Rozdział 10

133 15 6
                                    

Czarnowłosa stała na balkonie oparta o barierkę. Noc już dawno skąpała miasto, a ludzki zgiełk zacząć cichnąć. Mrok otaczał budynki, a uliczne latarnie oświetlały tą ciemność. Londyn powoli usypiał, by rano ponownie wypełnił się gwarem. Dziewczyna poczuła jak silne dłonie obejmują ją w pasie.

- To już pięć lat.- zaczęła patrząc w dal wysokich budynków.- Tęsknię za nimi.

- Ja wiem, kochanie.- westchnął opierając podbródek na jej głowie.- Jeszcze tylko rok, obiecuje. Wiesz, że teraz sprawy się toczą w piekle. Lucyfer, Martez, Antychryst... Musimy poczekać na swoją kolej.

- Ja chcę się spotkać z nimi.- nagle niebieskooka odwróciła się i spojrzała mężczyźnie w oczy. Dostrzegła w nich pewien błysk. Cofnęła się o krok i oparła się plecami o zimną barierkę. 

- Spotkasz się, ale jeszcze nie teraz.- przybliżył się do niej i delikatnie złapał jej twarz w dłonie. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.- Uspokój się.

- Przepraszam, po prostu wkurzyłam się.- przymknęła na chwilę oczy i głośno wypuściła powietrze. Po paru sekundach spojrzała mu w oczy.

- Nie musisz przepraszać.- uśmiechnął się ciepło i złożył delikatny pocałunek na jej ustach.- A teraz chodźmy do środka, bo mi tutaj zmarzniesz.

~*~

Mark spojrzał ponownie na leżącą kartkę na stole, a potem na siedzącego naprzeciwko przyjaciela. Otaczała ich cisza, której nikt nie przerywał. Martez czytał po raz kolejny słowa napisane ręcznie. Jak przypuszczali była to wiadomość Nessy, co wskazuje charakter pisma, lecz także podpis. Młody demon nie wiedział co ma sobie myśleć. Jedynie pokręcił głową.

- Cóż, z tego co pisze to jest w innej krainie.- odezwał się wreszcie starszy demon odkładając kartkę.

- Co ty kurwa nie powiesz?- prychnął jego przyjaciel sięgając po paczkę papierosów.

- Tutaj mi nie palisz.- oznajmił Książę Piekła i zabrał mu źródło nikotyny.- Wracając. Jednak coś mi tutaj nie pasuje.

- Niby co?- spojrzał na niego spod łba.

- Jak mi wiadomo ostatnie księgi odnośnie kreowania światów zostały zniszczone, czy tam skradzione.- odparł jeszcze raz przyglądając się listowi jakby chciał dostrzec ukryty przekaz, lecz owego nie było.

- No wiadome, że Ness kradnie co popadnie. Więc możliwe, że dorwała te księgi.- wzruszył ramionami nie widząc w tym nic dziwnego.

- Mark, czemu ty jesteś takim prymitywem?- westchnął Martez uderzając się dłonią w twarz.

- Spierdalaj, cioto.- prychnął demon podnosząc się i biorąc kartkę.- Ja to nie ty, że snuje teorie spiskowe wszędzie.

- Oj przepraszam, że uraziłem twą dumę. Mój błąd.- rzucił sarkastycznie Książę Piekła biorąc łyk bursztynowej cieczy.

- Ależ ty dobrotliwy. Po prostu wow, kurwa.- wywrócił oczami chowając papier do kieszeni czarnego płaszcza.- Na mnie pora, Marteziu.

- Zaraz ciebie jebnę.- uśmiechnął się mężczyzna.- Jutro w pracy masz być. Tylko przyjdź zajarany.

- Wedle życzenia.- ukłonił się teatralnie śmiejąc przy okazji. Nim Martez coś powiedział, tego już nie było.

King of Heaven and Hell || Supernatural [PL]Where stories live. Discover now