To strzelasz czy nie?

44 2 0
                                    


-Fräulein  chyba nie wiesz z kim masz do czynienia - syknął podpułkownik Krauze, rudowłosa tylko przewróciła oczami. ~Naprawdę z tymi ludźmi jest coś nie tak~ Pomyślał Niemiec nie opuszczając pistoletu, mógł ją zastrzelić i wrócić w końcu do domu ale ta cholerna Polka go intrygowała! 

-Skończmy ten wywód strzelasz czy nie? -rzuciła po Niemiecku spuszczając niedopałek na ziemię i zdeptała go. Niemiec nie był przyzwyczajony do takich odzew przed egzekucją więc lekko się zawahał. Polka w tym czasie podeszła bliżej i próbowała go wyminąć i wyjść z zaułka, jednak Heinrich złapał ją mocno za nadgarstek wykręcając go po czym przyłożył jej pistolet do głowy.
-Pyskata z ciebie dziewucha- syknął jej do ucha i wzmocnił uścisk. Milena zacisnęła zęby , co on chciał teraz osiągnąć? Jakby chciał ją zabić dawno by to zrobił , a teraz bawi się w wykręcanie rąk.
-Co Herr chce zrobić? -Zapytała beznamiętnie, słyszała plotki krążące pośród ludzi że Niemcy lubią "zabawić" się w dwóch znaczeniach, albo zadać ból...albo no właśnie.
-Pójdziesz ze mną i wyjawisz mi kilka nazwisk mein Schatz  na posterunku- ss-man brutalnie pociągnął kobietę w stronę motocyklu , oczywiście Polka nie dawała za wygraną ,szarpała się gryzła , kopała, była bardzo zdziwiona że nie dostała w twarz od tego podłego szkopa!

~Posadziłem dziewczynę na siedzeniu przed sobą i mocno trzymałem, czułem siniaki na udach które mi zrobiła...miałem szczęście że nie kopnęła trochę wyżej. Denerwowała mnie ale..nie wiem czemu nie chciałem jej uderzyć , nie mogłem. Z każdą innym podudziem umiałem sobie poradzić, zabijałem bez słowa, bez sumienia. A teraz nie umiem nawet uderzyć jednej lafiryndy! Jeszcze na dodatek pewnie spiskowca, na pewną zginie jak nie...nie nie zginie przeze mnie ale przez Klatta...albo kogoś innego.
Nie zastanawiając się długo skręciłem zamiast w stronę posterunku to w stronę mojej kamienicy.
Ehh Heinrich jesteś idiotą...~

Po chwili blondyn podjechał na kamienicę przy ulicy Łódzkiej i zsiadł z motoru, szarpnął kobietę za rude kudły i zaprowadził do środka. Milena aż pisnęła gdy mężczyzna wrzucił ją do mieszkania tak że upadła na ciemne dębowe deski i walnęła prawie głową o stół.
Niemiec szybko zamknął drzwi na trzy spusty i ponownie wyjął pistolet.
-No to teraz wszystko sobie wytłumaczymy  liebe  -Powiedział tak zimno że aż Polkę przeszły ciarki na plecach. Miała już odczynienia z Niemcami, paru poturbowała ale teraz ten cholerny szkop ma przewagę! 
Milena spojrzała prosto w jego jasne zielone oczy, nie widziała w nich chęci mordu jak u większości żołnierzy których spotykała.
-Dla kogo pracujesz! -Warknął i przyłożył jej lufę do czoła. Kobieta oczywiście milczała, nie chciała wydać towarzyszy. Mogła być torturowana bita ale nie wyda ich,  nie boi się umrzeć...a wizja spotkania się w końcu z ojcem była nawet kusząca.
-Dla kogo pracujesz! Gadaj!- SSman zaczął być nerwowy , szarpnął za kołnierz jej płaszcza tak by jego twarz było blisko niej.
-Zwą go pies... i mówią że jebał twoją starą!- prychnęła rudowłosa i splunęła w twarz Niemcowi po czym uśmiechnęła się wrednie, tym razem podpułkownik nie wytrzymał i zamachnął się na dziewczynę. Co ta cholerna Polka sobie wyobraża!?
-Nie igraj ze mną kobieto -w  tonie jego głosu było słychać zawahanie widząc szramę na policzku kobiety, jeszcze bardziej się zdziwił widząc bliznę na jej drugim porcelanowym policzku.
Milena korzystając z zawahania Niemca wstała ale nie na długo bo usłyszała tylko strzał a potem zrobiło się ciemno....

~Miałam już sprzedać porządnego kopa temu Szkopowi ale urwał mi się film...i łeb mnie boli jakbym znów piła z tymi cholernymi Ruskimi wódkę..
Obudziłam się o dziwo na czymś miękkim. Spodziewała bym się raczej chodnika albo jakiegoś rynsztoka a nie łóżka...ale nie mojego! 
Podniosłam się na łóżku, no tak miałam kajdanki na rękach, jak ja tylko znajdę tego pierdolo...
Przeklinanie tego potwora w myślach przerwał mi fakt iż nie byłam w swoich ubraniach  tylko w jakiejś za dużej koszulki i bawełnianych spodenkach. Zrobiłam się czerwona jak burak uświadamiając sobie że ten szkop mnie przebrał! A do tego pewnie dotykał....
Do małego pokoiku w którym się znajdowałam wszedł mój oprawca, miałam ochotę go zabić ale niestety miałam kajdanki. 
-W końcu wstałaś- oparł się o framugę i skrzyżował ręce.Dopiero teraz mogłam mu się dokładniej przyjrzeć, blondyn o porcelanowej cerze i zielonych oczach, ostre rysy , umięśniony stał teraz tylko w bokserce i spodniach takich jak ja mam teraz na sobie. Był dość przystojny ale ...to SSman! Cholerny szkop i morderca! Potwór!
Nie odpowiedziałam napytanie tylko spojrzałam na niego gniewnie.


Kobieta z papierosem.Where stories live. Discover now