Loki
Nienawidziłem siebie. Tak cholernie nienawidziłem siebie. Zawsze byłem dumny, ale żeby przez tę dumę nie poprosić o dodatkową dawkę leku znieczulającego? Nie pozwolić sobie nawet na chwilę słabości przed medykiem? Phi! To czysta głupota.
- Niestety, rany nie goją się najlepiej. Mam nadzieję, że postępujesz zgodnie z moimi zaleceniami, panie?
- Sugerujesz coś?- mruknąłem, starając się, by mój głos pozostał miękki i spokojny.
- Po prostu wolę mieć pewność, że rozumiesz, jak ważne są podejmowane przez ciebie decyzje. Bo niestety, będąc w innej krainie, tym bardziej wrogiej, nie mogę zbyt wiele zrobić.
Zaśmiałem się cicho, słysząc słowa Genezjusza. Chyba nie za często kierowałem się do jego radami, skoro nawet postępując zgodnie z nimi, ten podejrzewa, że jest inaczej?
Nie, żeby teraz nie miał racji.
- Wiem, że robisz tyle, ile możesz - westchnąłem lekko, starając się w żaden inny sposób nie okazywać bólu, którego doznałem, gdy medyk przyłożył do mojego boku kolejny opatrunek.- I może cię zadziwię, ale tym razem naprawdę starałem się nie robić niczego, czego mi zakazałeś.
- Racja, przy króla temperamencie jest to doprawdy zaskakujące - w wypowiedzi mężczyzny dało się wyczuć pewną dozę ironii, która ponownie spowodowała lekki uśmiech na moich ustach.- Gdzie podziewa się królowa, jeśli mogę zapytać?
Zmarszczyłem lekko brwi, gdy po chwili ciszy z ust Genezjusza wypłynęło kolejne pytanie.
- To nie ona cię przysłała?- odparłem zaciekawiony, jednak zaskoczenie na mojej twarzy szybko zastąpił grymas bólu, spowodowany próbą odklejenia starego opatrunku z moich pleców.
- Nie, nie widziałem jej dzisiejszego dnia - wyznał mężczyzna, a kątem oka dostrzegłem, jak odkłada zakrwawioną gazę do misy.
- W takim razie, kto Cię przysłał? Hekate?
- Nie, wasza wysokość - usłyszałem dźwięk towarzyszący cięciu materiału.- Odwiedziłem cię bez wyraźnego wezwania, bo mija czas działalności leków. A jednak zależy mi na szybkim powrocie króla do zdrowia - wyznał mężczyzna, po czym zaczął rozprowadzić jakąś substancję po moich plecach. Po chwili poczułem przyjemny, kojący chłód.
- Hmm..- mruknąłem, zastanawiając się.- W takim wypadku Viv zapewne jest u Surta.
- Surta?- powtórzył mężczyzna.
- Ach, racja, wybacz. Czasem zapominam, że nie wiesz wszystkiego.
- No czasem i mi się zdarza - tym razem usłyszałem rozbawienie w głosie medyka.
- Surt jest moim przyjacielem z dawnych lat - wyjaśniłem.
- I jak rozumiem, o wydarzeniach z ostatnich dni wiedział więcej od samej królowej.
- Dokładnie.
Usłyszałem, jak Genezjusz wzdycha.
- Nie oceniaj mnie, miałem powody - powiedziałem unosząc lekko głowę, by spojrzeć na mężczyznę, choć nawet od tak drobnego ruchu zabolał mnie kark.
- Pod żadnym pozorem nie oceniam cię, wasza wysokość - zapewnił mężczyzna.- Po prostu.. zastanawiam się, co będzie dalej - wyznał, czym mocno mnie zaskoczył.- Czy naprawdę czeka nas wojna z Asgardem?
Czy czeka nas wojna z Asgadrem?
Doskonale znałem odpowiedź na to pytanie. Jednak nie byłem w stanie odpowiedzieć.
YOU ARE READING
Bóg w krainie cieni || Zakończone
FanfictionNareszcie w życiu Naszych bohaterów zapanował spokój. Viv i Loki są szczęśliwi, razem rządzą nad Erebos i ogółem jest fajnie. Podobno wszystko jest tak, jak powinno być. Jednak co zrobią Nasi bohaterowie, kiedy na horyzoncie pojawią się pierwsze pro...