seekr. - 36

4.7K 446 122
                                    

dmalfoy:
Trzymasz moje palce w zły sposób.

hpotter:
To może przestań do mnie pisać, głupku.

—————

    Dwójka chłopaków powoli przechadzała się uliczkami Hogsmeade, pochłaniając wzrokiem otaczający ich krajobraz, jakby pierwszy raz w życiu widzieli to radosne miejsce. Obserwowali młodsze czarownice i czarodziei, którzy kręcili się po miasteczku, a kiedykolwiek widzieli kogoś, kogo znali, ich dłonie rozłączały się szybciej niż pianka topnieje w gorącym kakao.

    Harry był niesamowicie zestresowany, kiedy Draco uparł się, by trzymali się za ręce, ale mówiąc całkiem szczerze, miło było czuć czyjąś ciepłą skórę przy swojej własnej w ten zimny dzień. Pod ciemnoszarą, zapinaną na guziki kurtką Draco miał szkarłatno-złoty sweter Harry'ego, na którego środku widniała litera H. Wiatr rozwiał włosy blondyna w bardzo atrakcyjny sposób, a jego naturalnie blade policzki zaczerwieniły się.

    Gryfon miał na sobie parę jeansów i granatowy sweter, a jego roztrzepane włosy były ukryte pod szarą beanie. Na nogach miał parę starych adidasów i stawiał niezdarnie kroki, jak działo się zawsze, gdy się czymś denerwował. Wciąż przegryzał wargę i w końcu, gdy ich dwójka mijała ciemną alejkę, Draco wepchnął ich w nią, przywierając Harry'ego do ściany.

    Przez moment Potter bał się, że blondyn będzie próbował go pocałować, lecz wtedy zauważył, jak chłopak wyciąga z kieszeni małą tubkę i mu ją podaje. Była to mugolska pomadka.

    – Jeśli dalej zamierzasz maltretować swoje usta na tym zimnym powietrzu, przynajmniej dobrze je zabezpiecz. Popękane wargi są szalenie nieatrakcyjne. – Oddech blondyna owiał twarz Harry'ego, przez co jego okulary zaparowały, kiedy ściągnął białą pokrywkę i zaczął aplikować pomadkę na swoje usta.

    Starał się nie myśleć o tym, ile razy ten sam przedmiot dotykał ust Draco, jednak pozostanie to dla niego tajemnicą, gdyż nie zamierzał o to pytać. Po tym jak cmoknął, smakując woskowej pomadki na swoich wargach, oddał ją Malfoyowi, który schował ją z powrotem do kieszeni i odetchnął głęboko. Jego oddech był ciepły i wywołał u Harry'ego rumieniec. Czubki jego uszu pokryła czerwień, lecz nie było to mocno widoczne z powodu jego ciemniejszej karnacji skóry.

    – Dziękuję – wymamrotał, wskazując na kieszeń Dracona, wciąż znajdując się bardzo blisko niego. Alejka była mała i Harry postanowił zrzucić całą winę za ich bliskość właśnie na ten fakt. Ponieważ nie było mowy, że Draco spróbuje go pocałować, zanim on sam nie zdecyduje, czy naprawdę podobają mu się mężczyźni.

    – Żaden problem. Naprawdę powinieneś sobie taką kupić. Są jeszcze inne warianty smakowe oprócz zwykłej mięty. Myślę, że wiśnia przypadłaby ci do gustu – stwierdził blondyn i ich chwila dobiegła końca. Wyprowadził ich z alejki i skierowali się w stronę Trzech Mioteł.

    – Nigdy nie sądziłem, że doczekam dnia, w którym będziesz polecał mugolski produkt, Malfoy – powiedział zaczepnie zielonooki, na co Draco popchnął go delikatnie. Późnej ponownie chwycił jego dłoń w swoją i radosna atmosfera, w której Harry wydawał się odnajdować, została zastąpiona przez zaskoczenie. Sam miał ochotę zaśmiać się z tego, jak oklepanie to brzmiało, ale za każdym razem, gdy ich palce się ze sobą splatały, czuł ogień.

    Pewna cześć jego umysłu nigdy nie chciała puszczać ręki blondyna.

seekr. || Drarry [tłumaczenie PL]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora