Byłeś miłością mojego życia

3.8K 128 17
                                    

Niczego nie bała się bardziej niż rozmowy z nim. Nie chciała o tym mówić, nie chciała o tym rozmawiać ze swoją przyjaciółką, a co dopiero z mężczyzną jej życia. Wpatrywała się w niego jak w obrazek, analizowała każdy jego pieprzyk, każdą zmarszczkę powstałą w skutek uśmiechu. Tak, kiedyś dużo się uśmiechał. Bardzo seksownie wtedy wyglądał, miał zniewalający uśmiech i nie tylko Tina mogła to potwierdzić. Była szczęściarą, czuła się tak, bo Luke Hemmings zwrócił na nią uwagę. Choć nie do końca lubili się na początku to wiedziała, że to będzie coś więcej.
Tina była pewna, że przyjechał do Nowego Jorku w jednym celu, co dziwniejsze by było bo przyprowadziła go tutaj jej najlepsza przyjaciółka. Tina wiedziała, że Eve nie sprowadziła by faceta tylko po to żeby mógł sobie poużywać. Wiedziała i ufała jej choć miała delikatne obawy. Kiedy wyjeżdżała wiedziała dlaczego to robi i dlaczego chce zostawić Sydney i cudownego chłopaka za sobą. Uciekała za tym wszystkim co sprawiało jej ból. Za każdym razem kiedy na niego patrzyła wiedziała, że ból nie ustanie. Bynajmniej.
Ból ustał na chwilę, teraz kiedy na niego patrzy znów czuje, że mogłaby być z nim szczęśliwa, ale po chwili spływa fala smutku i goryczy, ból powracał za każdym razem ze zdwojona siłą.
- Pozwól mi do ciebie dotrzeć. - po dosyć długiej ciszy w końcu zdołał się odezwać. Chciał mieć już tę rozmowę za sobą.
- Byłeś miłością mojego życia Luke. - powiedziała zupełnie szczerze. Wyznanie Tiny Kelly wprawiło w osłupienie chłopaka. Był więcej niż zaskoczony. Jednocześnie niesamowicie się cieszył, ale z drugiej strony ,,był"?.
- Byłem? - ponowił pytanie z myśli tym razem na głos.
- Minęło już trochę czasu Luke... - sama nie wiedziała czy dobrze powiedziała. Przecież w dalszym ciągu go kochała. - Minęło tyle czasu... nawet nie wiem jak mogłabym z Tobą rozmawiać. - szepnęła z myślą, że tego nie usłyszał. Jednak w pokoju było tak cicho, że słychać było oddychanie osoby z sąsiedniego mieszkania.
- Co było powodem twojego wyjazdu? Powiedz mi tylko tyle i dam sobie spokój. - przysunął się bliżej do blondynki po czym złapał ją niepewnie za rękę. Był pewien, że wyrwie swoją dłoń - na szczęście tego nie zrobiła.
- Dziecko. - odpowiedziała unosząc wzrok na chłopaka. Momentalnie zbladł a jego oczy rozszerzyły się.
- Dziecko? - wydukał nie wierząc w to co słyszy. - Jestem ojcem? - zapytał ponownie. Odpowiedzi się nie doczekał, Tina spuściła głowę i rozpłakała się. Rozsypała się na milion drobnych kawałeczków. Nie myśląc dłuższej przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił.
Blondynka tylko mocniej się w niego wtuliła szukając bezpieczeństwa w jego silnych ramionach. Luke delikatnie całował jej głowę i masował plecy. Serce mu pękło widząc Tinę w takiej rozsypce. Już nie musiał pytać co się stało - wszystko wiedział. Już rozumiał pewne sprawy i dotarło do niego co było nie tak przez taki okres czasu. Wszystko złożyło się w jedną całość.
Nim się obejrzał Tina usnęła, Luke delikatnie wsunął ręce pod jej drobne ciało i wstał z kanapy. Rozejrzał się po pomieszczeniu i kiedy odszukał wzrokiem sypialnię, zaniósł ją tam.
Położył na łóżku i przykrył kołdrą. Usiadł na krawędzi łóżka i oparł swoje ręce na kolanach. Miał mętlik w głowie, przecież mógł być ojcem a nawet nie miał o tym pojęcia. Chciało mu się płakać, tak bardzo go bolało to, że w tych najcięższych chwilach nie mógł być z nią. W ogóle do głowy by mu nie przyszło, że Tina może nosić jego dziecko. Siedział tak chyba z godzinę bijąc się z myślami aż coś wyrwało go z rozmyślań.
Usłyszał ciche pukanie do drzwi wejściowych, wstał z łóżka i ruszył do drzwi, otworzył je i wpuścił osobę, która za nimi stała.

- Luke... - odezwała się Eve mając nadzieje, że wpadli sobie w ramiona. Jednak jakie było jej rozczarowanie kiedy się okazało, że wcale tak nie było. - Co się stało? - widząc nietęgą minę blondyna uśmiech zniknął jej z twarzy.
- Była to chyba najtrudniejsza próba rozmowy w moim życiu. - mruknął i usiadł na kanapie kompletnie bez sił. Do oczu napływały mu łzy, nie sadził, że aż tak go to wszystko poruszy.
- Stało się coś poważnego i chcę wiedzieć co. - oznajmiła siadając na przeciwko Luke.
- Stało się Eve, ona była ze mną w ciąży. - jęknął. Jego głos kompletnie się załamał, teraz i on ledwo łapał powietrze. Zakrył twarz w dłoniach i opuścił głowę nisko. Już nie miał sił na to wszystko, a przecież przyjechał tutaj w konkretnym celu - chciał by była już jego. Teraz sytuacja nieco się skomplikowała, może nie ze strony chłopka lecz ze strony dziewczyny. Bała się ponownej zaufać, choć może nic złego nie zrobił to wciąż obawa była.
Z ust Eve wydobył się odgłos przejęcia, zakryła usta dłonią. Ona sama była w niemałym szoku.
- Nic mi nie powiedziała... - odezwała się z wyrzutem.
- Nikomu nie powiedziała. - oznajmił i wziął kilka głębokich oddechów. - Myślę, że przyda jej się teraz przyjaciółka. - mówiąc to wstał z kanapy i ruszył w stronę drzwi po drodze zgarniając jeszcze swoją skórzana kurtkę.
- Ty chyba nie mówisz poważnie Hemmings? - zapytała widząc co robi chłopak. Miała nadzieje, że nie zrobi tego o czym myślała. Ten tylko się odwrócił i spojrzał na nią spojrzeniem kompletnie bez emocji.
- Nie wiem czy będzie chciała jeszcze mnie widzieć Eve. Daj znać jak się obudzi. - mówiąc to otworzył drzwi i wyszedł.
Eve została w mieszkaniu kompletnie oszołomiona. Natłok informacji i fakt, że nie miała pojęcia o tym co działo się z jej przyjaciółką, sprawił że sama niemalże się rozpłakała.

•••

Błądził między alejkami Central Parku. Nie mógł sobie znaleźć miejsca - nie wiedział gdzie iść i co zrobić, aby przestać myśleć. Nie chciał już się zadręczać i myśleć ,,co by było gdyby". Wiedział jedno i tego nigdy by nie podważył, kochał ją całym sercem i zrobi wszystko by poczuła się znów szczęśliwa.

Nie, kiedy Cię nie maTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang