♦5♦

53 8 4
                                    

  —  Po co tutaj przyszłaś? — przyglądałem się dziewczynie, która próbowała wejść do środka przez okno i udało jej się to, z małymi potknięciami.
Tak dla wytłumaczenia jakim cudem udało jej się tutaj wejść. Przy parapecie z zewnątrz jest postawiona drabina, ponieważ kiedyś jak uciekałem z domu to właśnie dzięki niej.

— Nie odpisywałeś mi, więc zaczęłam się martwić. — ta, ta, no jasne bo ci uwierzę kłamczucho. — No i tak znalazłam się w tym oto miejscu. —  pokazała dłonią na mój pokój.

— Nie za bardzo chce mi się wierzyć, że ruszyłaś swoje leniwe dupsko tylko dlatego, że się martwiłaś. — prychnąłem śmiechem, krzyżując ręce na klatce piersiowej na co brunetka wywróciła oczami i mrugnęła pod nosem ciche "co za głupi debil".

— No dobra..Chce ci przedstawić moją przyjaciółkę i mam nadzieję, że jej do siebie nie razisz już na pierwszym spotkaniu. — westchnęła zarzucając swoje krótkie włosy do tyłu i opierając ciężar ciała na jednej nodze.

— Mhm... — mruknąłem niechętnie. — A nie mówiłem ci przypadkiem, że nie chcę się na razie z nikim wiązać?

— Spokojnie niziołku, nie chodzi mi żebyś od razu się związywał. To ma być zwykła znajomość. — zachichotała robiąc tą swoją niewinną minę.
No powiedzmy że jej wierzę.

— Niech ci będzie. — jęknąłem przeciągle od niechcenia.
Wstałem z fotela biurowego i poszedłem do dużej szafy przy drzwiach. Wybrałem z niej jakąś za dużą na mnie czarną bluzę, po czym założyłem ją na siebie.
Ta bluza jest na mnie tak dużą, że aż czuje jak się w niej topię. Śmieszne uczucie.

Zamknąłem okno za dziewczyną, a następnie zeszliśmy na dół.

Vivian Carlos, moja przyjaciółka od podstawówki. Ja wiem o niej wszystko, ona tez wie o mnie wszystko, albo i nawet więcej. Imprezowiczka, lubi szaleć, jest zawsze pozytywnie nastawiona do wszystkich. No chyba, że ktoś jej podpadnie. Jest starsznie nieposłuszna. Możesz ją ostrzegać na wszelkie sposoby, a ona i tak nadal będzie przy swoim zdaniu.

Z zamyślenia wyrwał mnie krzyk Viv, że mam się pospieszyć, więc na szybko założyłem jakiekolwiek buty i wyszedłem zakluczając drzwi od domu.
Nie szliśmy długo. Dom przyjaciółki mojej przyjaciółki (hah no nieźle) był kilka przecznic od mojego, a że cały czas rozmawiałem z tą lampucerą, która szła koło mnie to droga minęła nam jeszcze szybciej.

Doszliśmy do celu po 15 minutach. Po drodzę rzucaliśmy się śniegiem, ślizgaliśmy po chodznikach, rzucaliśmy śnieżkami w okna samochodów a potem uciekaliśmy. Fun na całego normalnie.
Dziewczyna podeszła pod niewielki domek i zapukała do drzwi, po czym odeszła na kilka centymetrów, aby osoba, która miała za chwilę wyjść nie uderzyła jej drzwiami.

— Vivi! — przez drzwi niespodziewanie wybiegła niska dziewczynka, która w dosłownie sekundę rzuciła się na moją przyjaciółkę i zaczęła ją przytulać jak szalona. — Najpierw się czepiasz, że ten twój jakiś tam przyjaciel ci nie odpisuje,a teraz ty to robisz, głupia! — nieznajoma mi dziewczyna w okularach zaczęła zgniatać policzki trochę wyższej od niej brunetki.

— Przepraszam!! Szliśmy tutaj dlatego nie odpisywałam! — biedna próbowała się wytłumaczyć przez co dostała jeszcze delikatnego kuksańca w ramię z pięści. Odetchnęła z uglą, gdy w końcu poczuła wolność na swoich polikach.. — Diana, to jest David, David to jest Diana. — przedstawiła nas na szybko, a ja popatrzyłem z góry na "Dianę".

— Haha, gościu co ty masz z włosami nie tak? — dziewczyna w okularach zaczęła się śmiać cicho pod nosem, zakrywając swoje usta dłonią. Oj, chyba się nie polubimy, Diana... 

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - 

Dobry, dobry dzionek lub wieczorek! Znaczy no siemnako xD
Kolejny rodział, jupi! W ogóle bardzo się męczyłam nad tym rozdziałem bo mi wena gdzieś uciekła i nie chce wrócić :C
No więc dozobaczonka w... piątek! 

~ wafeleł 

I'm Crazy BabyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz