VI - Niecodzienna codzienność

133 16 17
                                    

    Kolejny tydzień minął całkiem normalnie. Changbin, mimo dosyć ciężkich ran, wylizał się z tego bardzo szybko i był w stanie znów wejść do klatki w następny sobotni wieczór, co oczywiście nie podobało się pozostałej ósemce, a już zwłaszcza Felixowi. Co więcej, zdawało się iż tylko on wiedział o "magicznych" zastrzykach czarnowłosego. Reszta zastanawiała się, czy Seo aby nie jest jakimś nadczłowiekiem, gdyż jego rany wydawały się dość poważne i mogły goić się równie dobrze cały miesiąc, nie tydzień.

Mimo pory obiadowej, niewielu wstępowało w progi stołówki, jak zwykle w poniedziałki. Lubiana tu przez wszystkich, wiśniowa czupryna zjawiła się w drzwiach i gdy tylko nastolatek podszedł do okienka, pomachał wydającej posiłki Minie, która zazwyczaj będąc przy dyspozycji, zbierała przy sobie spory tłum, rzekomo, wygłodniałych chłopców.

- Hyung, jak twoja ręka? - zagaił, podchodząc do stolika, przy którym samotnie siedział zwrócony plecami Changbin. Ten podniósł głowę znad talerza i zobaczył jak zawsze promiennie uśmiechniętego Seungmina, z tacką wypełnioną tą samą zawartością, którą on poćwiartował na swoim talerzu.
- Spoko, czemu pytasz? - przewracał widelcem w swojej porcji, zdawało się potrawki, która nie była najgorsza, jednak Seo nie miał ochoty czegokolwiek jeść.

- Bo dalej masz ją zabandażowaną - odparł, siadając naprzeciw.

- Nie boli - uciął. - Co tam u ciebie? - zapytał, by szybko zmienić temat. Tak naprawdę nie chciał, aby ktokolwiek wiedział o jego trzecim zastrzyku w ciągu kilku ostatnich dni, więc wmówił wszystkim, iż nadwyrężył się po ostatniej walce. Wtajemniczony Felix też zdawał się unikać tego tematu, co było dla niego korzystne. Właściwie, to czarnowłosy zauważył, że młodszy stale odwracał wzrok, gdy krzyżowały się ich spojrzenia i nagminnie wymijał się z nim w dormie. Nie sądził, że po tym wszystkim będzie mu brakować uwagi młodszego. Czymś go spłoszył, zdenerwował? Nie chciał się do tego przyznać, ale głównie brunet krążył mu po głowie i psuł dobry nastrój swoim dziwnym zachowaniem.

- Dobrze, byłem z Hyunjinem po dostawę. Szefuś znowu zrobił sporą transakcję - powiedział ze swoją melodyjną artykulacją. Changbin go nie słuchał, tylko wciąż rozważał w myślach, co takiego zrobił, że Felix się tak zdystansował.

- Jebać go - mruknął pod nosem.

- Co? Przecież tym razem nic nie rozwalił - skrzywił się rudzielec, wytrącając Seo z rozmyślań.

Czarnowłosy zamrugał kilkakrotnie, a gdy uświadomił sobie, że wypowiedział to na głos szybko przeprosił - To nie do ciebie, po prostu się zamyśliłem, wybacz.

- Nie, w porządku. Co cię tak trapi? Lub kto...
- Trapi? - powtórzył z uniesionymi brwiami. Czy był tak łatwy do odczytania?
- Wyglądasz na nieźle wpienionego.
- Nie wyspałem się...

- Chodzi o Felixa? - Seungmin zignorował kompletnie nieudolne próby zamaskowania swoich uczuć przez starszego.
Obserwował tę dwójkę już kilka dni i był w stanie się domyślić.

Gdyby nie fakt, że Seo znał Seungmina już kilka lat i wiedział, jak trafne są jego predykcje, uznałby, że Kim czyta ludziom w myślach.

- Czemu musi chodzić o niego? - oburzył się nieco, jednak w środku cały płonął.
- Wygląda na to, że jesteście blisko - odparł z uśmiechem. W oczach siedziała mu pewność siebie, albowiem był przekonany, że między dwójką przyjaciół zawiązała się silniejsza nić porozumienia.
Changbin prychnął, kręcąc głową na boki.
Jego uparty charakter i wieczna duma, nie pozwalały dopuścić do siebie tej myśli. Wszystkie te dziwne uczucia przyprawiające go o ciarki, gdy tylko brunet był w pobliżu przeszkadzały mu w tym najbardziej. Czarnowłosy przyłapywał się na zbyt długim wpatrywaniu w piegowatą twarz chłopaka, uważnie słuchającego porad i poleceń Chana. Adorował każdy milimetr jego oblicza, by po chwili skarcic się w myślach i wylać z siebie frustrację na treningach.

𝙘𝙖𝙜𝙚 - skzDonde viven las historias. Descúbrelo ahora