Na Zawsze: Nie wszystko złoto, co się świeci

289 8 3
                                    

-Nie zapomnij, Eveline, że za tydzień jest bal maturalny!- powiedziała Melanie, przewracając kolejną kartke miesięcznika "Applause".

Melanie jest moją mamą, bardzo narzekającą mamusią. Mieszkamy razem w Houston w stanie Texas. Taty nie poznałam. Mama mówi, że wyprowadził się po moich narodzinach. Mam jeszcze brata Sebastiana. Jest ode mnie starszy o 3 lata. Ogołem nie można opisać jego zachowania. Z pozoru jest ciachem którego wszystkie laski ubóstwiają, niestety uważają tak dlatego, ponieważ z nim nie mieszkają. Ja uważam, że to rozwydrzony bachor, który uważa, że wszystko mu wolno. On ma tylko 21 lat. TYLKO. Zazwyczaj kiedy około 16 po południu wracam do domu, zastaje go z jakąś panną. Od jakiegoś czasu czuje się taka osaczona. Z jednej strony Melanie, która uważa, że pomimo tego, że jestem już dorosła może robić z moim życiem co zeche, z drugiej strony Sebastian, który uważa mnie za dziecko i traktuje dom jako hotel a z trzeciej strony Tata. Właśnie tak, tata. Którego nie ma. Czasem się zastanawiam czy byłoby mi łatwiej gdybym go znałam...

-Jak mogłabym zapomnieć!- odsapnęłam cięzko, po czym wziełam torbe z imieniem mojego ulubionego rapera Snoop Lion'a i wyszłam z domu.

Każdy dzień mijał mi tak samo. Krzycząca mama, "nieoceniony" braciszek i szkoła.

Właśnie.. szkoła... Moje ulubione zajęcie. Niby jestem wzorową uczennicą i ucze się systematycznie ale nie jest to coś co kocham. Jestem normalna, zwykłą nastolatką. Za pare dni już dorosłą. Nosze zwykłe dżinsowe obdarte spodnie, czarne bluzy z logiem moich ulubionych artystów. Jestem totalnie normalna. Gdy tak się zastanawiałam nad moim życiem, zadzwonił dzwonek a ja w tym momencie wpadłam do klasy. Był to pierwszy dzień po feriach. Nawet nie zdążyłam zauważyć, że zapomniałam o niektórych osobach. O osobach na których mi zależało jak i o osobach które chciałam zamordować za każdym razem kiedy na nie spojrzałam. Obok mojego miejsca na chemii siedział Dominic. To mój najlepszy kumpel. Znamy się od gimnazjum, czyli koło 6 lat. Dominicowi zawsze mogę się ze wszystkiego zwierzyć. Tak samo jak on mi, lecz od pewnego czasu zauważyłam, że się w sobie zamknął. Nie rozmawiamy już tyle co kiedyś.

-Hej- szepnęłam.

-Cześć- powiedział Dominic pustym wzrokiem. Jakby go tu nie było. Wpatrywał się przed siebie. W blond włosy Gabrielle, ale niespecjalnie. Poprostu... przed siebie. Gabrielle... och! To niestety ta osoba którą mogłabym zamordować na miejscu. Kiedyś się przyjaźniłyśmy ale niestety to COŚ co było między nami... poprostu wygaslo. Gabrielle zaczełą zadawać się z "VIP'ami" a mnie zostawiła na początku swojej historii. Byłam jej za to wdzięczna, z pewnego punktu widzenia. To dzięki niej wiem co to ból, strach i nienawiść. To dzięki niej nauczyłam się nie ufać ludziom. To dzięki niej jestem szarą myszką, schowaną na końcu klasy.

-Coś się stało?- zapytałam tak, żeby nikt nie usłyszał. Zwłaszcza pan Nicholas, nasz nauczyciel od chemii.

-Nie nic... Poprostu... od jakiegoś czasu zauważyłem, że jestes ode mnie lepsza z chemii. Chyba musze się podciągnąć... - powiedział ze smutnym uśmiechem.

Zachihotałam pod nosem i spojrzałam w kierunku klasy. Nigdy nie spostrzegałam jej takiej... takiej innej. Zawsze (od niecałych 3 lat) uważałam, że klasa to grupa złożona z 30 osób której obowiązkiem jest się uczyć. TYLE! Że to los nas tak dobrał... po feriach doszłam do wniosku, że są to także przyjaciele, że to dzięki właśnie losowi jesteśmy tutaj... razem.

Ok. godziny 15 wróciłam do domu. Zastałam Sebastiana z jakąś laską. Niestety kiedy się odwróciła zauważylam, że skądś znam tę dziewczyne. To była Gabrielle. Całowali się. Ona siedziała na krześle a on stał obok niej. Gdyby to nie była Gabrielle zazdrościła bym bratu, że ma kogoś z kim może się całować. Zaczęłam wrzeszczeć. Po czym (sama nie wiem dlaczeo ) uderzyła Gabrielle butelką naszczęście bez wody. "Zapiszczała" wzięła torbę, uchyliła drzwi i krzyknęła

Na Zawsze: Nie wszystko złoto co się świeciOnde histórias criam vida. Descubra agora