s i x t e e n

2.1K 140 68
                                    

Kiedy wszyscy byli gotowi, zawitaliśmy pod drzwiami klubu. Wstęp był od osiemnastki, więc każdy z nas spokojnie mógł wejść. Moim oczom ukazało się kilkanaście tańczących ludzi, dym i kolorowe światła. Wszystkiemu towarzyszyła szybka muzyka.

Usiedliśmy na pierwszej sofie, a chwilę później Cameron poprosił Rosie do tańca. Nie znałam tam nikogo za wyjątkiem tej blondynki, którą już wcześniej spotkaliśmy w knajpie. Zapowiada się niezapomniany wieczór.

Uwadze Shawna obecność blondynki też nie umknęła, co jasno widziałam. Bacznie obserwował z kim tańczy i koło kogo się kręci. Stwierdziłam, że nie będę tak siedzieć, więc poszłam do lady i poprosiłam o drinka. Nie miałam jeszcze ukończonych 21 lat, ale tutaj nikt tego nie przestrzegał.

- Co dla pięknej pani? - spytał mnie kelner. Był to blondyn z niebieskimi oczami. Jak najpopularniejszy dzieciak z amerykańskich filmów.

- Poproszę tylko drinka. - uśmiechnęłam się szczerze i zaczęłam wyciągać pieniądze.

- Nie, nie trzeba. Na koszt firmy. - ukazał rząd swoich śnieżnobiałych zębów.

- Dziękuję! - powiedziałam tylko i usiadłam przy ladzie, bo i tak nie miałam co robić z Eliotem i Shawnem.

- Tak w ogóle jestem Nathan. - blondyn podał mi rękę.

- Lily. - uśmiechnęłam się. - Miło cię poznać. - zawsze na początku staram się być jak najbardziej miła.

- Tak więc co tutaj robisz Lily. Sama. - zaznaczył i oparł się rękami o blat.

- Właściwie nie jestem sama. - odwróciłam się w stronę parkietu i wzrokiem próbowałam dosięgnąć moich przyjaciół. - Jestem ze znajomymi. - pokiwałam głową. - Po prostu musimy trochę od siebie odpocząć. - wyjaśniłam. - Jesteśmy razem prawie cały tydzień bez przerwy.

- Więc nie jesteś stąd? - spytał.

- Jestem z Kalifornii. - pokiwałam głową. To tak dobrze brzmiało. Chłopak łobuzersko się uśmiechnął.

- Zawitała do nas dziewczyna z Kalifornii. To chyba jednak nie stereotyp, że wszystkie są takie piękne. - pokręcił głową z niedowierzaniem, na co się zaśmiałam. To było trochę żałosne. Nie imponowało mi.

Spojrzałam na parkiet, gdzie na uboczu Shawn rozmawiał z blondynką. Wyglądał na szczęśliwego, a jego nowa koleżanka promieniała w jego towarzystwie. Westchnęłam cicho.

- Twój chłopak? - na ziemię sprowadził mnie głos Nathana.

- Nie, nie, skąd. - zaprzeczyłam szybko kiedy zorientowałam się, że chodzi o Shawna. - Ta dziewczyna często tu przychodzi. - powiedział. - Za każdym razem jednak z innym chłopakiem. - prychnęłam.

- I wszystko jasne. - odwróciłam się w jego stronę. - Przyjaźnimy się. - powiedziałam o Shawnie. - Jednak ostatnio coś się między nami wydarzyło. Wątpię, że kiedyś jeszcze będzie tak samo. - dodałam ponuro.

Czy zwierzanie się obcemu miało jakikolwiek sens czy może drink już zaczął działać?

- Nie przejmuj się. Jeśli ci się podoba, powiedz co myślisz. Tak będzie o wiele łatwiej i unikniecie zbędnych sprzeczek. - odezwał się i chwycił mnie za rękę, na co uśmiechnęłam się.

- W tym problem, że nie wiem co myślę. - wyznałam. - W jednym momencie się całujemy, później przejmujemy, że to wpłynie na naszą przyjaźń, a następnie robimy i tak to samo. To jest głupie i dziecinne. - wyłożyłam pieniądze, żeby chłopak nalał mi kolejnego drinka.

- Więc on też cie lubi? - zapytał.

- Nie wiem. Nic nie wiem. - westchnęłam. - Może i go kocham, ale nie wiem czy jako chłopaka. Zawsze byliśmy jak rodzeństwo. - upiłam łyk drinka.

- Jeśli byś go nie kochała, nie przejmowałabyś się tak. - skwitował. - To, że zawsze byliście jak rodzeństwo to nic nie znaczy, po prostu dorośliście. Często tak jest. - pocieszył mnie. - Nie przejmuj się przyjaźnią, może być tylko lepiej. - uśmiechnął się, żeby mnie pocieszyć.

Podparłam głowę na ręce.

- Oh, jestem głupia, że tak o tym gadam. Powinnam wreszcie coś zrobić. - powiedziałam cicho. Spojrzałam na Shawna z inną dziewczyną. Nie będę się okłamywać, zupełnie mi się to nie podoba. Nie wyobrażałam sobie, że Shawn może być z kimś innym. Dotykać kogoś innego i obdarzać go miłością. Nie licząc Stelli, której bardzo kibicowałam.

W sumie nie wiem dlaczego. Może ten wyjazd tak bardzo zmienił moje podejście do Shawna. Widok jak cierpi po tym jak go rzuciła. Nie chcę, żeby kiedykolwiek jeszcze tak się czuł. Chcę dla niego jak najlepiej.

Wypiłam resztkę drinka i pożegnałam się z Nathanem, który życzył mi powodzenia z Shawnem. Pieprzyć to.

Poszłam na parkiet. Zaczęłam tańczyć z różnymi ludźmi, których nawet nie znałam. Po chwili jednak zaczęło mi się kręcić w głowie. Może to wina tego drinka?

Usiadłam na sofie i na chwilę odpoczęłam. Przymknęłam oczy, a po chwili poczułam, żę ktoś szarpie mnię za ramię.

- Lily, chodź może na zaplecze. - powiedział jakiś obcy głos. Zupełnie nie wiedziałam kto to. - Muszę ci coś pokazać. - szarpnął mnie za nadgarstek, a ja mimo złego samopoczucia czułam, że coś jest nie halo. Wstałam jednak, zatoczyłam się i upadłam na chłopaka.

Poczułam zupełnie obcy zapach, na co wzrygnęłam się. Mało dostrzegałam, ale muzyka coraz bardziej się ściszała. Byłam w jakimś obcym pomieszczeniu. Wszystko rozmazywało mi się przed oczami.

- Nie powinnaś ufać nieznajomym. - powiedział ze śmiechem w głosie mężczyzna. Zupełnie nie wiem dlaczego tam z nim byłam. Okazało się to takie oczywiste. Chłopak zaczął mnie całować po szyi.

- Prze-przestań. - szepnęłam, bo nie miałam siły na nic innego. Zupełnie mi się to nie podobało. Jego usta natomiast zaczęły zjeżdżać w dół, aż do mojego dekoltu. - Zostaw mnie. - próbowałam się szarpać, ale wyszły z tego tylko niechlujne ruchy rękami. Mimo, że byłam prawie nieprzytomna doskonale widziałam, co się wyrabia. Po policzku zaczęła spływać mi łza.

- Gdzie jest twój Shawn teraz? Hm? - wysapał między pocałunkami. Zanosiło mi się na wymioty.

Nagle ktoś wszedł do pomieszczenia. Nie reagowałam, bo zupełnie nie miałam siły. Okazał się być to jednak znajomy mi głos. Wydaje mi się, żę był to Shawn. Szybko zostałam odepchnięta od chłopaka i usłyszałam krzyki. Nie rozumiałam. W końcu zabrał mnie na ręce i poczułam jego perfumy. Tak, to był zdecydowanie Shawn. Wyprowadził mnie z pomieszczenia, a ja się do niego przytuliłam.

- Shawn? - szepnęłam ostatkami sił, na co brunet powiedział:

- Nie bój się, już jesteś ze mną. - wtedy zrobiłam się senna i zamknęłam oczy.

road trip | shawn mendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz