Rozdział 5: Ucieczka

506 27 4
                                    

Rey siedziała na korytarzu. Nie szukała odpowiedniego miejsca do tego, dlatego oparła się plecami o zimną, stalową ścianę. Czekała już godzinę, aż w końcu z pomieszczenia wyszedł jeden z lekarzy. Dziewczyna szybko poderwała się z podłogi i zwróciła się do mężczyzny.

- Co z Armitage'em? - zapytała pospiesznie.

- Generał leży teraz na sali, jeżeli pani chce może... - Nie skończył, ponieważ brązowooka od razu weszła do sali.

Przymrużyła lekko oczy ze względu na otaczającą ją biel. Omiotła wzrokiem pomieszczeniem. Kiedy zauważyła leżącego Huxa, nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Miała nadzieje, że to jeden wielki sen. Rudowłosy wyglądał, jak trup. Jego twarz była jeszcze bardziej blada niż zwykle, włosy były porozrzucane po poduszce, jednak to co znajdowało się poniżej twarzy, było gorsze. Armitage leżał z nagim torsem, który był w dziewięćdziesięciu procentach zabandażowany. Na niektórych nadal widoczna była krew. Pomimo, że miał na twarzy założoną maskę, jego klatka piersiowa ledwo się podnosiła. Rey wzięła jego dłoń w swoją.

- Armie, proszę nie zostawiaj mnie teraz samej - powiedziała, a jej głos zaczął się załamywać. - Błagam , Armie. Nie rób mi tego - kontynuowała. - Kocham cię.

Dziewczyna, gdy już ochłonęła, położyła głowę na jego nogach. Wpatrywała się w zamknięte oczy swojego ukochanego, ale po jakimś czasie poczuła, jak odpływa. Dopiero wtedy mogła na chwilę zapomnieć o swoich problemach. Obudziła się, kiedy poczuła jakiś słaby ruch. Poderwała się do góry i spojrzała na Huxa. Mężczyzna ledwo otworzył oczy. Na widok Rey, na jego ustach pojawił się słaby uśmiech. Cieszył się, że dziewczynie nic się nie stało.

- Rey - wychrypiał.

- Kto jest za to odpowiedzialny? - zapytała zatroskanym głosem.

- Ren. On wie o nas.

Brązowooka opuściła salę pod pretekstem tego, że Hux musi teraz odpocząć. W rzeczywistości pomknęła w stronę kwatery Kylo. Chciała znać powód tego czynu. Stojąc już przed drzwiami, zaczęła walić w nie pięściami, dopóki Rycerz łaskawie ich nie otworzył. Rey wparowała do pokoju i od razu zaczęła swój wywód.

- Dlaczego, do cholery, to zrobiłeś?!

- Nie wiem, o czym mówisz - zaśmiał się i spokojnie usiadł na czarnym fotelu, patrząc na dziewczynę, która starała się opanować gniew.

- Nie udawaj! Dlaczego zrobiłeś to Huxowi?! - Spróbowała ponownie. Ren znów zaśmiał się i stanął na przeciwko swojej uczennicy.

- Ty już dobrze wiesz, dlaczego - oparł poważnie.

- Jesteś podły.

- Oh, dziękuję. Schlebiasz mi - odparł z radosnym uśmiechem, który zszedł tak szybko, jak się pojawił, ponieważ na twarzy poczuł piekący ból. Tego już było za wiele. Ren wyciągnął dłoń i Mocą podniósł przerażoną dziewczynę.

- Myślisz, że masz coś do powiedzenia w tej sprawie? - zapytał gardłowym głosem. - Tutaj to ja decyduje i jakaś nędzna zbieraczka złomu nie będzie wobec mnie się tak zachowywać. - Puścił Rey, która przez chwile patrzyła się w jego przepełnione gniewem oczy, a następnie udała się do swojego pokoju.

Rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać. Nie wiedziała, że to wszystko tak ją przerośnie. Nic z tego co się stało, nie było planowane. Miłość do Huxa, nienawiść do Ren. W końcu powiedziała Lei, że wróci z jej synem, a teraz? Jak miałby go zmienić? Kiedyś, faktycznie, widziała w nim jakąś nadzieję, jednak to już się zmieniło. Kylo stał się potworem bez serca, który zniszczyłby wszystko na swojej drodze, aby dopiąć swego. Powiedzenie „Po trupach do celu." idealnie do niego pasowało. Musiała uciec. Zabrać ze sobą Armitage'a i uciec. Zrobić cokolwiek, żeby odejść od Rena. Jak najdalej się dało.

Stick Together ~ Rey x Armitage HuxWhere stories live. Discover now