Rozdział 4

44 2 142
                                    

Przepraszam za komentarzowy spam mojej koleżanki xD

PS Patrz na notatkę na dole

PSS Zostało tylko coś dodanego, a to co jest pozostało takie same (oprócz jednej czy dwóch poprawek językowych), więc nie trzeba czytać od nowa całego rozdziału

Widząc Dale'a stojącego naprzeciw mnie, moje serce stanęło. Unikałem rozmowy z nim od trzech dni, a on nagle pojawia się w tym samym miejscu co ja, kilka metrów dalej. Na moje szczęście rozmawiał z kimś i mnie nie zauważył.

Postanowiłem pójść do innego pomieszczenia i poszukać jakichś znajomych, z którymi mógłbym pogadać. Po jakimś czasie jednak podszedł do mnie Victor z Melody, więc moje poszukiwania się zakończyły.

Po odnalezieniu Allison zagraliśmy w pijanego ping-ponga. Ja byłem w parze z Victorem, a dziewczyny stworzyły dwuosobową kobiecą armię, przeciwko chłopakom- dupkom, których my mieliśmy symbolizować. Oczywiście pomysłodawcom tego tytułu była Allison, dalej zła na swojego chłopaka, który właśnie siedział w ogrodzie i upijał się ze swoją paczką.

Po skończeniu gry, wygranej przez dziewczyny, miałem zamiar iść do łazienki, więc ruszyłem w jej stronę.

- Witam, sąsiedzie.

Cholera.

Powoli się do niego odwróciłem.

- Ta, hej...

Niebieskooki brunet podszedł do mnie z uśmiechem.

- A myślałem, że udasz głuchego i pójdziesz dalej.- zaśmiał się.

- Wiesz... Właśnie szedłem do łazienki, więc...- ponownie się odwróciłem.

- Oh, czyli jednak ciągle będę unikany?- znowu się zaśmiał, a jego uśmiech nie schodził mu z twarzy.- Ja rozumiem, że to co się stało u mnie w ogrodzie jest dla ciebie niezrozumiałe, ale już nawet mi nie odmachujesz rano. Nie rań tak.

- To jak mam rozumieć to, co wtedy zrobiłeś?

Miałem dość niepewności. Ciekawość dosłownie mnie rozsadzała, więc musiałem spytać. Jednak był widocznie zdziwiony pytaniem. Po czym znów się uśmiechnął i odpowiedział.

- Pomyśl w ten sposób. Jesteś świeżo po zerwaniu, dużo o tym ostatnio myślałeś?

- Nie...- przyznałem niechętnie, ale nie miałem pojęcia po co mu to było wiedzieć i do czego dążył.

- Więcej myślałeś o tym co zrobiłem, co nie?

- Może... Ale co to ma do rzeczy?..

- Właśnie! Zastanawiałeś się nad tym, a nie nad zerwaniem. Cała ta depresja po zerwaniu cię ominęła! Nie wiem co ty sobie wyobrażałeś, ale powinieneś mi dziękować.- zaśmiał się i wziął kolejnego łyka piwa.

- Człowieku, co z tobą nie tak?

- Według znajomych- wszystko. Myślałem, że po moich licznych opowieściach już to zrozumiałeś.- i znowu się zaśmiał.

Zaczynam wątpić w to, że ma jedynie alkohol we krwi...

- Okej... Naprawdę już pójdę... Znajomi na mnie czekają...

I odszedłem, zostawiając go tam, gdzie stał. Nie widziałem go też przez resztę imprezy, z czego bardzo się cieszyłem. Ale w końcu mogłem odetchnąć. Koniec głupich przemyśleń.

***

Wszedłem do restauracji i ubierając fartuch, stanąłem za ladą. Dopiero co skończyłem lekcje, a już musiałem pospieszyć się do pracy. W końcu pieniądze na drzewie nie rosną. Obsługiwałem klientów, jednego za drugim, jak to zwykle, gdy nagle pojawił się on. Zupełnie jak moja zmora. Dale siedział przy jednym ze stolików, a gdy zobaczył mnie, podchodzącego do niego, uśmiechnął się.

Sick BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz