uno

582 41 3
                                    

*Nie widuję cię

Nie jesteś w żadnym oknie przez które spoglądam 

I nie tęsknię za tobą 

Nie ma cię w każdej pojedynczej rzeczy którą robię

<><><>

Przyjemnie chłodny wiatr owiał moją twarz, kiedy tylko wyszłam z budynku. Wzięłam głęboki wdech, aby nabrać świeżego powietrza do płuc. Ruszyłam w kierunku mojego samochodu, który znajdował się na parkingu. 

Nagle poczułam, że telefon w tylnej kieszeni moich spodni zaczął wibrować, więc mimowolnie zatrzymałam się, aby spojrzeć na jego ekran. Na moją twarz wkradł się lekki uśmiech, gdy dostrzegłam na nim zdjęcie dobrze znanego mi chłopaka.

Od przystojniak:

Nie mogę doczekać się dzisiejszego wieczoru ;*

Pokręciłam lekko głową z dezaprobatą. Ludzie wezmą mnie za idiotkę, jeśli wciąż będę śmiać się sama do siebie. 

Wsiadłam pospiesznie do samochodu i ostatni raz spojrzałam na kawiarnię, w której pracowałam już od ponad roku. Może nie było to spełnieniem moich marzeń, ale od czegoś musiałam zacząć. Odkąd wyprowadziłam się od ojca, utrzymywałam się wyłącznie z własnych pieniędzy. Moje mieszkanie było małe, ale wyjątkowo przytulne. Naprawdę nie miałam na co narzekać.

Westchnęłam cicho, przekręcając kluczyk w stacyjce. Włączyłam silnik i ruszyłam dobrze znaną mi drogą do swojego mieszkania.

<><><>

Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Kąciki moich ust uniosły się delikatnie do góry. Nie mam pojęcia, kiedy mój widok przestał mi przeszkadzać. Przez te cztery lata zdecydowanie się zmieniłam. Nie tylko pod względem wyglądu. Myślę, że jestem dużo silniejsza dzięki temu wszystkiemu, co stało się kiedyś. 

Wzięłam do ręki czerwoną szminkę i ostatni raz musnęłam nią swoje usta. Poprawiłam niesforne kosmyki włosów i biorąc po drodze torebkę, skierowałam się w kierunku drzwi wyjściowych. Ostatni raz rozejrzałam się po mieszkaniu, aby upewnić się, że o niczym nie zapomniałam. W końcu zgasiłam światło i przekroczyłam próg drzwi. Zamknęłam je dokładnie i ruszyłam w stronę windy. Mieszkałam na ósmym piętrze, więc przez moje lenistwo częściej korzystałam z wygodniejszej opcji niż schody.

Nacisnęłam odpowiedni przycisk i cierpliwie czekałam, aż dotrę na parter. Kiedy tylko drzwi się otworzyły, zastałam przed nimi Thomasa. Stanęłam na przeciwko niego i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, przyciągnął mnie do siebie i objął swoimi ramionami.

-No witaj, śliczna - rzucił.

-Długo czekasz? - spytałam, gdy oderwaliśmy się od siebie. 

-Tylko kilka minut - stwierdził, otwierając mi drzwi na zewnątrz. 

-Mogę prowadzić? - spytałam, patrząc na kluczyki, którymi zaczął się bawić. Doskonale znałam jego odpowiedź.

-Luna, no proszę cię. Twoim tempem dojedziemy tam za jakieś pół roku - powiedział. -Przy dobrych układach oczywiście - dodał, śmiejąc się. Prychnęłam cicho pod nosem.

-Jestem świetnym kierowcą, Tommy - powiedziałam całkowicie pewna swoich słów.

Chłopak spojrzał na mnie, a z jego ust znów wydobyło się ciche parsknięcie. Poznaliśmy się z Thomasem jakieś trzy lata temu. Byłam wtedy początkującym kierowcą i wyjeżdżając z parkingu, przez przypadek zarysowałam mu samochód. Doskonale pamiętam jak zaczęłam wtedy panikować. W ramach przeprosin umówiliśmy się na kawę. To był jego pomysł. Twierdził, że to całkowicie zrekompensuje mu całe to zajście. Zostaliśmy wtedy przyjaciółmi. Minął rok. Zdecydowaliśmy się spróbować być razem. Potrzebowałam kogoś, a Thommy zawsze był przy mnie, za co byłam mu cholernie wdzięczna. 

it's gotta be  you || lutteoWhere stories live. Discover now