Pociągają za sznurki
źli ludzie...
W ich sercach nie ma już łąk kwiecistych,
ani borów zielonych,
ani nawet tych pięknych nocy usianych pajęczyną gwiazd.
Oczy ich
nie widzą blasku nagrzanego do czerwoności słońca,
a srebrzysta poświata księżyca
jest dla nich tylko kolejną monetą do wyceny.
Myśli ich
skupione na własnych korzyściach,
zamknięte na uczucia innych,
skłębione na drewnianych deskach ich własnego teatru.
Ręce ich
bezwstydnie chwytają linki
i ciągnął dopóty-dopóki więzy nie będą zbyt słabe,
a sznurki pękną.
Wtedy chwytają nowe,
bezradne marionetki
i powtarzają całą rutynę
z szyderstwem i satysfakcją.
Co zaś z pacynkami?
Czemu same się nie obronią?
Poddają manipulacji, zbyt słabe tracą siłę
i bezwładnie oddają się ruchom cudzych rąk.
Na koniec padają z wycieńczenia
i bledną.
Są też marionetki nieświadome swojej niewoli,
żyjące wygodnie pod rozkazami,
nie myślące o tym co robią i jak żyją.
One najpewniej nigdy nie zaznają wolności.
YOU ARE READING
Teatr Ludzkich Marionetek
PoetryNasze życie jest jak teatr na drewnianych deskach. Każdy gra w nim określoną rolę, czasem jednak jesteśmy zbyt podatni na wpływy i manipulację innych i stajemy się jak marionetki bezbronni, bezuczuciowi, słabi, martwi...