05 - DOLPHIN

237 76 9
                                    

05 — Dolphin

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

05 — Dolphin

Donghyuck zażenowany spożywał swoją marchewkę, słuchając jak Chenle wydaje delfinie odgłosy przy słuchaniu opowieści Renjuna odnośnie poprzedniej soboty. Obecnie trwała przerwa, więc cała szóstka siedziała na stołówce. Huang z niesamowitym zapałem i dokładnością opisywał scenkę kiedy to ,,gorący sąsiad Donghyucka" omal nie wybuchnął śmiechem, na żałosne zachowanie rudzielca, a cała reszta paczki śmiała się na głos. Oczywiście, Chenle, który był potwornie głośny musiał przerywać swoje delfinie odgłosy godowe wykrzykiwaniem na całą stołówkę najśmieszniejszych tekstów bruneta, toteż całą szkoła patrzyła na ich stolik jakby odbywało się tam conajmniej zebranie świrów.

No i właściwie, Donghyuck się im nie dziwił.

— Hyuckkie — zaświergotał Jaemin, kiedy Renjun zakończył opowiadać historię swojego życia — Czy ty się rumienisz?

Rudzielec podniósł swój morderczy wzrok na przyjaciela.

— A ty byś się nie rumienił, jakby ten dzban odstawił ci takie przedstawienie przed matką a potem opowiadał to tysiąc razy?! — warknął.

Jaemin uniósł ręce do góry w geście obronnym, a Jisung parsknął i spojrzał na umierającego ze śmiechu Chenle, którego zaraz będzie trzeba chyba reanimować.

Donghyuck natomiast, rzucił ostatnie, mordercze spojrzenie w stronę Ranjuna, który teraz szeptał coś na ucho Jeno, a tamten podejrzanie się uśmiechał.

Kto by pomyślał, że ten mały brunecik z szkicownikiem pełnym Muminków to taka plotkara.

🍁

Donghyuck siedział na tarasie, pijąc gorącą herbatę z mlekiem. Dzisiejszy dzień oszczędził deszczu, i nawet zaszczycił nieśmiałymi promieniami słońca. Po całym dniu w szkole, cieszył się, że udało mu się wydostać od przyjaciół, którzy na każdym kroku żartowali, cytując opowieść Huanga, oraz rzucając co chwilę tekstem ,,Hyuckie, czy ty się rumienisz?". Miał ich po dziurki w nosie, a zwłaszcza Renjuna, który na pożegnanie wytulił go za wszelkie czasy oraz mocno klepnął w bolący tyłek na odchodne.

— Donghyuck?! — usłyszał znajomy już głos Marka i podniósł głowę, aby zobaczyć, że ten stoi pod płotem — Otworzysz?

Rudzielec wywrócił oczami i poczłapał ułomnie pod furtkę, otwierając ją klamką, która znajdowała się tylko po jednej stronie drewnianego ogrodzenia.

— Mama jest w pracy, nie wiem czego od ciebie chciała, ale zrób to jak najszybciej i...

— Właściwie — przerwał mu wyższy chłopak — Chciałem z tobą pogadać.

— Ah — westchnął rudzielec — To wyjdź z powrotem za płot i zapytaj czy ci otworzę, a ja odpowiem, że nie.

Mark uśmiechnął się i jakby nigdy nic, wyminął chłopaka, siadając na ławce znajdującej się na tarasie.

— Bezczelny — mruknął pod nosem Donghyuck, podchodząc kulawo do chłopaka.

Mark się uśmiechnął i poklepał miejsce obok siebie, zupełnie, jakby to on był tutaj gospodarzem a nie gościem. Rudzielec usadowił się w sporej odległości od bruneta, zawijając się szczelniej kocem, który zarzucony był na jego ramionach.

— Serio mówisz na mnie ,,gorący Kanadyjczyk"? — rzucił pytaniem bez żadnego wstępu, a rudzielec miał szczęście, że nie wziął zamierzonego łyka herbaty bo zapewne by się udusił.

— Nie wierz w to, co mówi Renjun — mruknął i spojrzał poważnie na towarzysza — Robił wszystko, żeby mi dopiec po tym jak skoczyłem na niego na schodach no i... Dobra, nie ważne.

Mark zaśmiał się cicho, nie odrywając wzroku od Donghyucka, teraz intensywnie wpatrującego się w tafle herbaty.

— I serio dużo o mnie opowiadałeś?

— Tak, mówiłem dużo o tym jak bardzo mnie denerwujesz — zmarszczył brwi i spojrzał na rozbawionego chłopaka — Po co ci to wiedzieć, hm? Chcesz sobie podbudować swoje codziennie karmione ego? Oh, jestem taki genialny bo syn pani Lee od razu się we mnie zakochał. Jak tylko mnie zobaczył to amor strzelił w niego magiczną strzałą niebiańskiej miłości, a teraz jest tak zabujany, że nie może przestać o mnie mówić i wymyśla mi absurdalne przezwiska. Tak właśnie w tym momencie myślisz. Mam rację?

Mark nic nie odpowiedział, patrząc na rudzielca z rozbawieniem wymalowanym na twarzy, więc Donghyuck dalej w to brnął, przedrzeźniając głos starszego, co brzmiało conajmniej jak skrzeczenie umierającej kury.

Hmm, może moim kolejnym talentem jest sprawianie, że wszyscy się we mnie zakochują, ah tak, jestem taki super — Donghyuck wczuł się w rolę, machając rękami we wszystkie kierunki świata, wylewając, już nie aż tak gorącą herbatę, na trawę.

— A zakochałeś się? — zapytał nagle Mark, a rudzielec wybuchł głośnym śmiechem.

— Marku Lee, czy ty masz się za jakiegoś Boga? — wykrztusił Hyuck, patrząc załzawionymi oczami na bruneta, któremu również w oczach tańczyły iskierki rozbawienia.

Mark zignorował te pytanie, wymijająco wywracając oczami. Ich rozmowa zeszła na inny tor, rozmawiali o szkole, o miłości starszego chłopaka do koszykówki, płytach winylowych oraz brunet kilka razy zahaczył o temat śpiewu Donghyucka. Trzeba było przyznać, że chłopcy mieli o czym ze sobą rozmawiać, bo buzie im się nie zamykały, a rudzielec nie wyłapał momentu w którym reszta herbaty w białym kubku całkiem wystygła a na dworze zrobiło się coraz zimniej.

— Będę musiał już się zwijać — powiedział wreszcie Mark, wstając z ławki.

— I chwała Bogu za to — zaśmiał się Donghyuck i również wstał, stając obok wyższego o połowę głowy chłopaka.

Odprowadził go do furtki, nadal rozmawiając żywo o wszystkim i o niczym, a nawet przyłapali się na tym, że stali przed otwartą furtką od dziesięciu minut, nie zaprzestając konwersacji. Mark w końcu się zorientował, że naprawdę musi iść, ponieważ w domu jego babci zaczęło palić się światło w kuchni co oznaczało, że starsza kobieta go szuka.

— Aha, i Hyuck? — obrócił się brunet, stając tym samym na środku ulicy, oświetlonej migającymi lampami ulicznymi.

— Tak?

— Przestań udawać, że mnie nie lubisz.

Rudzielec tylko wywrócił oczami, ale gdy tylko Mark zniknął za płotem domu sąsiadki, uśmiechnął się do siebie, odchodząc w stronę drzwi wejściowych.

Przeceniasz się, Marku Lee.

🍁


Dziękuję słoneczka za prawie 100 gwiazdeczek, jesteście genialni;
Miłego dnia;

05:01 AM - MARKHYUCKⁿᶜᵗ[zawieszone] Where stories live. Discover now