PROLOG

5K 236 74
                                    

- Moniu, Halu, obudźcie się, proszę! - krzyczeli na zmianę zrozpaczeni chłopcy.

Patrzyli na zmasakrowane przez szkopów ciała swoich ukochanych. Dławili się łzami, które spływały im po policzkach.

- To koniec, Zośka. Ale zemścimy się na Niemcach. Za Monię i Halę. Za nasze miłości. - zająkał się Rudy, po czym przytulił do przyjaciela.

- Zemścimy się, przyjacielu. Zemścimy. Już niedługo... - zgrzytał zębami Zawadzki, po czym objął Jana.

2 września 1942

ZOŚKA POV

Koniec. Hala i Monia umarły. Pogrzeb odbył się dzisiaj w południe. Jest godzina 21:34. Szkopy przechadzają się po ulicach okupowanej Warszawy. Zorganizowali łapankę. Przykro mi było patrzeć, jak łapali matki wraz z małymi dziećmi na ręku. Mężczyzn, którzy zarabiali na rodzinę, a teraz to wszystko mogło przepaść. Uderzyłem w ścianę. Cholerna wojna.

- Tadeusz, wszystko okej? - do salonu, w którym obecnie przebywałem wszedł Rudy.

- Wszystko dobrze, Janku. Chodź, przypatrz się. - zawołałem rudego do okna, przez które patrzyłem.

Przyjaciel podszedł do mnie, i spojrzał przez okno. Zacisnął swoje pięści, gdy zobaczył, jak Niemcy rozstrzelają naszych rodaków.

- Zemścimy się, Zośka. Za Monię i Halę. Za wolną Polskę. - odpowiedział, po czym zdenerwowany wyszedł z salonu do kuchni, żeby zrobić herbatę.

- Zemścimy, Janeczku, zemścimy. - szepnąłem pewnie.

I oto prolog! Powiedzcie, jak się udał. Jeszcze raz podkreślam! Większość dat, i wszystkie zdarzenia zawarte w opowiadaniu są wymyślone przeze mnie. Miłego dnia, lub wieczoru!

Kamienie na szaniec || Zośka x Rudy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz