Śmierć...
Gdy wszystko trwało w najlepsze
Zbierała dusze upadłych w wojnie
Wkładała je do swego koszyka
Żona boga wojny
W białej sukni, blada i uśmiechnięta
Wydawałoby się że jest mrocznym odbiciem życia
Jest jednak wybawieniem
W jej koszyku trzyma miliardy dusz
Nie tylko tych dobrych, ale też złych
Pozwala im zapomnieć
Zapomnieć o przeszłości
Nie czuć teraźniejszości
Nie myśleć o przyszłości