnych odcieni szarości. Kilka dni po szesnastych urodzinach wyrzucała mnie z pokoju, żeby być sama. Rozumiałem to, ale też potrzebowałem uwagi. Jej rodzice za każdym razem wyrzucali mnie do ogrodu. W końcu doczekałem się swojego kojca. Ojciec Pameli przywiązał mnie do budy, ogrodził siatką, przychodził kilka razy tylko po to, aby nalać mi miski do wody czy dosypać karmy. Nie spuszczali mnie nawet na noc. Leżałem i tęskniłem. Miałem wgląd na okno do pokoju mojej pani. Światło paliło się tylko do dziewiątej. Szedłem spać razem z moją panią. Dzień w dzień o tej samej godzinie. Wszystko trwało pół roku.

W końcu Pamela zaczęła mnie odwiedzać, zaczęła mnie głaskać, mówić do mnie. Przestałem czuć się samotny. Wzięła moją smycz, wodę w butelce i poszliśmy biegać. Było wcześnie rano, więc nie widziałem innych w parku czy na chodnikach. Po dłuższym odcinku, Pamela usiadła na ławce w parku. Ja usiadłem przy jej nodze z wywalonym językiem. Napiła się wody z butelki i widząc mój wzrok na niej, polała mi trochę, a ja starałem się wyłapać tyle ile mogłem. Zakręciła butelkę i poklepała dłonią miejsce obok siebie. Wskoczyłem tam i położyłem łeb na jej nogach. Czułem, jak mnie głaszcze, a później, jak odpina smycz. Merdałem wesoło ogonem. Gdy ta wstała, to ja podążyłem za nią wzrokiem. Podniosła patyk i rzuciła w stronę stawu. Pobiegłem za nim. 

Tak wyglądała moja rutyna. Przez następne pół roku. Zbliżyliśmy się do siebie. Podchwyciłem, jak otwierać drzwi i zacząłem to wykorzystywać. Zawsze, gdy ona szła do szkoły, ja szedłem z nią, a później wracałem do domu. Godzinę przed końcem zajęć wybiegałem z domu i biegłem po moją kompankę. Zawsze witała mnie tuleniem i całusami. Chciałem, aby te chwile trwały wiecznie... 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 14, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Historia IntrowertykaWhere stories live. Discover now