Illegal downloading isn't a great idea | Part 2

7 0 0
                                    

  W środku było ciemno.
A nie, to tylko moje zamknięte oczy.
Otwarłem je i zobaczyłem stojącą nade mną szóstkę dziewczyn.
Nie widziałem zbyt wyraźnie.
Pięć z nich cofnęło się poza mój kąt widzenia.
Pozostała postać przykucnęła.

- Kellinciu... Powiedz mi.... Dlaczego nielegalnie pobierasz piosenki, hm? - zapytała z wciąż rosnącą irytacją w głosie. - To takie niemiłe. Jeszcze w dodatku nasze - prychnęła. - Wstawaj.

Dziwna siła pociągnęła mnie do góry. Po chwili sunąłem nad ziemią zaraz za dziewczyną z czarną koronkową opaską na czole. Kto w ogóle takie jeszcze nosi? To było modne na początku dwudziestego wieku.
Jakby się zastanowić to wokół mnie rozciąga się połać ziemi z kilkoma osobami; żadnych budynków, więc nie wiem nawet czy urodził im się już Jezus.

Dotarliśmy do dwóch ścian ułożonych względem siebie pod kątem prostym. Za nimi zmaterializowały się dwa duże fotele. Siła usadziła mnie na jednym z nich, a naprzeciwko z wdziękiem przysiadła dziewczyna.

- Moje nazwisko Electra Garcia - wyciągnęła w moją stronę wyprostowaną rękę wierzchem dłoni do góry. Nie do końca wiedziałem co z tym zrobić. Powoli przetworzyłem jej słowa. Skoro ona jest Tą Electrą to jest z dwudziestego wieku, więc.... Niepewnie potrząsnąłem jej dłonią. Nie mam zamiaru bawić się z nią jak z papieżem, no błagam.
Popatrzyła się na mnie z dezaprobatą.

- K-kellin Preciado, nie przepadam za ba-akteriami - wytłumaczyłem. - Co to za miejsce i dlaczego ty jeszcze żyjesz? - do tego momentu nie zdążyłem zacząć się dziwić faktem jej istnienia i w ogóle całą tą sytuacją.

- Miło mi. A to historia na kiedy indziej. Jesteśmy w równoległym wymiarze do którego zesłano Cię, abyś odpokutował za nielegalne pobranie piosenek - w sumie to prawo autorskie wygasa po czterdziestu latach, ale zbyt się jej bałem, żeby to powiedzieć na głos. - Więc odpokutujesz trzynastoma próbami herkulesa.
- Ale... ich było dwanaście... - cicho mruknąłem.
- To nie ja to wymyśliłam - wzruszyła ramionami. Za pstryknięciem palców znaleźli się na ubitej drodze w jakimś lesie. - Każda z nas przeprowadzi cię przez kilka zadań. Pierwsze ode mnie. Najpierw znajdź niebieski kwiat z kolcami. Potem za jego pomocą wydziergasz sobie na podeszwie stopy koło z pentagramem w środku. Kiedy już skończysz pamiętaj, że będzie bolało tysiąc razy bardziej za każdym nielegalnym pobraniem - szybko powiedziała i zniknęła.

Swoją drogą czuję się w tym momencie jak Osioł, gdyż, nie wiem jakim cudem, gdzieś po drodze tutaj straciłem zdolność widzenia kolorów.
Niebieski kwiat i kolce, niebieski kwiat i kolce....
W końcu znalazłem jakiś kolcowaty kwiat, ale przypominał za bardzo różę.
Dalej zauważyłem coś co przypominał o mi tulipan, tylko miało kolce.

Czekaj, czekaj... Arthur, ten dupek, opowiadał mi o swoim wujku daltoniście. Jak on rozpoznawał kolory? Tak! Porównywał z czymś co na pewno było czerwone, różowe czy jakieś tak jeszcze.
Co ja mam niebieskiego....?
Kiedyś Arthur dał mi taki niebieski kartonik z jednym takim napisem i... gdzie ja go dałem? Gdy byliśmy jeszcze razem to ciągle go ze sobą nosiłem, a teraz.... Przeszukałem wszystkie kieszenie i znalazłem coś w tylnej kieszeni spodni.
Co prawda nie był to prezent od tamtego dupka tylko wizytówka, ale był na niej zachód słońca.
Istny cud na Wisłą.
Porównałem kolor do kwiatu i nie posiadałem się ze szczęścia, gdyż okazało się, że jest on istotnie niebieski.

Szybko zerwałem kilka i usiadłem na drodze.
Jak ja mam zrobić sobie tym tatuaż? Zastanawiałem się zdejmując jednego buta i skarpetkę.
Odłamałem jeden z smukłych kolców i na próbę ścisnąłem gałązkę. Polał się z niej gęsty płyn o mocnej, niestety mi nie znanej, barwie.
Pobrałem trochę na ostrze i wbiłem w podeszwę.
Lekko zapiekło, ale po tylu zabiegach byłem już przyzwyczajony.

Wbijałem tusz pod skórę przez kilka monotonnych minut aż powstało coś na kształt małego okręgu.
Dlaczego to się w ogóle dzieje?
No bo w sensie, Electra nie żyje. Nie ma prawa żyć.
A co jeśli ja też będę taki "nieśmiertelny"? Nie wyobrażałem sobie dożycia sześćdziesiątki, a co dopiero żyć wiecznie?

Skończyłem poziomą kreskę. Jeszcze tylko pięć.

Swoją drogą chyba nigdy nie wspominałem w tym pamiętniku o moich tatuażach.
Wymieniać ich co prawda nie będę, jest ich kilka na prawej ręce, znacznie więcej na lewej i kilka na brzuchu.
Wydałem na nie pieniądze rodziców. Nawet o tym nie wiedzą; zabierałem je z poniekąd tajnej skrytki ojca, który w domu jest może raz w roku na święta.
Gdyby się dłużej nad tym zastanowić, to sam sobie zrobił geja z syna. Jest pewna popularna teoria, mówiąca, że chłopcy wychowujący się bez męskich wzorców, tak mocno wykształcają w sobie potrzebę męskości, że zaczynają widzieć w niej piękno. Oczywiście na odwrót jest z lesbijkami.
Co prawda nie wierzyłbym za bardzo tym teoriom, bo według nich można się "odgejowić".

*

Tatuaż wyglądał szpetnie. Pentagram? Serio? Kto to wymyślał?
Wycierałem właśnie stopę z prowizorycznego tuszu, gdy usłyszałem za sobą znany mi już syk. Nie zdążyłem się jednak odwrócić; portal szybko mnie wessał.

//

Guess what bitches

Wena wróciła.

(wiem, że i tak nikt tego nie przeczyta, ale cuszzz)  

Kellin i poszukiwacze MerchaTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang